Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2013, 23:48   #38
Yaneks
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Hans

Spojrzałeś na swoje "dzieło" z góry, oceniając, czy zwinięte ze sobą ciała uczestników bójki wyglądają na szkody powstałe naturalnie, czy na pozorowane zabójstwo. Ostatecznie, ciężko było poznać, że ciało nieprzytomnego mężczyzny zostało ułożone celowo obok zabitego. Niemając więcej czasu, pomogłeś Helvovi przenieść ostatniego z rannych.

Helv
Hans nie zabrał całej zawartości sakwy, co zrobiłeś Ty bez drgnięcia dłoni. W końcu pieniądze są Wam teraz potrzebne bardziej, niż zwykle, a chodzi Wam o upozorowanie zabójstwa na tle rabunkowym.

Hans, Helv
Rozbudzony człowiek z potłuczoną głową nie był łatwym obiektem do przenoszenia. Rana w głowę była na tyle poważna, że ledwo trzymał się na nogach, przepływał przez Wasze ręce, ledwo dał się nieść. Bełkotał coś niezrozumiale, nie podpowiedział, dokąd najlepiej go zaprowadzić. W głowie Hansa pojawiła się przyjazna twarz Heinricha Braustera. Może on byłby w stanie Wam pomóc? Na pewno, jako osoba o pewnych wpływach, mógłby chociaż poradzić... Z drugiej strony, ledwo go znaliście. Nie wiedzieliście też gdzie go szukać o tej porze nocy. Szliście więc przed siebie, prowadząc rannego mężczyznę przez alejkę. Gdy w oddali zobaczyliście patrol straży, od razu zboczyliście w kolejny mroczny zakamarek. Nie wiedzieliście, w której części miasta mieliście okazję się znaleźć. Wyszliście po drugiej stronie przejścia, w kolejną ciemną uliczkę. Nie była to żadna główna droga, raczej ulica, przy której znajdowały się domy mieszkalne bogaczy. Wskazywały na to czyste chodniki oraz bogato zdobione wejścia do kamienic. W jednej z nich słychać było donośne głosy biesiadników raczących swe gardła drogimi trunkami, cieszących się obecnością pięknych pań na zawołanie. Cofnęliście się do przejścia, by odpocząć. Niesienie ciężko rannego mężczyzny przez ulicę szlachty, zazwyczaj rojącej się od straży, nie było dobrym pomysłem, a Wasze barki były zmęczone walką, niesieniem ciężkiego człowieka, i brakiem snu.
Trzeźwe myśli Helva od razu przyniosły mu na usta słowa:
- Panie Hans, chyba już wiedzą. To aleja zamieszkana przez bogatych, a żadnego strażnika jak okiem sięgnął. Musimy się pos...
- Weeee... toooo... - słowa przerwały mowę Helva. To był ranny mężczyzna, którego nieśliście.
- Mów! Gdzie iść! Mówże! - syknął Helv.
- Weeeee... źźź... tooo...! - mężczyzna najwyraźniej próbował powiedzieć "weź to", ale wybite zęby i uraz głowy nie pozwoliły mu uformować normalnie brzmiących słów. Jego drżąca ręka sięgnęła do kieszeni kamizelki. Wyciągnął stamtąd, częściowo zamoczony w wodzie, częściowo we krwi, kawałek metalu. Wyglądało to na jakiś medalion, częściowo uszkodzony, zgnieciony solidnym uderzeniem miecza albo topora w sam środek.
- Komu to zanieść!? Mów, na jaja cesarza! - klął dalej Helv, ale rannemu najwyraźniej do końca odebrało mowę. Pluł krwią, krztusił się. Obaj wiedzieliście, że z każdą wyplutą kroplą krwi, część duszy opuszczała już ciało tego człowieka. Ostatnim gestem, bohatersko przełamując okrutny ból przeszywający jego ciało, zdołał wykrztusić:
- Unikajcie... wiedźmy... z północy! - gdy wypowiedział ostatnie słowo, jęknął z bólu, a jego głowa opadła bezwładnie na ziemię. Mężczyzna wydał ostatnie tchnienie, a jego oczy zastygły w bezruchu. Widzieliście odbicie czystego nieba, niezliczonych gwiazd w jego szklących się źrenicach.
Klęczeliście przy nim w bezruchu, zastanawiając się, co dalej. Helvgrim oglądał przez chwilę medalion. Były na nim jakieś inskrypcje, napisy w nieznanym języku. Wyglądało na to, że przedmiot wykonany jest ze szczerego złota. Poza napisami i zgnieceniem na środku, nie miał innych znaków charakterystycznych.
Z zadumy wyrwały Was okrzyki strażników.
- Tam są ślady krwi! Kogoś nieśli!
O tym nie pomyśleliście. Mężczyzna z rozbitą głową zostawił szalenie czytelne ślady krwi jednoznacznie wskazujące, gdzie się znajdujecie.
 
Yaneks jest offline