Po wyjściu od kapitana 1. oddziału, Tadayie pospiesznie skierował się ku placu treningowemu. Całkowicie zgadzał się ze zdaniem Vadasa Hari i postanowił zostawić raporty w spokoju i całą resztę dzisiejszego dnia przeznaczyć na trening. Gdy Słońca było już niemal całkowicie za horyzontem, otarł pot z czoła i podziękował sparingpartnerom. Dzisiejszy dzień okazał się kompletnym niewypałem, walka mieczem szła mu marnie, rozbroił go nawet oficer z jego oddziału, którego twarzy w ogóle nie kojarzył, podstawowe kidou wychodziły mu przeciętnie, więc tych trudniejszych nawet nie próbował. Okropnie zmęczony leżał na łóżku i czekał, aż odejdzie w otchłanie snu. Przed zaśnięciem zastanowił się nad niecodziennymi słowami swojego kapitana, lecz ostatecznie stwierdził, iż Vadas Hari to najmądrzejszy shinigami i na pewno miał na myśli coś co wykracza poza jego granice poznania.
O świcie Tadayie obserwował z daleka wyznaczonego mu menosa. Wziął głęboko do serca słowa swojego kapitana. W dodatku z hollowami można było tylko walczyć, więc inne opcje odpadały. Nawet nie spojrzał na Rei Aoki, nie miał zamiaru współpracować, aby wszechkapitan nie oskarżył go o tchórzostwo i słabość. Wyciągnął z pochwy swoją kataną i natychmiast ruszył na menosa. Miał zamiar cały czas się przemieszczać używając shunpo, oddając setki pojedynczych ataków.
Menos zdawał się nie przejmować atakami oficera Tadayie. Wiercił się i próbował zdeptać przeciwnika, ale szybko znalazł lepszy cel. Przed jego maską powstała znajoma wszystkim czerwona kula energii wycelowana w Rei Aoki.
Judama pojął, że jest stanowczo za słaby jak na takiego giganta. Postanowił podwoić swoje siły. Wylądował zgrabnie kilkadziesiąt metrów przed menosem i chwycił rękojeść obiema rękami. - Bądź mną - wypowiedział cicho.
Postanowił wykorzystać element zaskoczenia. Miał nadzieję, że na olbrzymie hollowy działa on podobnie jak w przypadku ludzi. On i jego nowo powstały klon mieli wbić się w maskę menosa jednocześnie, wcześniej niepostrzeżenie zbliżając się przy użyciu shunpo. Jeśli pierwszy atak się nie powiedzie, zniknąć na chwilę i ponowić próbę jeszcze parę razy.
Cięcia kilkakrotnie raniły Menosa, powodując na jego masce liczne pęknięcia. Żaden atak nie był jednak wystarczająco silny, aby definitywnie zabić pustego. Rozwścieczony hollow wycelował cero w oficera Tadayie.
Obydwaj przestali się ruszać i spokojnie czekali na atak olbrzyma. Gdy kula energii była o ułamek sekundy, nagle znikli. Menos prawdopodobnie niczego nie zauważył i pomyślał, że przeciwnik zginął. Zawieszeni poza czasoprzestrzenią odczekali chwilę. Judama zdążył się już zmęczyć i wiedział, że musi to zakończyć szybko. Obydwaj powrócili do rzeczywistości niewidoczni i z niesamowitą prędkością shunpo ruszyli w kierunku menosa. Wkładając całą swoją siłę Tadayie Judama i jego idealny klon uderzyli wspólnie w miejsce największego pęknięcia na masce.
Maska na twarzy Menosa rozleciała się na pół. Czarny potwór zaryczał w ostatnich chwilach swojego istnienia i bezwładnie upadł na ziemie, prawie przygniatając oficera. Jego upadek spowodował ogromny hałas. Po chwili Menos rozpłynął się w powietrzu i oprócz sporego wgłębienia w ziemi, nie zostały po nim żadne ślady.
Zanpakutou powróciło do swojej podstawowej formy wraz ze zniknięciem klingi w pochwie. Judama ciężko chwytając oddech odczekał chwilę, po czym rozejrzał się po mieście na kolejnymi przeciwnikami.
__________________ Nosce te ipsum. |