Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2013, 10:06   #100
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- To mam dla ciebie propozycję – walnął mu Ulmer. - Ja wam tu zostawię pięć dziesiątek ludzi. Elwyn przyprowadzi więcej, bo tu się śmierdząco honorowa sprawa zrobiła i stary tego nie przepuści. A ty, w imię naszej przyjaźni, oddasz mi taką przysługę... Po pierwsze, wytrzeźwiejesz. Po drugie, pojedziesz na Długi Kurhan.

-Po co miałbym się tam udać?- zapytał lekko zdziwiony Dick. Wrony gdy czegoś chciały, zawsze przypominały o przyjaźni. Mocny robił co prawda tak samo, jednak zawsze się irytował gdy uderzali w czułe nuty.

Ulmer nachylił się lekko i wysmarkał się na ziemię przez dwa palce, po czym splunął obficie.

- Jak często Lord Pająk wysyła zwiady z Czarnego Zamku do Wschodniej Strażnicy? Szczytem Muru? Wiesz to, wiem, że wiesz. No to powiedz.

Dick wiedział. Długo tu żył i wiedział. Patrole nad morze szły co trzeci dzień, co drugi z nich szczytem Muru.

-Patrole nad morze idą co trzeci dzień, co drugi z nich szczytem Muru.-ciekawe co to ma wspólnego z kurhanem. Czyżby jakiś patrol zaginął? Może natrafił na coś ciekawego, pomyślał Dick. Choć myślenie po takich ilościach miodu było problematyczne.

Rysiowa Morda splunął powtórnie. Niesamowite, ile w człowieku może pomieścić się śliny.

- A dupa. Wiesz to, co wszyscy. To, co Pająk pozwolił wszystkim wiedzieć. Wychodzi, żeś wcale nie taki sprytny, he, co? Ktoś okazał się sprytniejszy. Skagijka siedzi na kurhanie od miesięcy, no i wychodzi, że rozgryzła prawidłowość i wie więcej. Dzięki temu mogła robić, co robi. Starego tknęło parę dni temu, i posłaliśmy zwiad poza kolejnością, i jeszcze jeden. I wyobraź sobie, co zobaczyli. Skagów po waszej stronie Muru. W tym i konnych. Tyle zdążyli dostrzec, zanim tamci pochowali dupska w krzakach.

-Skagosi mordują dzikich razem z Czaszką. Stąd ich obecność po tej stronie muru konno nie dziwi. Oddział który wyrżnęliśmy też był konno. Choć przybył nie ze Skagijką a z niejakim Cierniem. Po co mam tam się udać?

Usta Pierwszego Zwiadowcy już się złożyły w obrzydliwy ciup. Już-już miał strzyknąć pacyną śliny przez krzywe zęby, ale się powstrzymał.

- Ale mądrala z ciebie, Dick. Ty patrz- to nasi zwiadowcy tych Skagów widzieli na własne gały, i nie potrafili wydumać, co to za Skagi. Czy to Skagi wierne Endeharowi z wyspy przypłynęły, czy to Skagi wierne Moruad co za Murem łażą od lat, czy to może Skagi wierne Moruad, co siedzą z nią na Długim Kurhanie przez Mur sobie skoczyli na waszą stronę, na dziewuchy albo co... No patrz. Nasze chłopaki widziały ich, a nie wiedzą, a tyś nie widział, a wiesz?

-Rzuciłem jeden powód.-wzruszył ramionami -Skagosi robią co chcą pod waszym nosem. Pająk może w końcu przejrzał na oczy, jednak stanowczo za długo wyspiarze was zwodzili. Jeśli ktoś tu się nie popisał to czarne ptaszki.-Dick powiedział to z lekką pretensją w głosie. Widok umierającej Gwiazdy wciąż był żywy w jego oczach. Lubił wrony, jednak obecność i bezczelność Skagosów była sprawką czarnych braci. Uszczypliwość również nigdy nie zawadzi. -Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, po co mam się tam udać? Już teraz rzec ci mogę pierwszy zwiadowco, że Skagi najpewniej mają tam tunel wykopany. Niedawno rozmawiałem z myśliwym co widział ich pod murem znikających. Konno właśnie, więc górą się tam nie dostali. Stąd nie byłem a wiem- powiedział nadąsany i beknął. Alkohol wciąż szumiał mu w uszach mocno. -Zabiłem też kilka tych pomiotów. Rzekłem ci pod czyimi rozkazami byli, nie rzekłem czy są jedyni. Bi i nie wiem.

Ulmer tym razem nawet nie składał się do charchania. Wyciągnął tylko rękę i ze sporym rozmachem, a także niemałą serdecznością, huknął Dicka między łopatki.

- No widzisz, trochę cię poszturchać, i od razu zaczynasz gadać z sensem - oznajmił przyjacielsko. - To ja ci też powiem, z sensem i wszystko, wszyściuteńko. Widzisz, też podejrzewamy, że Skagijka przebiła sobie tunel. W jakim celu, chuj jeden wie. Problemik mamy taki, że za bardzo nie możemy go znaleźć. Tunelu, nie chuja. Nie próbuj mi się tu podchichrywać tylko, jak ci jak druh druhowi gadam. Teraz słuchaj. Elwyn, głupi fiut, tak się boi Pająka, że ci wszystkiego nie powiedział. Pewnie sobie planował, że pogada ze starym i jak dostanie błogosławieństwo, to powie. Srać na to. Ja tam czekać na nic nie będę. Otóż, Dick, duszko moja, Czaszka już się ruszył. I wcale na was nie idzie. Tylko w kierunku Długiego Kurhanu. Może tu do was jakiś odprysk jego sił trafi, może nie. Ja tam ryzykować nie będę, dlatego wam tu ludzi zostawię. Ale bitka kroi się pod Długim Kurhanem. Spróbuję skurwysyna ubić, zanim tam dotrze, albo chociaż spowolnić. Ale trzeba nam kogoś sprytnego, kto nie jest wroną, kto wykuma, co pod Długim Kurhanem po waszej stronie piszczy, i co tam Skagi kombinują. Kto znajdzie tunel, jeśli ten tunel istnieje. Wiesz, że jak będzie bitka, jak tamci przelezą, to ucierpisz w pierwszej kolejności ty i Torrgrim? Stary utnie handel i wszystko utnie, skończy się nasze tuli tuli i spijanie miodu z dzióbków. Że już nie mówiąc o tym, że jak taka kupa bydła przelezie przez Mur i zacznie swawolić, jeszcze nie dajcie bogowie wespół-zespół z Qhorinową skagoską dupeczką, to ruszą się klany, olaboga, i ruszy się Stark albo Bolton, albo obydwaj - Pierwszy Zwiadowca jednak nie powstrzymał splunięcia. Podkreśliło ono niesłabnącą sympatię, jaką darzył od lat lorda Dreadfort. - Wtedy skończy się gadanie, bo ze szlachtą gadać się nie da. Wszyscy będziecie winni, wszyscy wolni ludzie. Będzie krwawo. Będzie wrednie i siermiężnie, i do dupy, a Pająk co najwyżej Starkowi i Boltonowi buty może wylizać, ale bronić was nie będzie, nie za cenę ich gniewu. Między nam, druhami, okrutnie nie lubię, jak jest do dupy. Starczy mi, że się zima zaczęła, a ja się w siodle trzeźwy obcieram zamiast w zamku chlać. Więc proponuję ci - póki jest jeszcze czas, by to rozwiązać bez błękitno-krwistych, zróbmy to. Zróbmy to po naszemu, póki jeszcze mamy wybór. Jak jest teraz między nami, jest dobrze. Jak szlachta zacznie mieszać, może być tylko gorzej. Dla nas, dla was, dla wszystkich.

