Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2013, 18:36   #87
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Black, Stalker, Ghost i Iron zgodnie zabrali się po przeszukania miastu. Niestety jednak nic nie znaleźli, żadnych śladów które mogły by sugerować w którą stronę mógł się udać metalowy pająk z wizji symbiota. Jedyne co mogli zrobić to przekroczyć zardzewiały most. Za ich plecami mewy śródlądowe z wrzaskiem dziobały przerośniętą rybę pozostawioną przez Blacka.
Miasto od wieloma względami przypominało to w którym pojawili się za sprawą Madam Web. Zrujnowane budynki pokrywały wstęgi pajęczego jedwabiu powiewając lekko na wietrze. Niebo było zasnute gęstymi chmura nie przepuszczając niemal słońca. Różnica polegała na ilości trupów na ulicach.
Gdziekolwiek by się obejrzało można było zobaczyć szkielety pokryte pajęczyną. Zmarli byli ułożeni w różnych pozach, ale ich znakomita większość miała twarze zasłonięte rękami. Czyżby spotkała ich taka sama śmierć? Może jedynie nie chcieli widzieć tego co ich zabiło?
Nie zaszli daleko gdy napotkali... ciężko określić jednym słowem stwora na jakiego natrafili.

Niczym zjawa stworzenie unosiło się półtora metra nad ziemią. Miało ludzką twarz, ale było co najmniej dwukrotnie od człowieka większe. Postać spowijały postrzępione szaty, a jej ramiona były szeroko rozłożone jakby przybite to niewidzianego krzyża. Twarz częściowo skrywał kaptur, a z ramion wstawały fragmenty rusztowania niczym kirkuty skrzydeł. Stwór wisiał nieruchomo nad wyrwą w asfalcie.

Archaal podążając za głosem instynktu ścigał obdartusa w głąb ciemnej alejki. Człowiek chyba do końca nie wiedział w którą stronę ma uciekać. Przez kilka długich chwil avatar pajęczego boga podążał za swoją ofiarą po ścianie budynku. W końcu człowiek skręcił w złą stronę i wpadł w ślepy zaułek. Przez chwilę w panice usiłował wspiąć się po ukruszonych cegłach, jednak bez skutku.
W końcu obdartus padł na kolana i zasłonił dłońmi twarzy. Wyglądał teraz jak jeden z szkieletów jakie Archaal widział wcześniej na ulicy.
- Anansi błagam! - zaskomlał człowiek. - Nie zabijaj mnie! Byłem głody, szukałem jedzenia! Nie zrobiłem nic złego! Byłem tylko głodny! Proszę wybacz! Anansi! Mamy nie wychodzić, ale proszę! Chciałem tylko coś zjeść!
Obdartus zupełnie się rozkleił. Łkał, usiłując dalej się tłumaczyć, ale był już tylko w stanie wykrztusić z siebie fragmenty słów.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 28-04-2013 o 18:50.
Dragor jest offline