Świadomość w końcu powróciła do Kakady, a razem z nią zapach podłego piwa. Chwilę leżała wodząc nieprzytomnym wzrokiem po sali i jakby nie wiedząc gdzie się znajduje. Trzask drzwi zamykających się za niziołkiem mogła wziąć za jeszcze jeden element dziwacznego snu. Andrea przyglądała się jej z ciekawością, z jaką dziecko obserwuje wyjątkowo intrygującego owada. Podniosła się z miejsca i podeszła do stolika obok którego leżała Natasza. Z gracją usiadła na jego skraju i założyła nogę na nogę. Czuła przyjemne ciepło bijące z kominka, chciała nacieszyć się nim przez chwilę. Zostać tu nie mogła, kolejne spotkanie z Bowerem mogło nie skończyć się tak uprzejmie. Czuła to w kościach. Z twarzą pozbawioną jakichkolwiek emocji obserwowała jak młodsza kobieta podnosi się z ziemi. Nie czuła się w obowiązku nieść pomocy potrzebującym, zresztą nie miała na to siły. W duchu zaczynała żałować wejścia do zajazdu. Oglądanie nienawistnych i pełnych obawy min wieśniaków pewnie byłoby o wiele zdrowsze. Znużona dopiła resztę wina i odstawiła pustą flaszkę na stół. - Nooo, a jednak podziałało, kto by pomyślał - westchnęła i kiwnęła elfowi głową w wyrazie uznania. Akcja ratunkowa szybka i dobrze przeprowadzona. Pacjent przeżył, niestety. Kolejne ciało z pewnością i tak nie zaszkodziłoby tej podłej norze. Smrodem też nie musiano by się przejmować, przy takiej pogodzie jak dzisiaj rozkład następuje powoli.
Kakadzie udało się w końcu skupić wzrok i odnaleźć w nowym położeniu. - Co ty gadzasz? - Kakada odburknęła do elfa i brunetki, patrząc spode łba to na jedno to na drugie. - Wielka szkoda - obca poprawiła kaptur, chowając przy okazji kasztanowate kosmyki włosów pod płaszczem. - A ty też się wynoś do cholery Jak tępa tak i wychowana . Gbury z przedmieścia, zawsze się tak panoszycie ? - obruszyła się ruda bo piwa nie znosiła i wstała, w międzyczasie próbując zdzielić drugą kobietę w ramię jako że do głowy dosięgnąć nie mogła. Niestety, nim jej ręka sięgnęła celu znalazła się w stalowym uścisku lodowatych palców. Chwilę później cios w żołądek posłał ją z powrotem na ziemię. - Jak się podnoszą to ujadać zaczynają - Andrea spoglądała chwilę na kulącą się postać i cofnęła dłoń - Gdyby jeszcze oprócz robienia hałasu kąsać potrafiły...
Dalsze przebywanie ze szczekającą gówniarą uznała za bezcelowe. O wiele ciekawiej zapowiadały się ponowne odwiedziny na zapleczu. Głód oszukany starym serem i twardym kawałkiem chleba ponownie zaczął wykręcać jej wnętrzności. Wstała ze stołu starając się nie skrzywić i nawet jej ta sztuczka wyszła.
Przechodząc obok zielonookiego jegomościa, rugającego elfa pełnym oburzenia tonem zatrzymała się i warknęła przez ramię -Tylko słowo w moim kierunku, ładna buźko. Tylko słowo.
Czując mdlące ssanie w żołądku wcisnęła się przez drzwiczki do drugiego pomieszczenia. Zamknęła je cicho za sobą i głodnym wzrokiem rozejrzała się po wnętrzu. |