Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2013, 10:25   #40
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Gdy Hans usłyszał nawoływania straży pomyślał, że już wszystkie złe moce sprzysięgły się przeciwko nim dwojgu. Część jego umysłu, osobowości, radziła zatrzymać się porozmawiać, wytłumaczyć... Były to sposoby z jakimi do tej pory radził sobie w trudnych sytuacjach. W głowie powstawały naprzemiennie różne historyjki dotyczące niedawnych wydarzeń, z których żadna oczywiście wprost nie wskazywała na winę człowieka czy krasnoluda...

Nie był to jednak czas na próby persfazji. Mroczna i twarda cześć Hansa od razu nasunęła mu zimną i ciemna perspektywę lochów. Brutalną i niemiłą straż. Być może nawet śmierć na miejscu od bełta wystrzelonego przez strażników do „uzbrojonych i niebezpiecznych” ...

Hans skinieniem głowy zgodził się z krasnoludem, nie było czasu na pogaduszki, biegł ile sił w nogach – a biegał szybko. Była w tym szansa, iż strażnicy zwyczajnie nie dogonią uciekinierów. W końcu kierunek jaki obrał Helvgrim był z wszech miar słuszny, człowiek wiedział, że gdyby karczmarz robił jakieś trudności, można byłoby posłużyć się sekretem ukrywanym do tej pory w rękawie. Wykazać powiązania ze złodziejami i liczyć na to, iż i karczmarz nie będzie chciał ściągać na swoją głowę kłopotów. Strażnicy na zapleczu, sekretne znaki, pewna mimika i działania z wszechmiar sugerowały powiązania karczmarza z gildią złodziei, o ile to miasteczko dorobiło się czegoś na kształt gildii. Nawet gdyby był całkowicie niewinny i niewmieszany w interesy złodziejskiego świata , smród podejrzeń i oskarżeń wyduszony z Hansa ciągnąłby się za karczmarzem jeszcze przez długie lata...

Oczywiście należało najpierw z karczmarzem po dobroci, odwołując się do "wspólnych znajomych" i wspólnoty interesów. Straszenie pozostawiał jako ostateczność.

Hans w biegu nie zapomniał o jednym ważnym dowodzie którego miał nadzieje spalić przy nadarzającej się okazji. W tej chwili nie wiedział, czy będzie jeszcze jakaś okazja, dlatego biegnąc wyciągnął z torby strzałę, przełamał ją na trzy części i wrzucił wszystko do kanału pod miastem licząc na to, iż część z grotem zatonie, a reszta strzały gdzieś sobie wypłynie.

Starał się nadążyć za krasnoludem i mimo iż zawsze uważał siebie za dobrego i szybkiego biegacza musiał przyznać, że krasnolud bił go na łeb na szyję w tym momencie. Nie miał pojęcia jak to robił mając tak krótkie nogi, ale skubany przebierał nimi szybciej niż krasnoludzki bankier paluszkami na liczydle. Gdyby nie przystanki które robił z pewnością znikłby Hansowi z oczu. Po trochu Hans miał nadzieję, że tak robi, nie chciał mieć Helvgrima na sumieniu, a sam też zdołałby dotrzeć do karczmy. Głęboko jednak cieszył się, że nie jest w tym wszystkim sam.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 01-05-2013 o 10:27.
Eliasz jest offline