Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2007, 20:51   #52
fleischman
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Jack nie był osobą która nienawidziła wszystkiego. On nie lubił tylko kilku rzeczy. Jak ktoś do niego strzela ze śrutówki, nie lubi jak ktoś go nazywa potworem, nie lubi jak ktoś obraża jego rodzinę oraz starej whiskey. Nie lubił też jak ktoś go dotykał.
Rozbudził się i gwałtownie stanął na nogi jakby zapomniał o tym, że w sumie nie powinien żyć.
Przeklął siarczyście, poprawił opaskę na oku, podniósł swojego winche... eee swoją laskę.
Otrzepując z pyłu swój płaszcz, któremu i tak nie bardzo to już pomagało, mruczał mrocznie:
Cholera jasna, świat schodzi na psy. To tak sie teraz traktuje starsze osoby w wielkim mieście. Jak złapię tego księdza to będzie błagał o to żebym mu łeb ukręcił.
Dopiero teraz zauważył, że ktoś jest oprócz niego w pokoju.
O witam panów, wiecie może gdzie wybiegł stąd ten parszywy ksiądz? Ja mu pokażę co to znaczy szacunek dla zma.. znaczy się dla starszych.
Uśmiechnął się szeroko demonstrując zwycięsko braki w uzębieniu niczym pięciolatek zabawkowy pistolet.
Złapał butelkę ze stołu, wypił resztkę tego co w niej było. Zaniepokoił go dźwięk wody lejącej się na ziemię. Zdziwiony wyjrzał za okno, nie padało, spojrzał pod nogi i zobaczył strużkę płynącą po jego nodze. Pomacał się po plecach i wymacał pozostałość krzesła. Wyrwał ją, nienaturalnie wykrzywiając rękę, z kawałkiem czegoś co chyba kiedyś było wątrobą, której data ważności skończyła się kilka stuleci wcześniej.
Właśnie zastanawiałem się co mnie tak od środka łupie.
Rozejrzał się smutny po podłodze, westchnął:
A tak miałem ochotę się czegoś napić, śmierć jest za łagodną karą dla tego księżula.
Przeleciał wzrokiem po obecnych, uśmiechnął się znowu, co spowodowało migracje korników i szczurów do drugiego pokoju.
No co panowie tak stoicie, jakbyście zjawe zobaczyli. Widzieliście tego księdza czy nie. A przepraszam, Jacck Daniels, ślepiec jestem.
Widząc, że nie zmieniło to za bardzo wyrazu twarzy rozmówców powoli zaczął myśleć. Zaczynało do niego docierać, że chyba nie patrzą się na niego tak, bo ma dziurę w kapeluszu.
 
fleischman jest offline