Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-04-2013, 18:59   #161
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Czym były mikstury u Ciebie w chacie?! Cóż to było też w kotle? Wszystko wskazuje na to, że jesteście odpowiedzialni za mutacje we wsi! Czemuż uważać was więc za dobrych mamy, a ją za złą? Czas się liczy, gadaj prędko i szczerze! Zaufałem ci już wcześniej... - wykrzyczał Gereke i widać było, że oczekuje prostej odpowiedzi, zanim obierze stronę. W tym czasie wykonał już parę kroków w kierunku Saskii, a broń miał wciąż gotową do wystrzału.
- Jak wiedźmiarz może nie być zły? Przecież to on ciągle używał tej plugawej magii! Gereke ma rację, przez kogo jak nie przez wiedźmiarza mutacje się działy? I dlaczego niby elfka jest zła? - dorzucił do słów towarzysza Gustav. W jego głowie w tym momencie zrodziło się mnóstwo pytań ale wiedział że nie dostanie teraz odpowiedzi na wszystkie a wybór, przynajmniej chwilowo, wydawał się oczywisty.

Walcząca dwójka nie była zainteresowana odpowiedziami, skupiona teraz wyłącznie na sobie. Saskia zaś pewnie nie miała wszystkich odpowiedzi, mimo tego wiedziała więcej niż oni... lub przynajmniej uważała, że wie.
- Te mikstury pomagały ludziom. Od wielu lat! I nikomu po nich nie stała się żadna krzywda. Teraz też by tak było, gdyby go nie zaatakowali... - szarpnęła się znowu, zanurzając bardziej. Na jej twarzy widniało przerażenie. - Tu na bagnach są inne elfy, takie o szarej skórze. I ten statek... jest przerażający! Pomóżcie, proszę... - teraz prosiła najwyraźniej o pomoc nie tylko dla wiedźmiarza, ale i samej siebie.
- Czemu ona zła?! Co zrobiła!? Daj mi powód, by ci ponownie zaufać!- wykrzyczał szybko Gereke.
- Ponownie zaufać?! - w głosie kobiety pojawił się autentyczny szok. - A kiedy ty mi ufałeś, przychodząc i próbując wypytywać, choć obcyś? A inne elfy, te szare, które pojawiły się na bagnach?! Myślicie, że ona tym statkiem sama sterowała?! Nie ma czasu!
Faktycznie, elfka znów zaatakowała, tym razem zanim została odepchnięta chyba ponownie drasnęła wiedźmiarza swoim ostrzem.

Widząc co się dzieje, Gereke miał zamiar pomóc Saskii wydostać się z bagna. Pomóc jednak tylko połowicznie. Gdy tylko ją wyciągnie, będzie próbował ją ogłuszyć. Nie będzie sam decydował o jej życiu, zostawiając ją na pastwę bagien. Lepiej osądzić ją na spokojnie.


===
42 i 29
 
AJT jest offline  
Stary 16-04-2013, 10:46   #162
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Dla Gustava wybór był prosty. Wiedźmiarz był zły, co już pokazał wcześniej podpalając chatę w wiosce choćby. Posługiwał się złą mocą, za którą choć krótkie obcowanie z nią kończy się najczęściej stosem. Był najwyraźniej silną istotą. Jednak elfka budziła w ochroniarzu pewne wątpliwości. Voluria radziła sobie w walce z wiedźmiarzem bardzo dobrze, za dobrze, jak myślał Gustav. To z pewnością pokazywało że nie jest ona żadną zwykłą i niewinną elfką, a do tego ten statek...

Ketil jednak był dużo bardziej zdecydowany w działaniu i bardzo szybko podjął decyzję, być może dobrą. Gustav respektował jego wybór. Zdawał sobie sprawę że coś zrobić było trzeba a sam by nie wiedział co. Saskie chwilowo zignorował, nie była teraz żadnym zagrożeniem, choć jej stan i obrona wiedźmiarza pozostawała podejrzana.

Hurgan wystrzelił pierwszy, co dawało Gustavowi pewne plusy. Postanowił zakraść się do walczącej z przodu dwójki i zaatakować, podobnie jak Ketil, elfkę. Chciał wykorzystać do tego wcześniej przygotowany nóż do rzucania, wycelować i rzucić.

---
2k100: 31, 72
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 16-04-2013, 21:50   #163
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Krasnoludy nie miały żadnych wątpliwości w określeniu kto jest znacznie ważniejszy do ubicia w pierwszej kolejności. Fakt, że Voluria była elfką i fakt, ze wcale nie musiała być dobra, w zupełności im wystarczył, by nie próbowali nawet szczególnie słuchać toczącej się obok rozmowy. Ketil uniósł kuszę i wystrzelił. I chwilę później klął już, sięgając po ręczną broń, bo bełt przeleciał od celu tak blisko, że był pewien, że trafił. A jednak, pocisk przeleciał nie uderzając w cel. Kobieta obróciła się. Widok dwóch szarżujących ku niej brodaczy mówił wszystko. Nie miała wątpliwości, na kim chcą swoje umiejętności walki przetestować.

Najpierw zrobiła jednakże coś nieprzewidywalnego. Wyjęła jakiś klejnot, lub przynajmniej coś co jak on wyglądał i cisnęła to wysoko do góry. Nagły fioletowy blask oślepił na chwilę niemal wszystkich. Nawet mimo mgły musiał być widoczny z daleka.
- Mój rodzaj przybędzie. Pomóżcie mi, a może uratujecie swoje nędzne życia!
Nie kierowała tego ku krasnoludom, to pewne. Helv był już tuż tuż, gdy postać Volurii zamigotała mu nagle przed oczami. Wstętna magia spiczastouchych zmyliła go, ale i tak ciął mieczem, czując jak zatrzymuje się na czymś twardym i jest odbijany na bok. Potem przyszedł cios, który zostawił długą szramę na jego lewym ramieniu.

Przed nimi nie stała już olśniewająca elfka w pięknej sukni. To okazało się wyłącznie iluzją. Kobieca postać ciągle była niezwykła, z zupełnie innych jednak powodów. Włosy stały się smoliste, sylwetka nieco niższa i bardziej umięśniona. Sukni także już nie było, a zamiast niej czarna, dopasowana do ciała skórznia dopasowana dokładnie do ciała, choć duża część ciała elfki była odkryta. W dopalającej się flarze dało się także zauważyć, że cera znacznie pociemniała. Niewątpliwie mieli przed sobą spiczastouchą. Tylko nie z wyspy Ulhuan a wywodzącej się z mrocznego odłamu tej rasy. Statek, który widzieli, należał do korsarzy.

Nikt nie zatrzymał się po to, by sobie popatrzeć. Ketil już dobiegł i ciął, tuż po tym, jak ona trafiła Sverrissona. Nie zdążyła się zasłonić i topór przejechał po jej boku, pozostawiając całkiem głęboką, krwawiącą ranę. Mimo tego, khazad wyczuł opór, którego tam być nie powinno. Magia! Gustav wyliczył dobrze swój czas. Cisnął sztyletem, także celnie i z szeroko otwartymi oczami patrzył, jak mimo trafiania w plecy, ostrze odbija się, zostawiając za sobą tylko nieistotne dla całości skaleczenie. Nadbiegał już także Bram, a magia wiedźmiarza nie słabła, uderzając ponownie w elfkę i prawie ją przewracając. Kobieta obróciła się ku zamaskowanemu i warknęła coś pod nosem... rzucając się do ucieczki. Szybko zrozumiała, że musi poczekać na swoich pobratymców. Przebiegła obok Gustava, którego miecz przeciął tylko powietrze. Szybkonogi Helv próbował ją gonić, ale elfka i od niego okazała się szybsza, rozpływając się we mgle, może nawet przy pomocy kolejnej ze swych iluzji.

W tym czasie Gereke usiłował wydostać Saskię z grząskich bagien. Nie było to proste. Wciągnięta była już do piersi, a każdy jej ruch tylko zanurzał ją bardziej. Doskoczył do nich także Lenko, rzucając linę. I to za jej pomocą, gdy zielarka z całej siły się jej trzymała, udało im się wreszcie wyszarpnąć kobietę na znacznie suchszy i przede wszystkim stabilny ląd. Była wyczerpana, leżąc na ziemi i oddychając głośno. Jutzen nachylił się i dotknął jej, sprawdzając puls i ciało. Nie miała ran, choć to co się stało musiało ją ogłuszyć, bo już nawet nic nie mówiła, tylko leżąc i oddychając, odzyskując siły. Gdy Gereke się wyprostował, poczuł na sobie spojrzenie Seppa.
Elfka w tym czasie już zniknęła.

Wiedźmiarz cofnął się nieco, bardzo niepewny. Jego pieśń ucichła, choć tliła się jeszcze wokół nich, jakby gotowa do podjęcia, gdyby "wybawcy" nagle zaczęli stanowić kolejne zagrożenie.
- Ona tu wróci. Z innymi. Jest ich kilkudziesięciu! Musicie ostrzec innych. Usta Morra pozwolą im przepłynąć dalej, zaatakować. Dlatego poszedłem do Fauligmere, nie chciałem nikogo zranić!
 
Sekal jest offline  
Stary 19-04-2013, 14:36   #164
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
- Usta Morra, ta? - powiedział pod nosem Gustav drapiąc się po brodzie, następnie spojrzał na krasnoludy i powiedział już głośniej - Mówiliście że tunel dałoby radę zawalić ale nie ma żadnych ładunków, prawda?

Ketil tylko kiwnął głową.
- A może są? - spytał wiedźmiarza - Nie bój się. Póki co zabicie Ciebie straciło na pilności. Mroczne pieprzone elfiaki, to znacznie gorsza zaraza. Widzieliście tą elficę? Zarobiła toporem i nożem, a ustała. Jeśli ma kilkudziesięciu koleżków do pomocy, to na otwartej przestrzeni nie mamy szans. Musimy się wycofać do tunelu. - wypiął dumnie pierś - Niech tam spróbują nas dostać. Wyślemy ze dwóch do wioski po proch i posiłki, a reszta spróbuje zatrzymać mroczaki w tym tunelu. Wiedźmiarzu Ty z nami zostaniesz. Raz że przyda się Twoja magia, dwa że będziemy Cię mieli na oku. - stwierdził Ketil.
- Ktoś ma inny pomysł? To wartko, bo za chwile te sukinsyny tu przylezą.
- Do tunelu to może być problem. Nasza łódź została przy ich statku -
z napięciem w głosie stwierdził Bram, niepewnie przyglądając się wiedźmiarzowi, który milczał teraz. Za to Lenko wskazał w inną stronę.
- Bagnami można to obejść. Ale tam nie pozostała już żadna łódź i powrót może być trudny. Za to może w kryjówce przemytników byłoby coś przydatnego.

Wiedźmiarz tylko pokręcił głową.
- Co wam jest potrzebne do zawalenia tunelu? Nie powstrzymamy elfów, nawet przez chwilę, jeśli przyjdą dużą grupą. Moja pieśń niewiele pomoże.

Gereke spojrzał na khazadów. Z tego co o nich słyszał, to ci dwaj powinni wiedzieć cóż dokładnie jest potrzebne do zajęcia się tunelem. Sam wiedzy takiej nie miał. Wstępnie uwierzył wiedźmiarzowi, ale chciał i jego zapytać o przyczynę mutacji w wiosce. O zawartość kotła i pochodzenie mikstur Saskii. Wiedział, że czasu mają niewiele, toteż najpierw odpowiedź khazadów, a później jego pytanie. Nie było czasu na rozmowę dłuższą, ale dla niego była to ważna kwestia, czy mogą mu rzeczywiście zaufać, czy też nie.
- W dupę goblina, fakt. Łódź została na plaży. - zafrasował się Ketil. - No nic trzeba będzie iść bagnami,a Ty wiedźmiarzu jak się tu dostałeś? Hę? W każdym razie będziemy potrzebować, ze dwie baryłki prochu. Powinno starczyć, co Helv?
- A ty, wiedźmiarzu, nie potrafisz użyć tych swoich mocy by zwalić ten tunel? A najlepiej elfom na łby? - Gustav nie miał pojęcia o magii żadnego, ale o czarodziejach gada się nie mało, że ognistymi kulami ciskać potrafią, że ruchem ręki potrafią podpalić chałupę i inne takie, więc może i tu coś moce pomogą - pomyślał.
- Pewnie taaa - przytaknął drugi z krasnoludów. - O ile coś znajdziemy. Może jakby się bliżej przyjrzeć to i jakim młotem szło by to zawalić.


Wiedźmiarz tymczasem przecząco pokręcił głową.
- Moja pieśń jest dalece za słaba, aby coś zawalić. Co najwyżej podpalić - odpowiedział zachrypniętym głosem. - Ta elfka w pobliżu zostawić musiała łódź. Przybyła stamtąd.
Wskazał kierunek, w którym mniej więcej znajdowały się Usta Morra.
- Psia krew - powiedział Gustav machając zamkniętą pięścią w powietrze. - Gówno warta ta magia. Czyli co, do łodzi elfki? - zapytał zebranych.
- Rzeknij mi ino jeszcze, coż w twym kotle się gotowało i czemuż to można powiązać z mutacjami we wsi – spojrzał Gereke na wiedźmiarza. – Wcześniej cały czas byłżem przekonany o twej niewinie, ale ostatnie wydarzenia i ucieczka Saskii do ciebie zachwiały mój pogląd – wytłumaczył jeszcze swe pytanie.
- Wartko chłopy. Wartko, bo nas elfiaki nakryją. Chodźmy w stronę Ust Morra. Grungni poszczęści, to znajdziemy tę łódź, a co z nią? - spytał spoglądając na Saskię?

Stanął nad leżącą kobietą okrakiem i przyjrzał się sceptycznie. Po czym schylił się i z otwartej ręki pacnął ją w jeden policzek, a potem drugi. Dość mocno przy tym nią potrząsając.
- Saskia zbudź się! Trzeba iść! Słyszysz?
- Wodą ją chlapnij, nie z piąchy bij krasnoludzie! Po tym zara się ocknąć winna - wrócił uwagę Gereke khazadowi.

Idąc za radą człowieka skropił twarz nieprzytomnej dziewczyny wodą. To w połączeniu z bardziej brutalnym okładaniem po twarzy pomogło i Saskia ocknęła się. Jednak była zbyt słaba, by iść sama. Ketil musiał ją wziąć pod ramię.
- No to idziemy do tunelu. Po mojemu, to my krasnoludy zostaniemy w tym miejscu przy runach, by się tam bronić, a wy ludzie skoczycie po proch. Może będzie w tym przemycie. Obejrzymy sobie to miejsce z bliska, może starczy magia wiedźmiarza. Może starczy tylko spalić parę stempli. - myślał na głos.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 20-04-2013, 16:34   #165
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Zebrali się wreszcie, wkraczając na niepewną ścieżkę przez bagna, którą sprawnie prowadził ich wiedźmiarz. Odwrócił się na chwilę do Gereke, mierząc go wzrokiem zza kościanej maski. Nie było to przyjemne wrażenie.
- To tylko ziołowa mieszanka, w którą wplatałem niewielką część swojej pieśni. Pomagała na rany i wiele innych dolegliwości. Kiedyś spotkałem Saskię na bagnach, gdy szukała roślin. Tak się poznaliśmy i potem dostarczałem jej mikstury. Nie były groźne! Przez lata nikomu nie zrobiły krzywdy. Teraz byłem w Fauligmere tylko po to, by przekazać jej wieść o pojawieniu się tu tego mrocznego okrętu i jego właścicieli.
Powtórzył w sumie to co już słyszeli lub czego się domyślali wcześniej, nie mając najwyraźniej wiele do dodania. Sytuacja też nie była najlepsza. Saskia opóźniała marsz, ale i inni nie radzili sobie najlepiej na grząskim gruncie, w który bez przerwy zapadały im się stopy. Nawet khazadzi ledwo cokolwiek widzieli we mgle, a Helvgrim w czasie pochodu próbował zatamować krew ciągle lecącą mu ze zranionego ramienia.

Wiedźmiarz poruszał się po bagnach jednak tak, jak gdyby to była pusta, brukowana droga. Bez większego problemu podążył po śladach Volurii, czy jak tam zwała się elfka, odnajdując łódź, którą przybyła. Wciągniętą delikatnie na piach znajdowała się niedaleko wejścia do jaskiń Ust Morra, przynajmniej według Seppa i wiedźmiarza, bo nikt inny nie orientował się gdzie obecnie byli. Już do niej wsiadali, gdy gdzieś za plecami rozległ się przeciągły sygnał rogu. Nadciągały elfy.

Nie było czasu się zastanawiać. Gdy wpłynęli na rzekę, teraz podróżując przecież przeciwnie do jej prądu, co wymagało użycia również wioseł, mgła rozstąpiła się nieco. W świetle księżyca ujrzeli ostrą sylwetkę statku o czarnych w tym oświetleniu żaglach. Odbił on on brzegu, bardzo powoli i ostrożnie klucząc między wieloma przeszkodami, rozsianymi wokół. Wyraźnie kierował się ku jednemu celowi, temu samemu, do którego właśnie wpływali. Na pokładzie zobaczyli przynajmniej kilkanaście, a prawdopodobnie kilkadziesiąt sylwetek przywdzianych w zbroje i czarne jak noc płaszcze. Nie było mowy o powstrzymywaniu ich przez dwóch samotnych khazadów, którzy zresztą bardzo przydawali się przy wiosłach. A przynajmniej Ketil, bowiem ranny Helv radził sobie słabiej.
Znaleźli się już w tunelu i prowadzeni przez Seppa podążali szybko w górę rzeki. Elfi statek ciągle był przynajmniej kilka minut z tyłu. Ich łódź była mniejsza i bardziej zwrotna, pewny jednakże był także fakt, że na prostej smukły okręt prześcignie ich bez problemu. Nagle odezwał się wiedźmiarz.
- Wysadźcie mnie tu. Nie mogę zatopić ich okrętu ani zburzyć tunelu, ale mogę użyć swojej pieśni, by ich spowolnić.

Tunel ciągnął się długo, krasnoludy dokonując szybkich obserwacji i obliczeń wspólnie doszli do wniosku, że wystarczy wysadzić tylko jeden filar, by wszystko to posypało się w dół. Być może jeszcze będzie wtedy szansa się przez to przekopać, za to zajmie to mnóstwo czasu i energii - a osoby z drugiej strony zyskają możliwość zniszczenia kolejnych podpór. Te jednakże krasnoludzkiej były roboty, a to oznaczało, że nie wystarczy kilka razy uderzyć młotem. Potrzebowali prochu i solidnej eksplozji. Dlatego wiosłowali mocno. Gdzieś tam za nimi rozbłysła magia. Jej skutku poznać na razie nie potrafili, dawała za to czas, który skrzętnie wykorzystali do dotarcia do kryjówki przemytników, dobierając się do wielkich stert skrzyń i beczek. Wcześniej tylko zerknęli na ich zawartość, teraz badali znacznie szybciej. Mało kto zwrócił uwagę na Kriegera, ciągle leżącego tam, gdzie go zostawili. Dychał jeszcze, ale teraz nawet Saskia tylko kręciła głową.
- Jedynie mikstura od Krijina mogłaby mu jeszcze pomóc...
Ironia losu? Zapewne. Ostatecznie usłyszeli okrzyk Ketila, który znalazł beczkę z prochem, niedaleko skrzyni z niezłej jakości pistoletami. Pozostałe rzeczy mogące posłużyć do bomby również tam były - jak choćby lont, wymagany do tego, by podpalacz stał się samobójcą.
Okrętu elfów nie było jeszcze widać, toteż ponownie wsiedli na łódź, choć zielarka wymawiała się od tego. Sepp znał powagę sytuacji, a w oczach kowala widać było determinację, z trudem zagłuszającą strach. Musieli ponownie spłynąć rzeką przynajmniej do pierwszego z filarów. I zrobili to.

W ciemności jaskini wszyscy dostrzegli ognie płonące na smukłym statku. Nie, nie palił się. Elfy, nie widzące w ciemnościach aż tak dobrze jak krasnoludy, oświetlały sobie drogę, powoli płynąc pod prąd.
A filary były tuż obok ich okrętu. Lub tuż za. Lub niewiele przed.
Dało się wyjść już na skalny chodnik, ale zbliżenie się musiało być zauważone. Zakuci w zbroje kusznicy, widziani w czerwonej poświacie, rozglądali się uważnie, jeszcze nie dostrzegając ich znacznie mniejszej łodzi.
Akt wysadzenia tunelu bez wątpienia będzie musiał być aktem prawdziwego heroizmu. Zwłaszcza, jak chciało się przeżyć. Przynajmniej jedno z nich, dźwigając ciężką beczkę z prochem, musiało przebyć minimum czterdzieści metrów, podpalić lont i uciec.
 
Sekal jest offline  
Stary 23-04-2013, 12:09   #166
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Po prawdzie to Ketil nie spodziewał się, że elfony będą chciały się ładować do tunelu całą krypą. W dodatku pod prąd. Choć nie było co ukrywać, że właśnie ten głupi w rozumieniu krasnoluda ruch dał im tak potrzebny czas. Dzięki temu mogli dotrzeć pierwsi do wejścia do tunelu i odnaleźć pozostawioną przez elficę łódź.

Krasnolud dość szybko załapał o co w tym całym wiosłowaniu chodzi i wywijał pagajami, aż miło. Ranny Helv coś tam pomagał, a reszta robiła za balast. Później niestety sprawy się pokomplikowały. Elfy deptały im po piętach i dzielny wiedźmiarz postanowił je powstrzymać. Ketil z uznaniem przyjął jego pomoc. W jego oczach chłopina się całkiem już zrehabilitował. Jednak porządny chłop, choć idiota.

Czasu mieli rozpaczliwie mało. Na szczęście Ketil dość szybko znalazł beczkę z prochem i pistoletami.
- Szkoda kurwać, że się na strzelaniu z tego nie znam. – stęknął przesypując proch do dwóch mniejszych baryłek bardziej poręcznych do dźwigania.

Nieznajomość broni palnej nie przeszkodziła mu przywłaszczyć sobie jednego pistoletu. Cenny był. Po prostu żal było zostawić.

Szacując jaki ładunek będzie potrzebny do wysadzenia filara wkręcał w otwór szpuntowy lont.

- Saskia! Rusz się kobieto i daj Kriegerowi coś do mordy nim skapieje. – warknął – Każdy się może przydać.

Gdy już byli gotowi z powrotem popłynęli tunelem. Niestety elfy też. Nigdzie nie było widać wiedźmiarza. Nie na długo powstrzymał mroczniaki, kto wie może sam już zginął?

Ketil szybko ocenił sytuację.
- Ktoś musi podbiec i podłożyć baryłkę pod filar. Reszta będzie strzelać do elfiaków. Jakiś chętny? – spytał z nadzieją w głosie.
Misja wydawała się samobójcza, ale w końcu w drużynie znalazłoby się kilku heroicznych narwańców. Chyba.
- Dam swoją tarczę. – rzucił na zachętę rychtując kuszę.
- Nie strzelać na oślep. Tylko do tych co będą mierzyć do samobój … eee … znaczy bohatera.
Poprawił się szybko.
- Kuśki w górę Panowie. – rzucił ku pokrzepieniu serc – Kto elfy morduje, ten Grungniego raduje!
 
Tom Atos jest offline  
Stary 24-04-2013, 08:35   #167
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Gustav przyglądał się krokom wiedźmiarza. Widać bagna nie były dla niego przeszkodą, jednak ciężko było powiedzieć czy robił to za pomocą plugawej magii czy może jednak żyje tu wystarczająco długo by radzić sobie z terenem. Gustav sam jakoś sobie radził, mimo że gonił ich czas w postaci elfiego statku z załogą.

Ochroniarz wpakował się do łodzi, jednak nie mógł pomóc w wiosłowaniu, mógł tylko czekać, czekać i bać się, a było czego przyznać trzeba. Elfy z pewnością miały złe zamiary a każda rana na takich bagnach mogła być ostatnią. Śmierć w takim miejscu... nie, Gustav w ogóle nie brał pod uwagę co by było gdyby padł, nie chciał, bał się i był gotowy zrobić wszystko by tak się nie stało.
Człowiekowi nie zależało na wiedźmiarzu, dlatego nawet przez myśl mu nie przeszło by go zatrzymywać, chciał wyjść, to wyszedł z łodzi.

Matthias jeszcze leżał i widać było żył, twardy z niego gość.
- Mikstura wiedźmiarza dla łowcy czarownic? - zapytał z niedowierzaniem. - Nie wiem czy się to godzi.
Podszedł do Kriegera. Dychał, więc nie było źle. - Słyszycie, eliksirami wiedźmiarza chcą was napełnić cobyście ozdrowieli. - powiedział do łowcy czarownic czekając na reakcję.
Krieger był ledwo żywy, nie było mowy, by choć słyszał słowa Gustava, nie mówiąc nawet o odpowiadaniu.
- Nie wiem jak na to zareaguje ale chyba jest to konieczne. Więc jak trzeba to czyńcie co trzeba - powiedział ruszając do beczek i skrzyń by znaleźć proch.
- Jak przeżyje, to uzna nas za współdziałających z wiedźmiarzem. Szczególnie, jak go jeszcze napoimy mutującymi płynami. Tyle z tego będzie, że nas spali - podsumował niezwykle zimno Gereke.
W końcu nikt nie podał łowcy żadnej mikstury.
Ketil znalazł proch, o czym wszyscy szybko się dowiedzieli. Gustav nie zainteresował się leżącymi pistoletami, nie to mu było w głowie, nie chęć zysku.

W końcu ponownie ujrzeli elfy. Powoli lecz nieustannie zbliżali się do nich. Zawalenie tunelu z pewnością będzie oznaczało zniszczenie statku ale mało kto był chętny na podłożenie ładunku. Gustav się do tego nie palił. Nie był ani szczególnie szybki ani szczególnie silny, a na byciu bohaterem mu nie zależało i jeszcze ten strach... Ochroniarz postanowił się nie odzywać by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, miał nadzieję że ktoś bardziej odpowiedni do tego czynu się zgłosi.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 24-04-2013, 22:42   #168
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Potężny okręt zbliżał się powoli, ale nieubłaganie. Światła na jego pokładzie migotały, gdy wioślarze zmagali się z wartką rzeką, płytką i niezbyt szeroką, jeśli szło o manewrowanie pełnomorskim statkiem. Znacznie mniejszą łódkę przemytników można było zatrzymać przy skalistym brzegu, po którym zaszurała dnem. Od strony elfów dobiegały do nich rytmiczne uderzenia w bęben. Mimo niezwykłego kształtu i wielu żagli, posiadano tu najwyraźniej również wiosła i ludzi do nich, teraz ciężko pracujących. Dotarli tu i nie zamierzali poprzestać na okryciu przejścia. A może niedługo za nimi znajdowała się cała flotylla?
Tak czy inaczej, chętnych na powstrzymanie tej potencjalnej armady nie było zbyt wielu. Gustav skulił się w sobie, Ketil zarządzał, sam się nie pchając. Bram wyglądał podobnie jak i Gereke. Ten drugi przynajmniej miał łuk. Helv wcisnął kuszę w dłonie kowala.
- Wezmę tarczę. Nie będą nam spiczaste sukinsyny w brodę pluły! Ale ramię mam ranne. Osłaniać będę, nieść musi ktoś inny.
Saskia oczywiście nie mogła być nawet brana pod uwagę. Ciągle jednakże pozostawał Sepp. Prawda była taka, że uciec okrętowi już nie mogli. Mogliby tylko się próbować skryć, tylko gdzie? Uciec nie mieli sił, w kompletnych ciemnościach wiosłować pod prąd i wyprzedzić goniących z kuszami? Może to przekonało pustelnika, a może postanowił w ten sposób zamazać swoje wcześniejsze grzechy? Wymruczał cichą modlitwę do Shallyi i chwycił beczułkę. Helv trzymał już mocno tarczę.
- Spróbujemy się skryć w ciemnościach. Naróbcie dużo hałasu!

Człowiek i krasnolud ruszyli. Powoli, przy ścianie, niewidoczni dla ludzkiego wzroku. Nie dla khazadzkiego. Elfy radziły sobie ponoć w ciemnościach również dość dobrze, chociaż oczywiście nie aż tak, jak wywodzących się z górskich tuneli brodaczy. Mający ich osłaniać nie mogli jednakże pozwolić sobie na zbyt długie czekanie. Jeśli zobaczą ich zbyt wcześnie, wszystko poszłoby na marne. Ketil wycelował i pociągnął za spust. Widział cele doskonale, niestety żaden się nie wyróżniał zbytnio, może prócz tego, który stał na dziobie, dokładnie obserwując wodę. To jego trafił bełt. Elf krzyknął i poleciał prosto w czarną toń. Wystrzelili także Gereke i Bram, choć ten drugi źle założył w ciemności bełt i cięciwa wypuściła pocisk ledwie na dwa metry. Za to sądząc po okrzyku, strzała trafiła. Ktoś wrzasnął. Jutzen wystrzelił raz jeszcze, ponownie celnie. Dwaj pozostali strzelcy ładowali broń.

Wtedy załoga statku zaczęła swój odwet. Prawdopodobnie nie widziała swojego celu, co nie przeszkadzało im wypuścić w stronę ludzi i krasnoluda całej chmary pocisków. Za pierwszą falą bełtów, przyleciała kolejna, niemal natychmiast. Ich przeciwnicy zdecydowanie nie mieli zwyczajnej broni! Bram oberwał i krzyknął głośno, padając na kolano. Wspieranie "bohaterów" najwyraźniej wcale nie miało być łatwiejsze. Była tylko jedna możliwość ukrycia się. Chwycili za łódź i przewrócili ją na bok, za nią właśnie szukając ochrony. Światła na statku zgasły, za to ku nim nadleciały magiczne kule, oświetlając dokładnie. Każde wychylenie się powodowało nową salwę.

Tymczasem Helv i Lenko znaleźli się już przy filarze, kryjąc w jego cieniu. Pustelnik postawił beczkę. Nie mogli zabrać ze sobą pochodni, dlatego szybko zaczął krzesać iskry, zasłonięty przez krasnoluda. Niestety dla nich, zasłonięty za słabo. A może zwyczajnie któryś z elfów, które były już prawie na ich wysokości, zauważył ruch lub skry? Krzyknął głośno. Belty zmieniły cel. Sverrisson zasłonił ich tarczą, kucając za nią. Poczuł całą serię uderzeń. Kilka grotów przebiło ochronę, jeden zagłębił się w ramię. Ból teraz był nieważny. Krzyknął także Sepp, większy od khazada, stanowiący lepszy cel.
Lont nagle zabłysnął. Jednocześnie kilka elfów zeskoczyło z pokładu na skałę, lądując zgrabnie. Prócz jednego, który chyba sobie coś złamał, bo wrzasnął i upadł. Ruszyli na ich spotkanie. Lont był krótki. Ale nie dość krótki. Palił się szybko, gdy Helv starł się z pierwszym ze spiczastouchych.

Ukryci za łódką strzelali, wychylając się na krótką tylko chwilę. Nawet to było niebezpieczne, bo ku nim leciały całe salwy bełtów. Ketil oberwał w bark, na szczęście dla niego krótki pocisk nie miał wielkiej siły przebicia. Szybko uderzyło ich za to coś innego. Niewidoczna gołym okiem fala czegoś plugawego i mrocznego, przecięło ich ciała niczym tysiące igieł. Ból rzucił wszystkich na ziemię, prócz dzielnie opierającego się magii khazada. Gereke wrzasnął z niesamowitego cierpienia, które uderzyło także jego mózg od wewnątrz. On czuł plugawą, spaczoną dotykiem Khaina magię najmocniej. Stracił przytomność.
Sepp nie doczekał wybuchu, przebity kolejnymi bełtami.
Helv cofał się, ale nie ustąpił pola.

I wtedy nagły, potężny huk ogłuszył wszystkich.
Zatrzęsło całą jaskinią, a góry posypały się wielkie głazy, z dużej wysokości uderzające w wodę i siebie nawzajem. Sverrissona rzuciło do przodu, poczuł jak potężna siła ciska nim jak marionetką. Tylko dzięki swojej odporności przeżył to, mimo, że mniejsze kamienie osypały się także na niego, gruchocząc mu nogi. Pozostałymi także rzuciło na ziemię, drugi już raz. Gereke ocknął się, czując paskudny ból w głowie i całym ciele. Gustaw wyszedł z tego mocno osłabiony i poobijany, ale cały. Bram i Ketil zarobili po bełcie.
Pył był wszędzie. Śladu po okręcie nie było. Obok Helva leżał tylko jeden dogorywający elf.
A co gorsza, woda napotykająca teraz zaporę, zaczęła wylewać się na boki, a jej poziom podnosił się powoli.
Droga do kryjówki przemytników była ciągle daleka, a oni byli poranieni i osłabieni.
Mimo wszystko ciągle żyli. Wszyscy prócz pustelnika, przykrytego teraz wielotonowymi głazami.
 
Sekal jest offline  
Stary 25-04-2013, 12:19   #169
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Nie było tak źle jakby mogło być. Biorąc pod uwagę, to że elfy były opancerzone i z kuszami, oraz skalę salw mieli naprawdę sporo szczęścia, że przeżyli. Wprawdzie nie wszyscy, ale poświęcenie Seppa przynajmniej nie poszło na marne.
Ketil wstał wciąż ogłuszony siłą eksplozji. Nieźle huknęło. Na szczęście ilość prochu była wystarczająca i przejście zostało zawalone, a po elfonach i ich statku nie było śladu. Krasnolud miał szczerą nadzieję, że zginęli przysypani kamiennymi blokami.
- Helv! – zakrzyknął widząc rannego pobratymca.
Ketil sam był wprawdzie ranny, ale to był drobiazg tylko trochę dokuczliwy.
Podbiegł do rannego towarzysza, który miał zmiażdżone nogi i chwycił go pod ramiona.
- Trzymaj się bracie. Musimy stąd spieprzać. Woda się podnosi.
Stękając z wysiłku zarzucił sobie na plecy.
- Łódź podziurawiona bełtami, ale nie mocno. Zwodujmy ją, pozbierajcie graty i wynośmy się stąd.
Rzucił krótko. Helv wylądował w łodzi wrzucony przez Hurgana i Ketil z uporem właściwym swej rasie zaczął wiosłować nieustępliwie, aż wreszcie dotarli do składu przemytników i Saski, oraz rannego Kriegera.
Kobieta sądząc po stanie łowcy nie udzieliła mu żadnej pomocy.
- Co robisz kobieto? Siedzisz i patrzysz, jak ten człowiek kona? – pieklił się krasnolud - Nawet rannemu psu godzi się pomóc. Możesz go nawet nienawidzić, a teraz jest on rannym człowiekiem, który potrzebuje pomocy. Daj mi tę przeklętą miksturę. – rzucił patrząc na nią wściekle.
Niemal wyrywając fiolkę z dłoni kobiety odkorkował ją i wlał substancję w usta nieprzytomnego Kriegera.
- Ludzie. – mruknął – Co się z Wami dzieje?
Pokręcił głową z niesmakiem.

Musieli wrócić do wioski. Jako że byli wśród nich ranni podróż nie zapowiadała się na lekką i łatwą, ale z drugiej strony nic już im nie zagrażało i mogli przynajmniej iść w spokoju.

W Fauligmere chyba wszyscy mieszkańcy wyszli na ich powitanie. W końcu stanowili niecodzienny widok. Widząc pytające spojrzenia mieszkańców Ketil zawołał tak, by wszyscy go słyszeli:
- Ludzie musicie o czymś wiedzieć. Ten pustelnik, który mieszkał na bagnach nazywał się Lenko Sepp i przyznał się do zamordowania ojca Marbada. Mówił, że ktoś zapłacił mu za zabicie kapłana i ciężarnej kobiety. Kapłana zabił, ale nie mógł się zdobyć na zabicie kobiety. Była nią Hiedrun. – zrobił efektowną pauzę – Kochanka barona Eldreda, a jej syn to Wiedźmiarz, syn jej i barona. Tak twierdził pustelnik. Zrobicie z tą wiedzą co zechcecie, ale jeśli chcecie, by się skończył gniew Mannana musicie znaleźć tą, która zleciła zabójstwo. Myślę, że domyślacie się kto to.

Spojrzał po twarzach wieśniaków ciekaw ich reakcji, po czym wyciągnął i nabił fajkę. Och jakże brakowało mu smaku tytoniu. Nie ma to jak zapalić fajeczkę po ciężkich przejściach. Miał gdzieś tam przy sobie kiełbasę i brandy. Jedyne czego teraz potrzebował, to spokoju by się pokrzepić. Jednak na to akurat nie mógł liczyć. Nie po tym wszystkim co powiedział i co jeszcze miał on i jego kompani do powiedzenia.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 29-04-2013 o 18:22.
Tom Atos jest offline  
Stary 27-04-2013, 09:23   #170
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
To mogły być ostatnie chwile, na ziemskim padole, dla Gereke. Choć do misji samobójczej zgłosił się pustelnik, to dla pozostałych też mogła ona takową być. Pełny okręt, cała chmara wrogich szpiczastouchych, to musiało się źle skończyć. Tylko Lenko zwiększał im szansę. Zaczęło się nawet dobrze… nawet Gereke udowodnił, że posiada niemałe strzeleckie umiejętności. A może po prostu strzelił w stronę okrętu i ustrzelił jednego z pasażerów? Możliwe, nie ważne, liczył się efekt. Szczególnie, że chwilę później ten efekt powtórzył.

Później jeszcze ujrzał palący się lont. Z nadzieją, kątem oka, patrzył weń, gdy potężny ból przeszył jego ciało. Ból tak przerażający, że nie pozwolił mu zachować przytomności. W ostatnich chwilach swej świadomości zdał sobie sprawę, że to magia i… padł.

Ocknął się po wybuchu. Stan, w jakim był przed omdleniem, utrzymywał się. Plugawa magia zasiała niemałe spustoszenie w jego organizmie, a w dodatku jeszcze wszystko bolało po wybuchu. Ból dochodził więc i zewnątrz i z wewnątrz organizmu. W tym stanie potrzebował pomocy, by powrócić do wioski. Chociaż patrząc po pozostałych, to wyjątkiem to on nie jest i nie będzie aż tak bardzo spowalniał, równie obitej, reszty.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172