- Eledna laor eno. Mani naa essa en lle, Nya esse Aegnor Táralóm Nihmedu - rzekł w języku elfim (Bądź pozdrowiony przyjacielu. Jak masz na imię, ja jestem Aegnor Taralom Nihmedu), czekając na jego reakcję
Zaczepiony elf zmierzył czerwonowłosego i odpowiedział mu kłaniając się niezbyt nisko.
- Witaj bracie. Moje imię Aslandir av’ Nyrr. Dobrze widzieć jednego z przedstawicieli swojej rasy w tych parszywych stronach.
- Faktycznie, parszywe te strony jak i mieszkańcy. Wyrzynają się bez powodu między sobą jak zwierzęta. Co sądzisz o propozycji jaką nam złożyli, zostaniemy czy udamy się na poszukiwanie innego miejsca spoczynku ? - kontynuował rozmowę w elfickim
Aslandir parsknął śmiechem słysząc słowa swojego rozmówcy.
- Bracie, może jeszcze dasz się wcisnąć do jakiejś parszywej nory i nałożyć sobie łańcuch na szyję jak jakiś... pies. To nie oni są tu rasą wyższą. Nie mam zamiaru uciekać na mróz, bo paru ludzi powiedziało mi jakieś przykre słówka. - Cieszy mnie fakt, że myślimy podobnie bracie. A ta tutaj, to kto ? - wskazał na kobietę, która zemdlała.
- A szczerze mówiąc nie wiem. Wygląda na jakąś szaloną dziewuchę. Nie wiem czemu wyzywają ją od wiedźm i czarownic. Nie sprawia wrażenia czarokletki.
- Nie nasza sprawa, poza tym nie wygląda na zbyt rozgarniętą...ale to typowe u ludzi. Co Cię tu sprowadza, w te strony Aslandirze ? - zapytał Aegnor
- Byłem już na południu, na wschodzie też, chciałem zawędrować i tutaj. Pierwszy raz odwiedzam te ziemie i już mi się tu wybitnie nie podoba.
- Z tym się muszę z Tobą zgodzić. Pozwól, że teraz wrócę do swojego stolika. Oczywiście jeśli zechcesz się przysiąść będzie mi raźniej. Sprawy ludzi zostawmy ludzom... - rzekł wskazując stolik przy, którym siedział i do którego chciał wrócić.
- Chętnie się przyłącze. - rzekł Aslandir i razem z czerwonowłosym ruszył w stronę stolika. Na pożegnanie rzucił jeszcze chłodne spojrzenie Felixowi i Kakadzie. |