Cały dzień minął Estalijczykowi bardzo szybko. Nie zdążył się nawet specjalnie rozmówić z towarzyszami podróży, zresztą pa karczemnej dyskusji niewiele już było do powiedzenia. Fernando musiał poskramiać naturalną ciekawość, wiedząc, że w czasie drogi powinien być czujny.
Starał się jednak chwytać ile się dało z krajobrazu do którego nie był przyzwyczajony - większość czasu spędzając w końcu w mieście. Radował się ze słońca i dobrej pogody ucieszył się też widząc ładną polankę na nocleg. Miał ochotę jeszcze posiedzieć pogadać, ale zmęczone i senne miny towarzyszy szybko ostudziły jego zapał do wieczornych pogawędek.
Każdy zesztą szedł spać wiedząc, że to Fernando z Lotarem mieli objąć pierwszą wartę. Ta upłynęła spokojnie i bez niepokojących wydarzeń. Na koniec, budząc następnych, łyknął wina które zabrał z karczmy i szybko zasnął.
Miał wrażenie, że śniło mu się coś tej nocy, ale nie zapamiętał snu. W końcu pod koniec kolejnego dnia dotarli do opuszczonej kopalni. Choć słowo opuszczona , po lekturze z dziennika, zdawało się być nieodpowiednim wyrażeniem. Wszystko wskazywało na to, że górnicy przepadli w głębinach kopalni, całkiem możliwe, iż wraz z najemnikami których wcześniej wynajął baron. „Powinniśmy znów wystawić warty, wygląda na to, że w tej kopalni co drzemie, a raczej drzemało i nie wiadomo czy nie wyjdzie na zewnątrz. - przeszło mu przez myśl po lekturze dziennika. Niektórzy mieli jednak odmienne zdanie, nie omieszkał więc zabrać swój głos w toczącej się naradzie. |