Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2013, 20:13   #130
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Krwawa jatka w Otulinie oszołomiła Tunię. Widziała już strzelaniny uliczne i akcje, w których ginęli ludzie. Ale to co tam zobaczyła….. to była już prawdziwa wojna. Serie z automatów, pojedyncze strzały, huk, wrzaski polskie i niemieckie.

- Polnische Banditen!!!!

- Zdychać niemieckie ścierwa!!

- Aaaaaa…. Jezuuuuuuuu…..

- Hilfeeeeeeeee……..



Miała ochotę zatkać uszy obiema rękami i nie patrzeć, a jednak jak automat słuchała i patrzyła przed siebie.
Chaos, kompletny chaos, który wydawał się trwać całą nieskończoność.
Tunia nie wystawiała się na kule, strzelała zza zasłony drzew i tylko wtedy kiedy była pewna, że przypadkiem kogoś nie zastrzeli. Może nie była to tak odważna postawa, jak pozostałych partyzantów, ale inne zachowanie prowadziłoby do niechybnej śmierci.

Kiedy walka nagle zakończyła się chciała wrzeszczeć z radości. Że się udało. Po raz kolejny. Ale zdawała sobie sprawę, że nie obyło się bez strat, że zginęło kilku wartościowych żołnierzy. Dlatego w milczeniu pomagała uwolnić jeńców i rozejrzała się co stało się z jej towarzyszami.

Strzały od strony leśnej drogi zaskoczyły ich. Tak jak i przybycie czołgu. Czołgu!

Zwiewali jak zwierzyna w głąb lasu chowając się w osłonie zieleni. Natalia biegła ile sił w nogach, tak długo jak tylko starczyło jej sił. Znowu musiała walczyć o życie.

***



W kwestii taktyki planowanej ucieczki całkowicie zdała się na Beniaminka. Nie znała ani lasu ani życia tutaj, tak, jak zdążyli je poznać chłopcy. Chłopcy…. Tak jakoś właśnie o nich myślała od jakiegoś czasu. Jej dobrzy druhowie, dzielni i nagle tacy bliscy.

Nie umiała się z nimi pożegnać, dlatego była wdzięczna kiedy Beniaminek przerwał niezręczne milczenie i postanowił pójść razem z nią.

Pomysł był dobry. Ucieczka w kierunku Sochaczewa pozwoliłaby im oddalić się od pierścienia obławy. No i dawała dobry punkt wypadowy do Warszawy. Wetknęła za pazuchę przydziałowy chleb i jabłko, poprawiła wiązanie w butach i ruszyła za dowódcą. Szybko skinęła głową kiedy przedstawiał jej plan.

- Wszystko jasne Szefie, w razie problemów będę udawała niemiecką uciekinierkę. – bała się, jak zwykle zresztą, bo strach w czasie wojny był po prostu codziennością, a z drugiej strony cieszyła się na powrót do miasta. Las nie był miejscem dla niej. Tęskniła, mimo tego, że na każdym kroku czaił się wróg.

Porzuciła wątek myślowy, któremu oddała się przez chwilę i skupiła na tym jak zachowywał się Beniaminek. Postanowiła naśladować jego ruchy. Tylko dzięki jego doświadczeniu mieli jakąś szansę wydostania się poza zasięg niemieckiej obławy.

- W Sochaczewie mogę spróbować skontaktować się z … przyjacielem. Mógłby nam przywieźć ciuchy na zmianę i może jakoś wesprzeć – powiedziała cicho do Beniaminka – Zresztą tym będziemy się martwić wtedy, kiedy uda nam się wydostać z lasu. – dodała po chwili. Liczyła na pomoc Witka, mając nadzieję, że jest w Warszawie, nadal nietknięty. Musiała też jakoś dostarczyć wiadomość Izabeli. Że nie zawaliła i nie złamała obietnicy.


Dalszą drogę pokonywali z milczeniu, kontaktując się wzrokowo i czujnie rozglądając dookoła.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline