Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2013, 13:52   #4
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację



Roztropne to czy nie, Długowłosy nie żałował oddzielenia się od załogi “Jaskółki”. Jakby to rzec ... nie po drodze im razem było. Ale nie zaprzątał tym sobie długo głowy. Dużo bardziej zajmowało go szukanie czegoś na ząb. Marynarze w jednym mieli rację - potrzebował dobrze zjeść by nie opaść z sił, i to mimo tego że na wprost “wilków morskich” był chudzielcem. Orzechy, dzikie jabłka i gruszki, owoce głogu, tarniny, dzikiej róży ... zawsze była to jakaś przegryzka, jeśli już niczego nie dało się upolować czy złowić.

Najgorsze było to że Nethadil nie wiedział jak daleko musi maszerować by dotrzeć do jakiejś ludzkiej czy elfiej osady - elfiej, bowiem podobno ludzkie Królestwo i Tel’Quessir zaludniali. Te dwie rasy - oraz orkowie - miały dominować w tej krainie. I w zasadzie to było wszystko co młodzik wiedział o Królestwie Pięciu Miast, oprócz jakichś bajań żeglarzy o kataklizmie czy inwazji, jaka miała nawiedzić to państwo w odległej przeszłości i spustoszyć je doszczętnie. Znakomicie wpisywało się to w wyobrażenie mieszkańców ziem Południa o odległej Północy...

Widok ludzkiej istoty zaiste zdumiał półelfa, który spodziewał się jeszcze przynajmniej kilku czy kilkunastu dni wędrówki nim odnajdzie ślady obecności ludzkiej. Tropiciel rozejrzał się uważnie w poszukiwaniu niebezpieczeństwa, po czym podkradł się do dziewczyny i sprawdził oznaki życia. Jeszcze dychała!

Nethadil pospiesznie obejrzał całą scenę. Pień przygniótł nogę kobiety, jakby przesunął się przy nieostrożnym naciśnięciu lub przechodzeniu po nim. Młodzik sięgnął po topór, ale zawahał się i rozejrzał uważniej. Gdy dojrzał kilka kamieni nie zwlekał i czym prędzej przydźwigał je i podparł pień, by ten podczas próby dźwignięcia nie wyrządził więcej szkód niż dotychczas. Dłuższą chwilę zajęło wyszukanie odpowiedniej gałęzi, tym bardziej że starał się nie utracić dziewczyny z oczu, na wypadek gdyby akurat teraz przypałętało się coś drapieżnego. Z tego również powodu unikał czynienia hałasu, by ten nie przywabił kłopotów.

Odzyskaną z “Jaskółki” siekierę wcisnął tak by pień w najgorszym razie na niej się zatrzymał czy sturlał, po czym jął się kłody. W szczupłym ciele mimo wszystko niezgorsza siła drzemała i chłopak, zaciskając zęby i natężając się aż mu mroczki wystąpiły przed oczyma, odrzucił kłodę. Czym prędzej przypadł do dziewczyny by obejrzeć jej obrażenia. Na wszelki wypadek topór i łuk miał w zasięgu ręki.

Skóra była sucha i gorączka paliła kobietę ... długo tutaj musiała leżeć. Młodzik manierkę przytknął do jej warg, ostrożnie, by nie zakrztusiła się. Rzucił okiem na leżącą niedaleko kobiałkę z pęczkami ziół, już więdnących. Dziewczyna musiała być z jakiejś pobliskiej wioski.

“Ciekawe dlaczego nikt jej nie odnalazł...” - półelf zabrał się za sprawdzenie obrażeń. Noga, na całe szczęście, nie wyglądała na złamaną, ale jej widok - spuchniętej i posiniaczonej - nie napawał go optymizmem co do tego że dziewczyna rychło będzie w stanie na niej ustać. Nethadil rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś bardziej zdatnego do ukrycia i ewentualnej walki miejsca, na wypadek gdyby nie odzyskała szybko przytomności. Tak ostrożnie jak tylko zdołał wziął ją na ręce i przeniósł w gęstwinę, otulił kocem i przytaszczył resztę rzeczy, w tym kobiałkę.

Zabrał się za przygotowanie łupków - na wszelki wypadek, gdyby jednak kość była pęknięta. Siedząc i obrabiając kawałki gałęzi z mieszaniną irytacji i rozbawienia przypomniał sobie o nader podobnej sytuacji, w jakiej matka poznała “umierającego” Aesdila. I naraz zmienił temat przemyśleń, bo go szlag trafiał na wspomnienie ojca.

Ujął w łupki nogę dziewczyny, znowu napoił paroma łykami wody, dotknął czoła i czekał cierpliwie na to aż odzyska przytomność, raz po raz przytykając manierkę do jej ust. Młoda była, z sześć czy siedem wiosen młodsza od niego, ładna i zdrowa, z tego co mógł się zorientować oglądając ją w stanie w jakim się teraz znajdowała. Klęczał i ze spokojem otwierał kolejne orzechy by przegryźć co nieco. Wreszcie - całkiem szybko zresztą - zaczęła odzyskiwać przytomność.

- Witaj - gdy do jej spojrzenia zaczęło wracać zrozumienie odezwał się w ludzkiej mowie, z uśmiechem na twarzy i nadzieją że nie zacznie krzyczeć czy w popłoch nie wpadnie - bogowie jedni wiedzieli ile tu już leżała i jak bardzo ucierpiała psychicznie. - Znalazłem cię i opatrzyłem. Do domu cię jakoś dostarczę ... jak mi pokażesz którędy iść.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline