Nie było czasu, a ni miejsca na błyskotliwe plany, płonące mikstury i inne tego typu podchody. Demon tańczył swój śmiertelny taniec i wszyscy musieli go podjąć lub spieprzać. Gaston doskonale o tym wiedział i chociaż umysł podpowiadał mu żeby brać nogi za pas, to jednak serce nie pozwalało mu zostawić towarzyszy na pastwę losu. Było też jeszcze coś. Iskra ryzyka tkwiąca w jego duszy, która zmuszała go prawie ciągle do tkwienia w tym przeklętym mieście i do podejmowania trudnej walki z ciemnością.
Szmugler ryknął więc niczym ranny troll i z pałką w jednej, a sztyletem w drugiej ręce, runął na krwiopuszcza w desperackim ataku. |