Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2013, 02:34   #17
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Felix patrzył przez okno, gdy dobiegły go z dołu jakieś głosy. Szybko okazało się, że chodziło o jakiś problem z tą najstarszą dziewczyną. Włączyła się też w to Øksendal i spór trochę trwał. Przecież to jakieś totalne pierdoły… Czemu Kane to toleruje? – zastanawiał się Raver, nieco podirytowany. Irlandczyk nie tak dawno aż kipiał energią, a teraz bawi się w dziwne rozmówki.

Blue wyłączyła holo-komputer i wsunęła go, pieczołowicie, do etui.
- Będziemy się ukrywać? - spytała, dość zdziwiona. – A co będzie jak nas złapią? Deportują?
Nie spuszczając wzroku z gromadki kręcącej się na zewnątrz, Fox odpowiedział Blue, wypowiadając słowa tonem pełnym politowania.
- Ta. Deportują. Pewnie w taki sam sposób, jak chcieli nas deportować tuż po naszym przybyciu – stwierdził cierpko. Deportują… Cóż za myśl. Mam nadzieję, że w wirtualnej rzeczywistości panienka radzi sobie lepiej – dopowiedział sobie w myślach.
- Tego też nie było w kontrakcie ... - mruknęła Blue. Powoli docierało do niej, że dostała tylko część informacji. Ktoś zataił większość. Tą bardziej znaczącą większość.
Nie chcąc podnosić głosu, aby porozumieć się z resztą grupy, Felix zdecydował się użyć komunikatora.
- Kane. Nie ma czasu na wygłupy, nie cackaj się z tymi tam na dole. Jeżeli mamy zamiar tutaj zostać, to trzeba sprawdzić, gdzie można się schować. Jeżeli nie, to trzeba wynieść się stąd natychmiast.
- Wig. Gdzie jesteś? Znalazłeś coś odpowiedniejszego?
Z komunikatora dobył się głos Petera.
- Nie. Wszystkie rudery w pobliżu są zajęte. Jest wprawdzie jedna, ale trzeba by usunąć starszą panią. Jednak średnio nadaje się na kryjówkę. Co z naszym przewodnikiem? Wrócił? - spytał.
- Wrócił - odpowiedział Peterowi Felix.
- Idźmy na pustynię. Poczekamy do zmroku i wejdziemy do miasta po cichu. Przebieranki ... przepustki ... to się nie uda. – Wig dodał po chwili.
- Jak nas będą ścigać tym gorzej dla nich. Na otwartym terenie ja i Fox zrobimy sobie safari.
- Wig, jak sobie wyobrażasz podróż przez pustynię z całym naszym ekwipunkiem? - zdumiał się Raver. – I to pieszo... Jeżeli nie ma innego wyboru, to proponuję zaatakować z zaskoczenia, zanim się zorientują, gdzie jesteśmy i kto do nich strzela. Lepiej byłoby jednak, gdybyśmy uniknęli walki, oszczędzając przy tym amunicję i nie zwracając uwagi miejscowych.
- Kane, Shade. To jak wygląda sprawa z tym ukrywaniem się? To możliwe, czy nie ma co na liczyć? Nasz domek nie jest zbyt duży...

W odpowiedzi usłyszał wiele niepotrzebnych komentarzy, okraszonych równie zbędnymi epitetami. Tuż przed akcją, taka maniera, charakterystyczna zwłaszcza dla Petera, mu nie odpowiadała. Fox postanowił przeczekać ten potok, rzucając tylko proste komunikaty dotyczące sytuacji panującej na zewnątrz, przypominając tym samym reszcie, że tamci nie śpią. Na szczęście w dyskusji pojawiły się też jakieś zalążki planu. Idea ukrywania się została odrzucona, grupa skłaniała się ku działaniu, a konkretnie – ku zdobyciu pick-upa, najlepiej przy minimalnym nakładzie sił i środków, bez angażowania się w zbędne starcia. O, to już odpowiadało Felixowi znacznie bardziej! Gorzej, że Kane chciał, by Raver zajął się pilnowaniem kryjówki i osłanianiem grupy z obecnej, beznadziejnej pozycji.

- Stąd nic nie zrobię. Aby być skutecznym, będę musiał zmienić pozycję - rzucił Fox. – Gdyby to był otwarty teren, to co innego, ale oni poruszają się między domami, co chwila znikają mi z pola widzenia.
- To tylko ośmiu ludzi, powinniśmy sobie poradzić w trójkę - mruknęła Shade, zdejmując z głowy arabskie przebranie i ruszając po schodach na górę. – Tutaj są moje rzeczy Fox - przełożyła część rzeczy z kieszeni szaty do plecaka z ekwipunkiem i postawiła przed mężczyzną. – Nie zapomnij zabrać ich, kiedy podjadę samochodem.
Fox już zaczął się sposobić do odpowiedniej riposty, ale Valerie nachyliła się nad nim, dając znać, by wyłączył komunikator. Sama także to zrobiła. Potem zbliżyła usta do jego ucha:
- Uważaj na przewodnika. Jest przerażony i naćpany. Na naszych gospodarzy, by nie zrobili czegoś głupiego, i na specjalistki, bo wydają się zdezorientowane i jednocześnie w buntowniczym nastroju. Będziesz miał dość problemów, by nie martwić się tym czy sobie poradzimy bez wsparcia. - Ścisnęła lekko jego ramię. Będzie dobrze. Musi być!
Felix kiwnął głową na znak, że zrozumiał, po czym znowu użył komunikatora.
- Dobra, jak sobie chcecie, ale ostrzegam, że jak mówię, że gówno stąd trafię, to wsparcia nie będzie.
Po chwili Anglik dodał oficjalnym, pełnym powagi tonem:
- Wig. Zostawiam ich w Twoich rękach.
Oczywiście wiedział, że Peter od razu wyczuje ironię. Jednocześnie jednak sam się sobie zdziwił, że właśnie powiedział coś takiego… To pewnie jakaś reakcja obronna na jego obecne, marne samopoczucie. Sądząc po ciszy, która nastała, Wigfield zasalutował zgodnie z regulaminem brytyjskiej armii – w końcu lubił się w ten sposób popisywać.

Zapowiadało się kolejne po wartach, mało przyjemne zadanie, ale to nie oznaczało, że nie należało go wykonać dobrze. Cegiełka po cegiełce, Raver zaczął sobie układać w głowie własny plan działania. Od początku wiedział, że nie ograniczy się do niańczenia ćpuna i zdenerwowanych kobiet, ale do tego będzie potrzebował kogoś, kto odwali za niego część roboty, i przy okazji zajmie czymś pożytecznym swoje myśli, stając się przez to dla Foxa mniejszym problemem. Biorąc pod uwagę to, że tak naprawdę mógł ufać tylko specjalistkom, wybór był niewielki. Z tego powodu był jednakże dość oczywisty. Felix rzucił jeszcze kątem oka na wychodzącą z pomieszczenia Shade, zanim zwrócił się do Blue, nie korzystając z komunikatora.
- Trafię albo nie, to się zobaczy. Nie zamierzam pozostawiać ich całkowicie samym sobie. Może chociaż zawczasu ujrzę zagrożenia, których oni nie będą w stanie w porę dostrzec - tłumaczył spokojnym głosem Raver. – W każdym razie, mogę potrzebować Twojej pomocy. Wydajesz się być mniej panikarska niż nasza pani biolog, a ja nie mogę robić wszystkiego jednocześnie. Obserwuj zatem naszych gospodarzy, zwłaszcza gdy będę zajęty. W razie czego - krzycz... Zgoda?
- Po prostu lepiej się maskuję..- mruknęła Blue, w odpowiedzi na słowa Felixa – Ok, mogę poobserwować - dodała, a potem zeszła na dół i z podziwem w oczach patrzyła, jak Wig z kamienną twarzą ściemnia biolożce. Napatrzyła się na takich cwaniaczków w Vegas – Nieźle...Nie myślałeś, żeby zostać pokerzystą?
- Świetnie - odparł szybko Fox, uśmiechając się do hakerki, całkiem szczerze. Następnie udał się za nią na dół, by wybadać, czego można się będzie spodziewać po gospodarzach. Nie zamierzał w niczym zdawać się na łut szczęścia, i już na schodach obmyślał swoje kolejne posunięcia.

Z pierwszą kwestią poszło mu łatwiej, niż się spodziewał, przez co do kolejnych podszedł z nieco większym entuzjazmem. Felix spokojnie przyglądał się zebranym na dole, zastanawiając się, jak zaprowadzić porządek pod nieobecność większości grupy. Uznając, że z biolożką pójdzie najłatwiej, skupił się zwłaszcza na przewodniku i młodej kobiecie opiekującej się dziećmi. Jako iż miał tylko kilka krótkich chwil na obranie odpowiedniej taktyki, najważniejsze były emocje - należało określić na podstawie wyrazu twarzy i języka ciała, czy ktoś może być gotowy do buntu, czy może tylko się boi. Z urzędu nie wykluczał niczego - jak nie będzie można po dobroci, to trzeba będzie użyć innych metod. Niestety, miał dość trudny orzech do zgryzienia. Dzieciaki najprawdopodobniej były po prostu przestraszone, ale najstarsza dziewczyna miała nieprzenikniony wyraz twarzy. Mogła być zła, ale to tylko domysł. Przewodnik z kolei siedział zdenerwowany w kącie i żuł coś mocno, ciągle rozglądając się na boki.

- Jak wszystko dobrze pójdzie, nie pobędziemy tutaj już długo - zwrócił się Felix do dziewczyny, patrząc na nią spokojnym wzrokiem. – W domu musi być jednak porządek. Im mniej niespodzianek, tym szybciej się nas pozbędziesz. Najlepiej przypilnuj, by dzieci nie kręciły się pod nogami - nie chcemy przecież, by coś im się stało.
Dziewczyna tylko skinęła głową, gdy urządzenie przetłumaczyło słowa Foxa. Dobre i to. Raver odpowiedział skinięciem, po czym skierował się w stronę przewodnika.
- Spokojnie. Robiliśmy to tysiące razy, zagrożenie jest niewielkie. To była tylko częściowo prawda, ale Ghedi nie musiał o tym wiedzieć. – Wykorzystaj okazję, by wziąć kilka wdechów. Przyda Ci się taka chwila wytchnienia.
Ten jednak tylko zagapił się na najemnika, a potem wrócił do wyglądania przez okno i żucia, zupełnie nie uspokojony.
- Albo po prostu nie sprawiaj problemów – rzucił Fox, wzruszając ramionami. Średnio nadawał się do pocieszania czy uspokajania ludzi, więc w zasadzie nie liczył na sukces, ale przecież musiał spróbować. Wygląda na to, że Shade miała rację – przewodnik może być problemem.

Raver jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu. Jeanne była już w zasadzie gotowa i aktualnie nie panikowała, a taki stan rzeczy był akceptowalny, więc tylko wymienił z nią porozumiewawcze spojrzenie. Następnie na wszelki wypadek sprawdził okna – warto było dokładnie wiedzieć, ile było widać z tego poziomu. Potem znowu udał się na górę, licząc na to, że Blue spisze się w swojej roli, i zaczął ustawiać ekwipunek w jednym miejscu, ale daleko od schodów. Nie zamierzał dać przewodnikowi jakiejkolwiek szansy sięgnięcia po sprzęt, który tutaj pozostał, w razie gdyby wpadł mu do głowy jakiś głupi pomysł. Z tego też powodu nie było mowy o wcześniejszym zniesieniu rzeczy na dół i pozostawieniu ich tam jedynie pod opieką specjalistek. Felix zajmie się tym dopiero wtedy, gdy będzie pewny, że dalsze czatowanie przy oknie stanie się bezcelowe. Tymczasem przygotował swoją snajperkę i położył drugą broń blisko nóg, tak by go nie obciążała, ale by w razie potrzeby można było łatwo po nią sięgnąć. Z racji na gąszcz lepianek i innych domeczków, priorytetem było informowanie o zagrożeniach, a nie strzelanie, choć oczywiście, gdy interwencja będzie konieczna, Raver zareaguje natychmiast.
 
Cybvep jest offline