Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2013, 14:14   #508
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Sytuacja się powtórzyła. W kierunku drugiego zaprzedanego Bogu Krwi ulrykanina poleciała kanonada pocisków, które ominęły znajdującego się bezpośrednio przed nim Markusa. Engelbert tym razem trafił przeciwnika wprost w odsłoniętą głowę. Strzała zagłębiła się w szyi rycerza, z której trysnęła fontanna krwi. Gotfrydowy bełt zdołał przebić napierśnik i zniknął w całości pod zbroją. Rycerz jęknął z bólu i upadł na kolana. Po chwili zaczął się szamotać spazmatycznie. Jego agonię zakończyli wspólnie Markus z Wolmarem, wysyłając duszę zaprzańca wprost w objęcia jego plugawego boga. Z drugim, umierającym zakonnikiem zrobili to samo. Nikt nawet nie pomyślał, aby nad poległymi odprawić choćby krótką modlitwę.

Olbrzymie wrota do wnętrza świątyni uchyliły się lekko i bezszelestnie. W środku, w miejscu gdzie powinien płonąć Wieczny Ogień, tli się tylko wątła poświata, przygłuszona przez czerwony blask emanujący z oczodołów mosiężnego czerepu zawieszonego na szyi Leibnitza. Arcykapłan odziany w czerwono-czarne szaty, w niczym nie przypominające oficjalnych ornatów noszonych przez kapłanów Ulryka, stoi pośrodku kręgu wytyczonego przez kolejnych pięciu, klęczących zakonników – Braci Topora. Swoją broń trzymają blisko siebie, gotowi ją podnieść w każdej chwili. Na obliczach heretyckich rycerzy i samego Leibnitza widnieje wymalowana Krwawa Czaszka.

Pięciu Braci Topora mogło okazać się trudnymi przeciwnikami, ale bogowie, a szczególnie Ulryk, którego świątynia została przecież splugawiona, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Śpiew, bluźnierczy i plugawy w swojej wymowie, sięgnął apogeum. Nikt nie rozumiał słów, ale jasne było, że z wersów mrocznej pieśni płynie negatywna, ciemna moc czystego Chaosu. Leibnitz wyciągnął z zanadrza długi sztylet o ząbkowanym, czarnym ostrzu. W kościaną rękojeść wprawiony był wyrżnięty w kształt czaszki rubin.

Arcykapłan wyłamał się z rytmu pieśni wznoszonej ku czci Krwawego Boga i odmówił modlitwę nad czarnym ostrzem, które potem zatopił w gardle jednego z otaczających go kultystów. Rycerz bez słowa padł na ziemię, a krew z jego rozciętego szeroko gardła chlusnęła na Leibnitza. Oczodoły obryzganego posoką czerepu zalśniły ze zdwojoną siła. Przywódca Khornitów ruszył w kierunku kolejnego klęczącego zakonnika, a ten z radością spojrzał na zbroczone krwią ostrze, gotów do złożenia ofiary z własnego życia.
 
xeper jest offline