Natasza wreszcie zaczerpnęła powietrza. Ahh – odetchnęła – co za... . Była zła na siebie że ktoś taki ją rozbroił. W końcu niby kim była żeby ją obrażać. Podniosła się powoli z podłogi, była całą obolała i trzymała się za brzuch. Cios nie był dość silny aby ją zranić ale bolał strasznie. Nastroszona czarodziejka poszła za niziołkiem którego obserwowała w karczmie i który właśnie skończył swoje soczyste przemówienie. Drzwi przed jej nosem się zamknęły z trzaskiem. Mrugnęła nerwowo, pociągnęła niepewnie za klamkę i z całych sił trzasnęła. Hej niziołku – zagadała – nie bój się nie jestem taka jak oni, ja po prostu zemdlałam po wystrzale i... - zarumieniła się. Wyglądasz na zdenerwowanego, ściga cię ktoś – zażartowała. Dopiero po chwili zobaczyła, że niziołek nie odpowiada. Powodem był wysoki i szczupły człowiek w kapturze który stał koło niego. Kakada zrozumiała że chyba mają coś do przedyskutowania więc odeszła. Stanęła za rogiem i przysłuchiwała się rozmowie.
__________________ "Ignorance is bliss." ~ Cypher |