Valdred, a może raczej Tobruk jak nazywał się w ostatnim czasie cały przemoczony i poobijany wylądował na brzegu nieznanej krainy. Wkoło leżało pełno ciał, żywych i martwych oraz pełno szczątków statku, którym podróżował. Po chwili zdążył poczuć silny ból w prawym uchu. Okazało się, że jest całe poszarpane. Tak samo jak cała charakteryzacja Tobruka. -Wygląda na to, że Tobruk zginął podczas sztormu, trzeba wymyślić inną bajeczkę - powiedział sam do siebie pod nosem. W tym momencie zauważył też, że wszystkie jego wartościowe rzeczy poszły na dno morza. Łatwo przyszło, łatwo poszło jak to mawiają. Rozejrzał się po plaży i zaczął przeszukiwać szczątki statku wyrzucone na brzeg. Niewykluczone, że coś przydatnego się w nich znajdzie. - Na szczęście takiego nikt mnie nie zna... Na tym statku było zbyt dużo awanturników i innych takich, których nie chciałbym mieć przeciwko sobie.
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |