WÄ…tek: [Yluvani] Volonir
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2013, 19:30   #25
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
A więc to już?... Już... Podekscytowana Davarenne zakręciła się jak fryga, podskoczyła i oto zaczął wiać wiatr. W miarę, jak z chichotem obracała się, wiatr przybierał na sile, rozwiewając pustą krainę, pozwalając innym mocom kształtować ziemię, która dostała się jej w udziale.

Przy granicach krainy w górę wystrzeliły potężne skały, przebijając warstwę gromadzących się powoli chmur, wyżej, wyżej... Pozostało tylko kilka przełęczy. Wicher z gór pomknął w stronę centrum krainy, a z ziemi zaczęła wylewać się woda. Rozedrgane strumyki opadały wodospadami z olbrzymich gór, płynąc do olbrzymiego zagłębienia, tworząc rozczłonkowane jezioro, z mnóstwem zatok, półwyspów i wysepek. Wokół jeziora znikąd pojawiły się dolinki, wijące się w pozornie bezsensownych kierunkach. Trochę płaskiej przestrzeni pozostało tylko w północnej części krainy, lodowaty wicher zaraz zresztą zasypał je śniegiem, pędząc w stronę łagodnych wzgórz i chmary piasku na wschodzie. Krajobraz zmieniał się jak w kalejdoskopie.

Wiatr powrócił do Davarenne, a potem znów pomknął po krainie. W dolinach rozkwitły kwiaty, z gór wyfrunęły dostojne orły, na równinie zazieleniła się trawa, drzewa, krzewy i inne rośliny wynurzały się spod ziemi w pozornie bezsensownych miejscach. Wzgórza pokryły się kobiercem barwnych kwiatów. Cienkie pnącza oplotły delikatne gałązki krzewów. W lesie spod mchu nieśmiało wychynęły grzyby, witając ciepłe promienie złotawego słońca, które ledwie miało siłę, aby przebić się przez chmury.

I wtedy w jeziorze rozległ się cichy chlupot - i wypłynęły ryby. Z bajorek powyłaziły żaby, z nor - króliki, a w chwilę potem najrozmaitsze zwierzęta wydostały się ze swoich kryjówek, tak jakby zawsze tam były. Życie, życie, szalone, nieprzewidywalne... Wcielenie chaosu, wcielenie tego, co pędzi we wszystkich kierunkach naraz, co wynurza się w miejscach, w których, przysiągłbyś, nic nie było...

I gdy Yluvani Wiatru zdała sobie sprawę z tego bogactwa, ucieszyła się. Chociaż, ucieszyła, to mało powiedziane. Skupiając się w postaci drobnej, rudowłosej dziewczyny o miłych, brązowych oczach, stanęła na trawie opodal jeziora. Wiatr rozwiał jej włosy, w górze przeradzając się nieomal w huragan. Wszystkie zwierzęta ucichły, skuliły się, bojąc się kataklizmu, którego przecież nigdy nie widziały...

I w tej nienaturalnej ciszy, pierwszym właściwym dźwiękiem, który usłyszała kraina Davarenne, był jej czysty, radosny śmiech, gdy Yluvani zatańczyła na trawie, nad jeziorem, w miejscu, które Jedyny oddał pod jej opiekę.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline