Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2013, 17:29   #2
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Kageyama Manzo

Manzo stał na szczycie niewielkiego wzgórza, poza granicami Seireitei i spoglądał w rozświetloną latarniami ciemność.
Cóż za piękny widok! Światło księżyca współgrało z blaskiem latarni wydobywając to co najpiękniejsze z miasta Shinigami. Obserwowana z daleka metropolia zdawała się jednak tylko eleganckim dodatkiem do położonej w jego centrum Cytadeli Shinigami, prezentującej się niczym rozświetlony klejnot ukryty w gustownej szkatułce. Dla tego widoku warto było przeżyć lata w Akademii, wszystkie te wysiłki i upokorzenia. Wszystko to dla tego jedynego zapierającego dech w piersiach widoku.
Manzo zdawał sobie sprawę, że to mógł być ostatni raz gdy spogląda na jedyny w swoim rodzaju taniec księżycowej poświaty z blaskiem miasta. Rano miał wyruszyć z misją mającą, rzekomo, wyjątkowe znaczenie dla Gotei-13. Minęły dokładnie dwie godziny odkąd Hiniga Sabo przekazał oficerom Siódemki rozkaz stawienia się następnego dnia w świecie ludzi.
Cóż to mogło być za zadanie, że wymagało współudziału dwunastu wysoko postawionych Shinigami? Kilka Menosów Grande? Manzo nie chciało się w to wierzyć. Wolał myśleć, że misja ta ma kluczowe znaczenie dla odnalezienia zabójcy jego taichou.
Co tu dużo mówić, mocno wrażliwym Manzo prawdziwie wstrząsnęła śmierć jego kapitana. Z którym to łączyły go silne i osobiste więzy. Więzy, być może nawet, przyjaźni, szacunku i zaufania.
Tak, wystarczyło pomyśleć o zabójcy taichou, by olimpijski spokój Kageyamy rozwiewał się jak mgła w promieniach słońca. Przez dobry kwadrans Manzo torturował się obrazem zmasakrowanego ciała taichou, to wystarczyło by zimny gniew zalał serce Kageyamy niczym lodowa lawina. Shinigami wiedział, że nie spocznie dopóki nie odnajdzie zabójcy lub zabójców i nie wymierzy im sprawiedliwej kary.
Tak, już jutro. Próbując odzyskać spokój Manzo wrócił na chwilę myślami do swojej kwatery, którą w części zapełniały precyzyjnie wykonane latawce, jego duma i radość. Skupił się na dobrą chwilę na swych ulubieńcach, obiecując sobie, że jak tylko wróci z misji skonstruuje nowy latawiec specjalnie na cześć swego przyjaciela. Przepełniony tą ciepłą myślą użył shunpo by błyskawicznie przenieść się do kwater oficerskich Siódemki.
Pora spać. Jutro czeka go wyzwanie przed jakim jeszcze nie stawał.

*****

Jak zostało przepowiedziane, następnego dnia Kageyama spotkał się z pozostałymi jedenastoma Shinigami. Nim weszli w bramę do świata żywych Ika Dearu rozdał wszystkim czarne szaty, które miały rzekomo maskować reiatsu. Manzo z pewnym wysiłkiem naciągnął na siebie workowate szmatki. Dobrze, że ktokolwiek projektowa to coś, wziął pod uwagę osobników równie masywnych jak Manzo. Poprawiając tessen zawieszony na plecach Kageyama wkroczył w bramę do świata żywych.

*****

Podstawową różnicą między Społecznością Dusz, a światem żywych był zapach. Właściwie odór spalin samochodowych unoszących się w powietrzu, zmieszany ze smrodem oparów wydobywających się z kominów fabryk. Tfu! Jak można tu żyć na co dzień?!
Negatywnych uczuć estetycznych dostarczały Kageyamie również wibracje reiatsu, ewidentnie pochodzących od Pustych. Z uwagi na swą zwiekszoną wrażliwość na energię duchową Kageyama był prawdziwym radarem do wykrywania pustych. Teraz też nie potrzebował wiele czasu by zlokalizować dwie grupy demonów. Nie chcąc się rozdzielać Shinigami postanowili skierować się najpierw do większej grupy potworów.
Menosy. Menosy Grande. Manzo wyćwiczonym ruchem rozwinął zdjęty z pleców wachlarz. W słońcu zapłonęły wyszyte kolorową nicią sylwetki ptaków w locie, zalśniło stalowe ostrze pokrywające obrzeże tessena. Kageyama skumulował swe reiatsu gotów do walki.
 
Jaśmin jest offline