Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2013, 20:09   #173
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Fauligmere powitało ich powrót tłumnie, acz z bardzo różnymi nastrojami. Bram odłączył się od nich wcześniej, wracając do grupy Tomasa, aby tam przeczekać ewentualne problemy, które mógł sprawić Krieger. Wlana w gardło mikstura faktycznie zatrzymała krwawienie i uratowała Łowcy Czarownic życie, ale do jego pełnego wyzdrowienia miało minąć jeszcze bardzo wiele czasu. A Saskia wcale nie zamierzała czynić wszystkiego co w jej mocy, aby to życie uratować. Zresztą nie musiała - mimo początkowego przeniesienia Matthiasa do jej domu, szybko zjawili się fanatycy i wzięli go na barkę. Ich relacje z baronem i wsią nie poprawiły się zupełnie, ale najwyraźniej nie znajdując uciekinierów zostali zmuszeni lub sami wycofali się do jedynego "bastionu", który mogli tu utrzymać i zbytnio się nie wychylali. Za to do Saskii przeniesiono Helvgrima, którym to już zajęła się znacznie lepiej, w pełni uznając za swojego pacjenta.

Największe poruszenie wywołały oczywiście słowa Ketila, po których tłum zafalował i tylko chwile dzieliły tę wieść do dotarcia do Eldreda. Wszyscy mniej ranni znajdowali się już wtedy w karczmie, mimo, że karczmarz ciągle jeszcze nie wrócił. Spiżarka znajdowała się na skraju opróżnienia, ale przynajmniej przynieśli ze sobą kilka butelek mocnego trunku, nieco umilającego im czas. Poborca cały czas przecież wykonywał swoją robotę, kompletnie ignorując wszelkie toczące się obok wydarzenia. Tylko takiej pracowitości Imperium mogło się utrzymać! Przynajmniej tak twierdził, jak przekazał im Noel, znudzony kompletnie siedzeniem przy papierkach.

Baron zjawił się osobiście, jako rozmówcę obierając głównie krasnoluda, który wieść ogłosił. Dokładnie o wszystko wypytał, przyznając, że podejrzewał coś podobnego i szczerze podziękował za pomoc. Obiecał, że zaraz uda się do swojej matki, a im niestety pieniędzy zaoferować nie może, bo nie ma, za to chętnie napisze list polecający do swojego przyjaciela, arystokraty z Altdorfu, który mógłby na ten przykład przyjąć ich na służbę lub samemu zlecić dobrze płatną pracę.

Jak się potoczyły jego "rozmowy" z Teodorą, tego nie wiedzieli, bo przeprowadził je za zamkniętymi drzwiami. Wiadome były dwie rzeczy: oficjalnie pochował swoją poprzednią narzeczoną, którą to Lenko miał zabić oraz wygnał matkę, nie mając tak wiele siły i zdecydowania, by skazać ją na to, na co zasłużyła - śmierć. Kobieta miała udać się do zamkniętego klasztoru Shallyi i tam służyć do końca życia. Ponoć jednak nigdy tam nie dotarła, topiąc się w głębokich wodach Reiku.

Krieger odzyskał przytomność następnego dnia, wzywając ich do siebie i pilnie wysłuchując relacji. Dał się przekonać, że to nie wiedźmiarz go zaatakował, a mroczna elfka, chcąca znaleźć drogę do Imperium. Uwierzył także w poświęcenie Krijina. Na długą rozmowę nie miał siły, szybko zasypiając, lub tracąc przytomność, co wychodziło na to samo. Jego zmęczone, niemłode przecież ciało potrzebowało do regeneracji czegoś więcej.
Może właśnie dlatego barka z fanatykami odpłynęła następnego dnia, bez słowa. Tomas i reszta ludzi wróciła tego samego dnia. Baron nie zamierzał wyciągać wobec nich żadnych konsekwencji.

Gustav Haschke wreszcie skończył swoją pracę i zapowiedział powrót. Helvgrim, który z oczywistych powodów ochraniać już nie mógł, także był objęty tą ofertą, mimo tego postanowił pozostać. Poborca wypłacił mu więc zaległą wypłatę w Fauligmere i wyruszyli, tą samą barką, którą oddelegowano również Lady Teodorę.

Może któreś z nich wiedziało, dlaczego utonęła?

***

Gustav odkrył to dwa dni po opuszczeniu Fauligmere. Czuł się nieźle, nic go nie bolało, efekty magii i wyczerpania po przygodach na bagnach w końcu przeszły i już zaczynał myśleć prawdziwie pozytywnie. Pierwszego zobaczył poniżej lewego sutka. Drugi pojawił się pod pachą, a trzeci nad prawym kolanem. Dziwne, bezbarwne narośla, których nawet nie czuł, gdy wyrastały, ale obecnie wyciekał z nich lepki, żółtawy śluz.

***

Gereke obudził się w nocy, na dzień przed dopłynięciem do celu. Łydki pulsowały ostrym, nieprzyjemnym bólem, jak gdyby ktoś ukłuł go całą masą grubych szpilek. Było zbyt ciemno by coś dostrzec, ale syknął z bólu, gdy podwijał nogawki spodni. Coś wbiło się w nie. Coś wystającego z jego własnego ciała! Krótkie, ale ciągle powoli rosnące ciernie przebijały skórę, wyraźnie zaznaczając się. W takim tempie już za niecały miesiąc żadne spodnie nie będą w stanie ich ukryć.

***

Eilhart, w którym nie zmieniło się zupełnie nic, wydawało się prawdziwym rajem cywilizacyjnym, oddalonym od bagna, błota i całkowitej biedoty. Heschke wypłacił wszystko co do korony, zgodnie z tym jak się umawiali. Nie żałował zbytnio, nie próbował wyciągać "upustów" ze względy na ich ciągłe nieobecności. Może dlatego, że nie swoimi pieniędzmi rozporządzał. Byli wolni. Teraz wypadało szukać nowej pracy.
Tylko czy dwaj ludzie, porażeni zbyt mocno chaotyczną magią wiedźmiarza, jeszcze kiedykolwiek mieli takiej się podjąć?


..::KONIEC::..
 
Sekal jest offline