@Tasselhof, bo to nie jest różowy temat. Ludzie po wojnie, co by nie zrobili, mieliby i tak, delikatnie mówiąc, przerąbane. Liczyłbym bardziej na to, że mocarstwom nie chciałoby się marnować głowic na "polaczków" i spadłyby na nas raczej te słabsze. Potem to już wsi spokojna i wesoła. Im dalej od miasta, tym mniejsze prawdopodobieństwo oberwania głowicą.
Myślę też, że skoro do schronu wrzuca się jakieś racje żywieniowe, to trafiają tam też nasiona i ziemia. Wiadomo, że ze zwierzętami byłoby gorzej, ale można liczyć na jakiś dzień targowy. Z resztą chomiki i psy też da się jeść. Do tego w Wawie i okolicach powinno być całkiem sporo bydła i kur. Przemysł mleczny i jajcarski rozwija się głównie w rejonach większych miast. |