-Dick siedział jak zamurowany. Siedział i myślał- Zrobił przerwę, wstał wylał sobie wiadro wody na głowę. Zmyślnia pszczoła ustawiła je tóż obok niego. Domyślała się, że do poważnej rozmowy się przyda. To mu trochę pomogło, po czym rzekł
-Byliście ślepi i nie chodzi mi o tunel. Skoro on jest to Skagijka po coś go zrobiła. Jakby chciała iść na drugą stronę muru, to by sobie popłyneła. On kurwa nie prowadzi do nas! Tylko ma dać Czaszce przejście za mur. Tysięcy jego ludzi nie dałoby się tam przemycić na statkach. Nie tak by jakiś Skagos przyjaciel wron się nie wygadał. Wyspiarze i Czaszka po tamtej stronie. Na Lorda i szaber nie idą, nie miałoby to sensu. Oni idą do was, tylko ni cholery nie rozumiem po co. Przecież to Qurionowa dziewka, kochacie się ponoć z nią prawda? Skoro już gadamy szczerze, to mi to wygląda jakby się mocno zirytowała i chce wam skopać opierzone tyłki.- w nagłym przypływie sił, rzekł mocno i szczerze. Ulmer dał mu prawdę, Mocny powiedział szczerze co myśli. Choć wciąż nie do końca trzeźwy myślał tak a nie inaczej...

Z piersi Pierwszego Zwiadowcy wydarło się ciężkie westchnienie, a po nim zapadła cisza, przerwana tylko złowieszczym wyznaniem:

- Daj no mi chwilę. Wznoszę się, kurwa, na wyżyny. Dostępnego mi pojmowania kobiecej natury.

Po czym Ulmer zamilkł, tylko co jakiś czas wywracał oczami i cmokał z niesmakiem ustami.

- Widzisz, Dick, skarbeńku - ozwał się w końcu. - Pająk uważa, że Moruad jest niebezpieczna, ale można ją kontrolować. Półręki uważa, że Skagijka jest godna zaufania i jest darem bogów dla Straży, który to dar własnymi ręcoma wygrzebał z jakiej zaspy. Ja myślę, że jest irytująca. Nie zirytowana na nas, wrony, ale ogólnie, zwyczajnie, wkurwiająco irytująca. Swoim dystansem, i swoją upartą, twardą... nieoczywistością myśli, słów i działań. Nie lubię takich bab. Ale w sumie, nie muszę. W koperczaki do niej nie idę. Zostańmy przy tym, że jest wkurwiająco nieoczywista. Wcale nie jestem taki pewny, że ona chce tego Raymunda przytulić do serca, chodź no tu do mnie, tunel ci w lodzie pazurami wyharatałam, chodź no tu, barłożyć się będziemy czy co tam... Jeśli by tak było, byłaby idiotką... no a raczej nie jest, Dick. Raczej na pewno. Jeśli zaś Raymund chce się z nią barłożyć, by zostać magnarem Skagos, to... jest idiotą. Czarne Serce mi kiedyś gadał, jakie tam oni mają na wyspie obyczaje. Magnarem jest zawsze ktoś z krwi Achli. Mąż Moruad nie będzie miał żadnej realnej władzy. Byłby, jak to tam na południu... księciem małżonkiem, o. Trutniem, znaczy - machnął ręką w kierunku Pszczoły, która za nic miała Dickowe słowa i właśnie wdzięczyła się do Ulmerowych zwiadowców. - Jak zapłodni, niech spierdziela. Nie pasuje mi wiele rzeczy w naszej drogiej, nieoczywistej Moruad. Jej miłość do Straży, skoro już o tym mówimy, też jest nieoczywista. Eh, posrało się od góry do dołu. Do tego, Dick, jest sprawa. Niby was to nie dotyczy, ale możecie dostać odpryskiem. Nie mogę podać szczegółów, ale wydarzyło się coś, co może sprawić, że każdy jeden Skagos, niezależnie od klanu, niezależnie od miejsca, gdzie teraz sobie skagosuje i niezależnie od tego, czy jest lojalny wobec Endehara, czy mniej lub bardziej otwarcie popiera Moruad... może chcieć wywrzeć na Straży krwawą zemstę. Mogą też chcieć się mścić na naszych przyjaciołach i sojusznikach. Dlatego też chcę, żebyś pojechał, waszą stroną Muru, pod Długi Kurhan. Wybadał te sprawy, co was dotyczą. Znalazł tunel, jeśli istnieje. Zamknął go, jeśli się da. Dadzą bogowie, ja w tym czasie wypatroszę Czaszkę. Skagosi wrócą do siebie. I wszyscy będziemy mogli w spokoju liczyć płatki śniegu i leczyć odmrożone kulasy...

Dick chwile analizował, dłuższą chwilę bo umysł jasny był tylko odrobinę niż wcześniej. Już teraz wiedział, że pojedzie. Musiał jechać i było ku temu wiele powodów. Pomarudzić jednak nie zaszkodzi, zawsze marudził w układach z wronami. Taka była natura ich relacji.

-Skagi od Ciernia mają u mnie dług krwi, jeszcze nie wywarłem zemsty. Do Moruad jednak nic nie mam, sami nie wiecie czy ona dobra dla was czy zła. Mur zaś nie jest moją sprawą Ulmerze, ba uważam go za zło choć konieczne z waszego punktu widzenia. Sami sprowadziliście Skagijke, usadziliście jej dupę na Kurhanie. Ona sobie teraz tam ryje w waszym murku. Straż powinna sama zakopać dziurę, tymczasem wysyłacie biednego Dicka. Potem może się okazać, że znów zaczniecie sobie spijać z dziubków miodzik. Polityka wam się znów odmieni jak się teraz odmieniła. Tylko wtedy to Mouruad przyjdzie do mnie, ze słuszną pretensją i zapłatą za pokrzyżowanie jej chorych planów. Jesteśmy sojusznikami Ulmerze jako rzekłeś, w całej tej sprawie może, podkreślam może dostaniemy odpryskiem. Choć jak dobrze się okopiemy, pomielimy językiem podług podejścia do sprawy Torrgrima to przejdzie bokiem. Jak tu się zaczne mieszać w sprawy nie swoje, oberwiemy na pewno. Straż natomiast jak się przekonała Gwiazda i Harga słabo chroni przyjaciół. Ba choć nieświadomie sprowadziliście sami ich oprawców. Powiedziałeś mi dużo a najpewniej jeszcze więcej przemilczałeś. Mam skoczyć w ogień, nie wiedząc o co wam wszystkim w ogóle idzie? Czaszce to wiem o władzę, wy i wyspiarka macie już mętniejsze wody. Wsadziliście kij w mrowisko a jak wściekłe mrówki wyszły ja mam wsadzić tam łapę. Tak się traktuje przyjaciół?- Dick rzekł Ulmerowi szczerze co sądzi o całej sprawie. Lubił wrony one lubiły jego. Jednak tym razem wywołały zamieszanie jakiego od dawna te okolice nie widziały. Ich działania odbiją się na jego wioskach. Jeśli ma pomóc musi wiedzieć o co im idzie, i co dostanie w zamian ryzykując tak wiele. W układach straż-dzicy słów o pomocy i przyjaźni zawsze padało dużo. Podpuścić Ulmera natomiast nigdy nie zaszkodzi. Może jeszcze coś rzeknie jak tak chętnie mówi.

- E - Ulmer machnął prawicą - nie bierz mnie pod włos. Z połowicą swoją mnie pomyliłeś, czy jak? Com mógł, rzekłem. Nawet więcej, bo dość mam czasem Pająkowego knucia. Czasem to nas jak świnie trzyma. W ciemności i gównem karmi, i wścieka się, że tyć nie chcemy, na chwałę Straży - splunął pod nogi. - Jak to szlachta. Ale my nie szlachta. Tak, Dick, oczekuję, że po tym, com ci rzekł, pojedziesz. Nie że w ogień skoczysz, ale że pojedziesz i będziesz postępował rozważnie. Że dowiesz się tego, czego ja nie wiem, a potem się podzielisz. Nie potrzeba mi tam szlacheckiego synalka w aksamity strojnego, co Skaga od dzikiego, a dzikiego od dzika nie rozróżni. Ciebie mi tam trzeba. Nie chcesz jechać, bo masz pietra przed Skagami, czy się o rodzinę strachasz, to nie jedź. Tylko mi to wprost powiedz, a nie się na księżniczkę pozujesz. Tylko licz się z tym, że może być wtedy tak, że za pół roku, rok nie będziesz już spijał miodku z mojego dziubka, ani z dziubka Pająka. Będziesz miał do wyboru: Skagi albo Stark. To taka czarna wizja. Ale, kurwa, niestety, możliwa.

Chciał marudzić dalej. Słowa i mina Ulmera powiedziały mu jednak, że już starczy. On wie, że pojadę. Ja to wiem i Pszczoła to wie...

-Starczy już tego pierdolenia. Pojadę zobaczymy co dalej będzie.-Ulmer skinął już tylko głową.

Mocny wziął dziesięciu ludzi Hargi, dziesięciu Torgrimma i pięć swoich duszyczek. Staranie ich dobrał do roboty jaka się szykowała. Do Ostrej posłał wrony, połowę ludzi Torrgrimma i jednego swojego człowieka. Rzec miał żonce co widział i słyszał Dick. Mocny zawsze uważał, że zamiast dwunastu wiosek lepiej byłoby mieć jedno miejsce... No może nie miasto nawet nie miasteczko, ale już nie wioskę przecie. Terenu w koło głównej siedziby Dicka było w wiele. Osadę mieli na dużym, ogromnym wręcz pagórku. Zbocze wysokie, gdyby panował tu inny klimat idealne na winnice. Zawsze żałował, że nie będzie mu dane zasadzić tu takiej. Na górze na płaskim terenie otoczonym palisadą. Zmieściłby się Dickowy lud, Torrgrima brać i jeszcze by miejsca zostało. W lecie na wolnym terenie mieli uprawy. Mocny ogrodził cały teren dla bezpieczeństwa. Był pewnie pierwszym dzikim za murem co sadził uprawy za palisadą ale skoro mógł, terenu było to czemu nie? Teraz w zimie, będzie tam można siedzib dostawić. Latem uprawy przeniesie się, za ostrokół. Najwyżej będzie trzeba zasypać kilka wilczych dołów i inny pułapek co to Dickowi ludzie rozstawili dla niepożądanych gości. Mocny chciał wykorzystać szansę, zawsze jak rzucał pomysłem jednej siedziby. Natrafiał na opór, bo nie ma potrzeby, bo będzie tłoczno, bo ularze nie lubią drwali... Bezpieczniej, miejsca starczy, łatwiej handlować z każdym. Mało kogo rzeczowe argumenty ruszały. Zmiany za murem toczyły się zawsze powoli. Teraz jednak szedł Czaszka, szła z nim armia tysięcy ludzi. Powagę zagrożenia dostrzegą wszyscy. Pszczoła zgodziła się pomóc w przeprowadzce. Poszła z nią setka ludzi, łatwiej będzie dobytki przerzucać. Osoba Ostrej, słowa Dicka i wiele rąk to powinno wystarczyć.

Przed rozstaniem stanął jeszcze przed Pszczołą. Wyściskał jak rodzoną córę.
-Dbaj o moich, swoich a nawet o wrony. Baw się dobrze po drodze-uśmiechnął się.-Jak już zabezpieczycie teren, weźmiesz ptaszki, swoich i Hargowych wojów. Ostra wam też kogoś dorzuci. Zasadzicie się w kilku newralgicznych punktach, idealnych na zasadzkę a ciężkich do ominięcia. Jakby się Skagi pokazały albo Czaszkowym się zboczyło z drogi rozbijecie. Jeńców do lochu, jakby się jacy trafili, zawsze się mogą przydać- mrugnął okiem. Lochem Ostra nazywała dziesięcio metrowy dół. Było to po jednej z opowieści Mocnego o zamkach za Murem. Spuszczali do niego na linie jeńców, szczyt zasłaniała drewniana unoszona kratka. Po pewnych doświadczeniach Dicka, zawsze pilnowana.

Kilka godzin potem był już w drodze. Spętanego zakneblowanego Skagosa wziął ze sobą. Jechał w stronę Kurhanu planował ciche podejście. Na początek przyda się zaczerpnąć języka.
 
Icarius jest offline