Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2013, 21:53   #83
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Black Spider wskoczył do wody z zamiarem upolowania jednej z "ryb" o jakich wspomniała Biała Dama. Reszta pajęczych bohaterów została na moście czekają na swojego najbardziej narwanego brata.


To co wyłoniło się z głębin na spotkanie Blacka nie wyglądało jak ryba. Był to istny wodny smok. Dobre siedem metrów długości, a paszcza na tyle szeroka by połknąć bohatera w całości. Stwór instynktownie rzucił się na nogę pająka, chwycił go szczękami i zaczął ciągnąć w dół, na dno.
~Ale wielka rybcia, żywcem jej nie wyciągnę ~- pomyślał zadowolony. Zgodnie z wcześniej obmyślonym planem symbiont zszedł po nodzę Petego do pyska wodnego smoka i spróbował zawładnąć skrzelami potwora aby przekazać tlen nościelowi tym samym dusząc wroga
Wadą tego planu było to że Black pozostawał bardziej odsłonięty na ataki, nie przejmując się tym antyheros zaczął brutalnie atakować oko przeciwnika chcąc go oślepić i dostać się do mózgu wychodził z założenia że będzie to najsłabiej osłonięta część ciała wroga. Jeżeli dosięgnie będzie rozrywał dłonią i zębiskami .
Ryba czując jak symbiot zatyka jej skrzela zaczęła się obracać niczym krokodyl z zamiarem wyrwania ręki Blacka. Ramię wykręciło się pod bolesnym kontem i w pewnym momencie chyba wyskoczyło ze stawu. Reszta ciała smoko-ryby okręciła się wokół klatki piersiowej i nóg pająka zaciskając się z niesamowitą siłą. Gdyby nie ataki na oko paskudy Black musiał by się liczyć z połamanymi żebrami. Ryba osłabła i widać było że powoli daje za wygraną.
Black podciągnął stwora ku powierzchni. Wypłynął przy jednym z filarów mostu. Wtedy począł znajomą obecność. Czuł coś podobnego gdy w pobliżu był inne szczepy symbiotu. Nad jego głową pełznął do niego maleńki strzępek jego kosmicznego stroju. Był całkiem biały, lekko jaśniejący.
Strzep przeskoczył na niego i wtopił się w oryginalnego symbiota. Do umysłu Blacka napłynęło wspomnienie. Patrzył na walący się most i siebie samego oraz barci lecących w dół. Obraz zawirowała jak by patrzący zerwał się na pomoc bohaterom. W sekundę później pojawiło się odnóże pająka. Wielkie, rdzawo-brązowe... metalowe? Chyba wdział nity na jego powierzchni. Przez moment widział paszczę przypominającą niszczarkę przemysłową.
Dalej było tylko odległe wspomnienie bólu i ciemność. Odebrał też słabe wołanie o pomoc.

Stalker, Iron i Ghost z góry widzieli kotłująca się wodę, plamę krwi która pojawiła się na powszechnie, a w końcu swojego mrocznego brata. Z jakiej przyczyny zatrzymał się przy filarze wspomożonym pod nimi. Co on tam jeszcze robił? Czy to zielono-niebieskie coś go trzymało? Raczej nie, ale ze swojego miejsca mogli zobaczyć iż prawa ręka brata ostaje pod dziwnym kontem. Chyba była wybita lub złamana.

(walka z rybą zapisana była osobno, by nie rozciągać gry)

Archaal po raz pierwszy był w tym świecie. Było to mroczne miejsce pełne przemocy, pełne niezaleczonych ran po niedawnej wojnie. On sam stał teraz na ulicy zrujnowanego miasta. Wszystko zdawało się być zasłane zwiewnymi pajęczynami. Przed nim było kilka szkieletów w pozach sugerujących rozpacz. Część z nich zasłaniała twarze rękami.

Archaal dostrzegł człowieka ubranego w szare, połatane łachmany szperający przy rozbitej szybie sklepu. Gdy mężczyzną go zobaczył wrzasnął na całe gardło:
- Anansi! Anansi!
Człowiek rzucił się do ucieczki w stronę ciemnego przesmyku między budynkami.
Archaal mógł go gonić, ale z drugiej strony wyczuwał wątłą obecność swego celu. Pajęczy Totem był w tym mieście. Dlaczego jednak jego sygnał był tak wątły, nie umiał powiedzieć.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline