Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2013, 12:37   #27
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Jean-Luc odprowadził zagadkowego wędrowca wzrokiem, uważnie studiując abstrakcyjny krój jego szat oraz równo przystrzyżone włosy. Zmęczona i rozczarowana życiem twarz nie była dla Toreadora niczym nowym, widywał podobne oblicza dosyć często w odległej przeszłości – przeważnie u chłopstwa, które musiało bez ustanku pracować na utrzymanie swych władców. Chłopaczyna był jednak zbyt dobrze odziany by przynależeć do tej sfery społecznej. Dodatkowo, jego sylwetka nigdy nie nawiązała bliższej znajomości z polami uprawnymi, a dłonie nie nosiły żadnych śladów kontaktu z przyrządami rolniczymi. Najwidoczniej standard życia we współczesnym świecie uległ znacznemu podwyższeniu. Nie wspominając o przyjętych przez tych ludzi normach i obyczajach. Mieszkańcy miasta, jakby nigdy nic, spacerowali wzdłuż kamiennej ścieżki, chronieni przed ciemnością przez lampy roztaczające wszędzie wokół magiczne światło. Nie musieli obawiać się mroków nocy równie mocno jak kiedyś. Ważne były także ich reakcje na otrzymane elementy dziwnego pergaminu. Chociaż ten mógł wydawać się całkowicie niezwykły dla dwóch potępieńców, żyjący traktowali karteczkę jako coś wcale nie wartego ich uwagi. Jakiś poirytowany mężczyzna zgniótł swoją jak bezwartościowy śmieć, ciskając ją za siebie. Skoro pogardzają czymś takim, to jakie przedmioty są dla nich istotne w życiu codziennym? Bellerose nie chciał o tym myśleć. Bał się. Nawet ulotka przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Średniowieczna wyobraźnia po prostu nie mogła mierzyć się z obowiązującą rzeczywistością, wszelkie próby były z góry skazane na porażkę.
- Znaleźliśmy się bardzo daleko od domu, a ta mapa raczej nie zagwarantuje nam bezpiecznego powrotu. Mam nadzieję, że potrafisz szybko wyciągać wnioski, przyjacielu. W innym wypadku…

Uciął dość niespodziewanie. Ich szanse na odnalezienie się w nowym środowisku praktycznie topniały w oczach, nawet bez szczodrej pomocy wszędobylskich czarokletów dybiących na ich (nie)życie. Ten diabelski pergamin także tworzył znacznie więcej pytań niż oferował odpowiedzi. Jean-Luc poczuł, że robi mu się słabo. Jego nogi ugięły się pod napływem niemocy, a twarz została ukryta za wachlarzem palców. Kiedy był jeszcze śmiertelnikiem, zdarzyło mu się kilka razy omdleć.
- Kościół, Cmentarz… przynajmniej posiadamy jakieś punkty zaczepienia, prawda?
Zdesperowanie było namacalne w jego głosie. Krwawe łzy, już po raz kolejny tej nocy, zaczęły napływać do oczu. Ledwie zdołał powstrzymać napad płaczu. A co jeśli nie zdołają znaleźć schronienia na czas? Co jeśli zawiodą i bezlitosne słońce wychyli swój łeb z nad linii horyzontu obdarzając wszystkich destrukcyjnym spojrzeniem samego Boga? Nie. Nie mogą zawieść. Po prostu nie mogą! Pod wpływem bezsilnego gniewu wyprostował się jak drewniany kostur. Starannie złożył mapę na dwoje i schował ją do jednej z kieszeni swojej granatowej kapoty. W końcu dostali dwie.
- Hmm. Zakładam, że restauracja to miejsce zbliżone swoimi założeniami do tawerny lub karczmy, serwujące gościom jedzenie w zamian za pieniądze. Nie wiem czym mogą być „wegetariańskie” potrawy, ale ludzie porządnie najedzeni przeważnie są też dość ospali. Zaś alkohol słynie ze zdolności rozwiązywania gościom języków… oraz z odbierania im resztek wiarygodności w późniejszych zeznaniach. Chodźmy więc prędko, dopóki noc wciąż jest młoda. Czas działa na naszą niekorzyść.
 
Highlander jest offline