Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2013, 09:41   #28
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Z damą pod ręką wyszedł w mrok. Noc była znajoma i przyjazna jak zawsze lecz świat, który ujrzał. Wszystko było nowe i napawało lękiem. Wodził spojrzeniem po wszystkim dookoła. Nadal miał nadzieję, że może li tylko iluzja jest i zaraz uda mu się zdemaskować całą szopkę. Bystry wzrok drapieżnika był o wiele lepszy od przeciętnego przechodnia. Dodatkowo oczy Farkasa od chwili przemiany dawały mu jeszcze lepsze spojrzenie na świat niż jego pobratymcom. Nawet on jednak nie potrafił znaleźć w tym co widział śladów magyi maskującej lub zwodzącej zmysły. Zdał sobie sprawę, że pręży mięśnie gotów do skoku od chwili gdy wyszli na ulicę. Siła narzucił sobie spokój i rozluźnił się. Wszak dama u jego ramienia mogła to wyczuć. Nie chciał okazać słabości przy innym swego gatunku.

- Nie wiem Pani jak wrażliwymi zmysłami dysponujesz, ale wygląda na to, że nie jesteśmy pod wpływem żadnego zaklęcia mącącego nasze umysł. – Zamilkł na chwilę gdy mijał ich jakiś przechodzień. Odczekawszy, aż będzie poza zasięgiem głosu kontynuował. – Wygląda na to, że jednak ci cholerni magowie dopięli swego.

Zgrzytnął zębami gniewnie i dopiero myśląc o tym co zrobi pierwszemu czarodziejowi, który wpadnie w jego ręce sprawiła, że się uspokoił.

- W tym nowym świecie jesteśmy tak odsłonięcie na razy, że czuję się jakby ktoś cały czas mierzył do mnie z kuszy. – Nie był nigdy zbyt wylewny i takie oświadczenie było jak na niego nie lada wyczynem. – Musimy znaleźć dobrą kryjówkę i działać z ukrycia, aż zdobędziemy wystarczająco dużo informacji.

Spojrzał na swą towarzyszkę. Z jej strony raczej nie spodziewał się braku subtelności. Uśmiechnął się i zaraz potem westchnął z przesadną obawą w głosie.

- Mam nadzieje, że naszym wojom starczy cierpliwości.

Rozmawiając nie omieszkał rozglądać się dyskretnie cały czas. Mimo, ze nie spodziewał się tego co jakiś czasu sprawdzał również czy nikt podejrzany z nimi nie idzie. Wszak nie wiedział czyja jest to domena i jak sprawnie ten ktoś nią włada. Jego ojciec słynął z tego, że nie lubił nieproszonych gości. Ponieważ teraz działali ramię w ramię, podzielił się obawami z Francescą.

- Musimy uważać na właściciela tego lenna. Wszak nie dopełniliśmy formalności i mógłby poczuć się urażony. – Przez chwilę zastanawiał się nad implikacjami lecz doszedł do wniosku, ze nie jest to jednak ich największy problem – Mam wrażenie, że nawet jakbyśmy mu powiedzieli prawdę to chyba by nie uwierzył.

Gdy uznał, że oddalili się wystarczająco daleko delikatnie naparł ramieniem na swa towarzyszkę kierując jej kroki w boczny zaułek. Oboje równie szybko wychwycili obecność pospólstwa lecz Gabor nie zamierzał się zatrzymywać. Sam nie miał zamiaru przywdziewać ich łachów więc afrontem było by oferować taki przyodziewek i Templariuszowi. Bez słów porozumiał się z Franceską wzrokiem wskazując koniec zaułku. Podszedł do furty, nie zaszczyciwszy zamknięcia spojrzeniem zlustrował obszar za nią. Nie brak było mu finezji lecz nie miał zamiaru grzebać przy zamkach. Obejrzał zawiasy i uznawszy, że sobie poradzi naparł na furtę silnie ramieniem.
 
malkawiasz jest offline