Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2013, 11:51   #709
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gottwin, Gabriel & Niedźwiedzi Pysk

-Piracki wybryk?- spytał jeden z ocalałych w walce najemników -Zmysły żeś postradał? Toż do czarne jak heban elfy. Tfu!- splunął siarczyście -Te potwory piracą na morzach, wraz z całą swoją opętaną flotą, a nie głęboko w Imperium, z dala od wybrzeży.- dodał na koniec.
-Nie ważne.- wtrącił Niedźwiedzi Pysk -Towar trza sprawdzić, nic nam nie szkodzi. Tak jak powiedział Gottwin, przeczekamy tu noc na barce a rankiem spróbujemy odbić ją od brzegu.- podsumował krasnolud. Niedługo potem cała grupka najemników wdrapała się na pokład. Gabriel mógł w końcu rzucić okiem na cało grubego kupca, do którego należała łódź. Cięcie na szyi było tak precyzyjne, jakby ktoś się tym trudnił zawodowo i robił to na co dzień.
Trójka kompanów udała się pod pokład, gdzie znajdował się towar przewożony na barce. Po kilku chwilach oględzin stwierdzili iż nie ma w nim nic podejrzanego czy wartego uwagi druhii.

-Chyba mamy pierwszego z marynarzy...- burknął brodacz spoglądając na zwłoki jednego z trójki mężczyzn zajmujących się sterowaniem barki. Na piersi znajdowała się głęboka rana od krótkiego ostrza, prawdopodobnie sztyletu.
-Prosto w serce. Skrytobójca jakiś...- syknął Gottwin. W odpowiedzi krasnolud splunął w bok i pokręcił głową -Tchórzliwe skurwysyny, co nie potrafią stanąć do walki twarzą w twarz.- skomentował Niedźwiedź.
-Hej wy tam!- krzyknął ktoś z górnego pokładu -Chodźta szybko!- Kompani wbiegli wąskimi stopniami na pokład, gdzie ich wołano. Za niewielkim sterem leżał kolejny z marynarzy. Jego głowa została bestialsko nabita na jeden z kilkunastu, drewnianych uchwytów steru, a ciało zwisało bezwładnie wsparte tylko na nabitej głowie. Makabryczny widok...

Zirnig, Dawit & Jarl

-Szczerość twojich słów mnije wzrusza krasnoludzije, lecz pojedynek już siję odbył. Nijic Ci to nije da nawet jeśli byś zwycijężył. To wasz dowódca był tym, który mijał walczyć.- rzekł chłodno, po czym wkroczył do budynku, gdzie mieściła się jego kwatera.
-Zirnigu. Daj spokój. On miał rację. To była moja walka...- rzekł smutno Eryk -Wracajmy do obozu. Jutro ruszamy na bitwę. Trzeba odzyskać siły.- dodał po chwili smutnym tonem. Choć krasnoludowi decyzja von Waltera nie przypadła do gustu delikatnie rzecz ujmując, musiał wykonać polecenie swego dowódcy.
-To była dobra walka...- burknął Jarl, kładąc dłoń na ramieniu Eryka -Wiem coś o tym.- rzekł pocieszając go. Szlachcic skinął tylko głową w podziękowaniu za słowa otuchy.

Kompani wrócili do obozu zgodnie z planem. Eryk milczał całą drogę, z pewnością rozmyślając nad porażką, której doznał, a co za tym idzie porażką, której doznali wszyscy jego ludzie. Mimo wszystko był dobrym dowódcą i żołnierze nie mogli mieć do niego pretensji, o nie. Gdy już dotarli na miejsce, Walter wezwał swych najemników do siebie.
-Gdybyście tamci wciąż żyli, posłałbym was do przodu byście zrobili dla mnie zwiad, czy barbarzyńcy faktycznie będą czekać na drodze, teraz jednak wolę byście zostali u mego boku. Będziecie walczyć ze mną ramię w ramię w bitwie. Jesteście zbyt cenni bym mógł sobie pozwolić na waszą stratę.- rzekł pochlebnie spoglądając z uznaniem na krasnoluda i niziołka.
-Wojska Kislevu będą jutro gotowe i wyruszą z nami. Wyśpijcie się dobrze.- dodał na koniec, po czym odprawił najemników z swego namiotu zostając jeszcze z Gregorem, z pewnością omawiać strategię bitwy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline