- Wszak czarne elfy nie zmieniają ot tak sobie zainteresowań - skomentował Gottwin wypowiedź najemnika. - Musieli się na nas zasadzić. Coś mieli akurat do nas. Może uda się znaleźć ten powód...
- Na wszystkie demony! - zaklął, gdy znaleźli kolejnego truposza. - Co się dzieje na tym przeklętym statku? Oszalał kto czy co?
Stos trupów na brzegu, trupy na statku. I jeszcze druchii na okrasę.
Żeby chociaż w przewożonych rzeczach można było znaleźć coś ciekawego, a tu nic. Standardowy zestaw, niczym nie różniący się od tysięcy innych, przewożonych co dzień rzekami całego Imperium.
- Nie wiem, czy to jakiś skrytobójca - powiedział cicho do Niedźwiedzia. - Przynajmniej w moim rozumieniu tego słowa - dodał. - Nie stoczył uczciwej walki, ale nie zadał też ciosu w plecy. Może to był któryś z zaginionych marynarzy?
Przyklęknął przy ciele kupca i starannie go obszukał. To samo zrobił z ciałem kapitana.
- Przeszukajmy wszystkie kabiny - zaproponował po chwili. - Może gdzieś znajdziemy odpowiedź na nasze pytania.
- I proponowałbym strzelać do każdego, kto będzie próbował dostać się na pokład - dodał głośniej. |