Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2013, 15:43   #97
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
- Niech bogowie mają cię w opiece – oznajmił mu Qorgyle zamiast pożegnania. - Masz ważną rzecz do zrobienia. Ważną dla nas wszystkich.
- I ciebie niech bogowie mają w opiece Lordzie Dowódco – odpowiedział kapłan. Nie powiedział nic więcej, ponieważ nie miał nic do dodania. Ukłonił się tylko i opuścił komnaty Qorgyle, zastanawiając się na ile można ufać jego słowom o sojuszu.

***


Trzymali się końcu pochodu, rozmawiając cicho o wydarzeniach ostatnich dni. Hwarhen przekonywał kapłana, że dobrze się stało że nie opuścili Czarnego Zamku sami lecz w grupie. Erland był odmiennego zdania, ale nic na to nie mógł poradzić.
- Odłączymy się jutro rano. O pewnych rzeczach Moruad musi się dowiedzieć nim córka Qorgyla i jej świta przybędzie na Długi Kurhan – powiedział cicho. I była to prawda. Erland nie chciał by Magnar dowiedziała się o ataku na swoich posłańców w obecności Williama Snowa i innych. Ani o wiadomości którą wiózł od Qhorina Półrękiego.
- Sądzisz, że to rozsądne? – Hwarhen zdawał się mieć wątpliwości.
- Wiadomość o Tyrii, ataku na posłańców, Cierniu czy w końcu o jednorożcach… o tym wszystkim powinna usłyszeć od nas, a nie od Wron. Nie tylko dlatego, że są to cenne informacje Hwarhenie, ale także dlatego by miała czas przemyśleć strategię. Twoja mleczna siostra prowadzi niebezpieczną grę w której nie wystarczy siła mięśni i odwaga – skwitował nieco złośliwe. Rzadko, bo rzadko ale Bez Żony zdawał się nie sięgać myślą dalej niż za czubek własnego nosa. – I nie miej złudzeń, jeżeli plotki o planach Ciernia są prawdziwe nie ma dla nas innej drogi niż utrzymać sojusz. Chyba, że chcesz sprawdzić czy nasz bóg jest litościwy.
Zapadła milczenie.
- Wybacz Hwarhenie. Jestem zmęczony… powiedz mi co zrobiłbyś dla swojej córki? – zapytał niespodziewanie.
- To, co każdy ojciec dla swojego jedynego dziecka - odparł wojownik bez zastanowienia. - Czemu pytasz się o rzeczy, które wiesz?
- A gdyby na szali z jednej strony było życie twojej córki, a z drugiej strony życie Mourad lub przyszłość całego klanu?
- Któż to może wiedzieć - zasępił się Bez Żony - Chyba tylko ten, co musiał tak wybierać, pomiędzy jedną a drugą zdradą.
- Obyśmy nigdy więc nie musieli dokonywać takiego wyboru Hwarhenie - odpowiedział Erland i popędził nieco konia.

***
Przybycie Wrony bibliotekarza było dosyć niespodziewane. I choć Erland z Hwarhenem stali nieco dalej to teatralny ton głosu nowoprzybyłego pozwolił wyłowić obu niektóre informacje, jedynie końcówki żaden z Skagosów nie zrozumiał.
- Co o tym sądzisz Erlandzie?
- O tajemniczych zwierciadłach nigdy nie słyszałem, ale widać wiedźma ze snu miała rację – powiedział sam do siebie. – Zobaczymy czy zechcą się podzielić z nami tym co usłyszeli. Póki co nic nam do tego… - powiedział, choć na języku miał „choć warto by było by nasi sojusznicy dzieli się z nami nie tylko obowiązkami”.
- A wiesz... w jaskiniach Rorków, skąd pochodzi moja matka, śpiewali czasami taką pieśń. Na dwa głosy. Płyńcie, synowie Achli, w lodowe fale. Płyńcie, czarni bracia, w lodowe fale. Rozpalcie ognie wśród nocy. I coś tam dalej. Na końcu wszyscy ginęli. Dobra pieśń. Można walić kuflem w stół.
- Nie znałem tej pieśni. Lodowe fale, palce mrozu - powiedział sam do siebie. "Jeszcze jedna rzecz nad którą będę musiał się zastanowić" pomyślał. - Spróbuj przypomnieć sobie jej słowa, może Rork będzie je pamiętać. Ja zaś zastanowię się czy nie słyszałem o czymś podobnym.
- No kiedy właśnie ja pamiętam, Szepczący. Zanim śpiewali pierwsze "płyńcie" , było o dawaniu odpowiedzi. O obracaniu twarzy księżyca. Potem płynęli, walczyli, i wszyscy ginęli na końcu, wrony i nasi. Dobra pieśń, jak mówiłem.
- Dobra - skwitował krótko kapłan, jego myśli były jednak daleko... czuł bowiem, że coś mu ucieka, że czegoś nie potrafi dostrzec. Być może należało poszukać odpowiedzi wśród Starych Bogów?

***


- Pleń ... ostatni raz widziałem taki dawno temu, w rok tragedii w Summerhall. Mówią, że nie wróży on nic dobrego.
- Nie wróży – zgodził się Erland, który przybiegł na miejsce wraz z Hwarhenem. – Znak wojny, niespokojnych czasów i długiej zimy – dodał, po czym spojrzał na Morta. - Na twoim miejscu chłopcze nie ruszałbym tego plugastwa. Chyba, że potrafisz wyczarować ogień lub zamierzasz nocować w innym miejscu.
- Chciałem tylko obejrzeć - fuknął Mort. - Po co one idą? I dokąd?
- Przed siebie, a dokąd... Starzy Bogowie radzą wiedzieć. Zapytam się Ich. Skoro nie masz dosyć tego plugastwa to możesz je śledzić. Nie dotykaj go jednak i nie przeszkadzaj.
- Aha - pokiwał głową Mort i nachylił się nad armią robaków. - Roddard, one wszystkie są takie same - zdał raport swemu opiekunowi. - A te co odpadają od pochodu, to chyba umierają... o, tu...
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline