Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2013, 22:42   #168
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Potężny okręt zbliżał się powoli, ale nieubłaganie. Światła na jego pokładzie migotały, gdy wioślarze zmagali się z wartką rzeką, płytką i niezbyt szeroką, jeśli szło o manewrowanie pełnomorskim statkiem. Znacznie mniejszą łódkę przemytników można było zatrzymać przy skalistym brzegu, po którym zaszurała dnem. Od strony elfów dobiegały do nich rytmiczne uderzenia w bęben. Mimo niezwykłego kształtu i wielu żagli, posiadano tu najwyraźniej również wiosła i ludzi do nich, teraz ciężko pracujących. Dotarli tu i nie zamierzali poprzestać na okryciu przejścia. A może niedługo za nimi znajdowała się cała flotylla?
Tak czy inaczej, chętnych na powstrzymanie tej potencjalnej armady nie było zbyt wielu. Gustav skulił się w sobie, Ketil zarządzał, sam się nie pchając. Bram wyglądał podobnie jak i Gereke. Ten drugi przynajmniej miał łuk. Helv wcisnął kuszę w dłonie kowala.
- Wezmę tarczę. Nie będą nam spiczaste sukinsyny w brodę pluły! Ale ramię mam ranne. Osłaniać będę, nieść musi ktoś inny.
Saskia oczywiście nie mogła być nawet brana pod uwagę. Ciągle jednakże pozostawał Sepp. Prawda była taka, że uciec okrętowi już nie mogli. Mogliby tylko się próbować skryć, tylko gdzie? Uciec nie mieli sił, w kompletnych ciemnościach wiosłować pod prąd i wyprzedzić goniących z kuszami? Może to przekonało pustelnika, a może postanowił w ten sposób zamazać swoje wcześniejsze grzechy? Wymruczał cichą modlitwę do Shallyi i chwycił beczułkę. Helv trzymał już mocno tarczę.
- Spróbujemy się skryć w ciemnościach. Naróbcie dużo hałasu!

Człowiek i krasnolud ruszyli. Powoli, przy ścianie, niewidoczni dla ludzkiego wzroku. Nie dla khazadzkiego. Elfy radziły sobie ponoć w ciemnościach również dość dobrze, chociaż oczywiście nie aż tak, jak wywodzących się z górskich tuneli brodaczy. Mający ich osłaniać nie mogli jednakże pozwolić sobie na zbyt długie czekanie. Jeśli zobaczą ich zbyt wcześnie, wszystko poszłoby na marne. Ketil wycelował i pociągnął za spust. Widział cele doskonale, niestety żaden się nie wyróżniał zbytnio, może prócz tego, który stał na dziobie, dokładnie obserwując wodę. To jego trafił bełt. Elf krzyknął i poleciał prosto w czarną toń. Wystrzelili także Gereke i Bram, choć ten drugi źle założył w ciemności bełt i cięciwa wypuściła pocisk ledwie na dwa metry. Za to sądząc po okrzyku, strzała trafiła. Ktoś wrzasnął. Jutzen wystrzelił raz jeszcze, ponownie celnie. Dwaj pozostali strzelcy ładowali broń.

Wtedy załoga statku zaczęła swój odwet. Prawdopodobnie nie widziała swojego celu, co nie przeszkadzało im wypuścić w stronę ludzi i krasnoluda całej chmary pocisków. Za pierwszą falą bełtów, przyleciała kolejna, niemal natychmiast. Ich przeciwnicy zdecydowanie nie mieli zwyczajnej broni! Bram oberwał i krzyknął głośno, padając na kolano. Wspieranie "bohaterów" najwyraźniej wcale nie miało być łatwiejsze. Była tylko jedna możliwość ukrycia się. Chwycili za łódź i przewrócili ją na bok, za nią właśnie szukając ochrony. Światła na statku zgasły, za to ku nim nadleciały magiczne kule, oświetlając dokładnie. Każde wychylenie się powodowało nową salwę.

Tymczasem Helv i Lenko znaleźli się już przy filarze, kryjąc w jego cieniu. Pustelnik postawił beczkę. Nie mogli zabrać ze sobą pochodni, dlatego szybko zaczął krzesać iskry, zasłonięty przez krasnoluda. Niestety dla nich, zasłonięty za słabo. A może zwyczajnie któryś z elfów, które były już prawie na ich wysokości, zauważył ruch lub skry? Krzyknął głośno. Belty zmieniły cel. Sverrisson zasłonił ich tarczą, kucając za nią. Poczuł całą serię uderzeń. Kilka grotów przebiło ochronę, jeden zagłębił się w ramię. Ból teraz był nieważny. Krzyknął także Sepp, większy od khazada, stanowiący lepszy cel.
Lont nagle zabłysnął. Jednocześnie kilka elfów zeskoczyło z pokładu na skałę, lądując zgrabnie. Prócz jednego, który chyba sobie coś złamał, bo wrzasnął i upadł. Ruszyli na ich spotkanie. Lont był krótki. Ale nie dość krótki. Palił się szybko, gdy Helv starł się z pierwszym ze spiczastouchych.

Ukryci za łódką strzelali, wychylając się na krótką tylko chwilę. Nawet to było niebezpieczne, bo ku nim leciały całe salwy bełtów. Ketil oberwał w bark, na szczęście dla niego krótki pocisk nie miał wielkiej siły przebicia. Szybko uderzyło ich za to coś innego. Niewidoczna gołym okiem fala czegoś plugawego i mrocznego, przecięło ich ciała niczym tysiące igieł. Ból rzucił wszystkich na ziemię, prócz dzielnie opierającego się magii khazada. Gereke wrzasnął z niesamowitego cierpienia, które uderzyło także jego mózg od wewnątrz. On czuł plugawą, spaczoną dotykiem Khaina magię najmocniej. Stracił przytomność.
Sepp nie doczekał wybuchu, przebity kolejnymi bełtami.
Helv cofał się, ale nie ustąpił pola.

I wtedy nagły, potężny huk ogłuszył wszystkich.
Zatrzęsło całą jaskinią, a góry posypały się wielkie głazy, z dużej wysokości uderzające w wodę i siebie nawzajem. Sverrissona rzuciło do przodu, poczuł jak potężna siła ciska nim jak marionetką. Tylko dzięki swojej odporności przeżył to, mimo, że mniejsze kamienie osypały się także na niego, gruchocząc mu nogi. Pozostałymi także rzuciło na ziemię, drugi już raz. Gereke ocknął się, czując paskudny ból w głowie i całym ciele. Gustaw wyszedł z tego mocno osłabiony i poobijany, ale cały. Bram i Ketil zarobili po bełcie.
Pył był wszędzie. Śladu po okręcie nie było. Obok Helva leżał tylko jeden dogorywający elf.
A co gorsza, woda napotykająca teraz zaporę, zaczęła wylewać się na boki, a jej poziom podnosił się powoli.
Droga do kryjówki przemytników była ciągle daleka, a oni byli poranieni i osłabieni.
Mimo wszystko ciągle żyli. Wszyscy prócz pustelnika, przykrytego teraz wielotonowymi głazami.
 
Sekal jest offline