- Cholera by to .... zupełnie nic nie udało się znaleźć na tej plaży. A wszystkie moje fanty poszły na dno. Jedyny plus jest taki, że nie jestem sam na tym odludziu. trzeba wymyślić dla siebie nowe imię. - zaczął mówić do sam siebie tak cicho aby nikt go nie usłyszał. - Już wiem, od teraz jestem Warren, ładowniczy na statku. Nie wychodziłem na zewnątrz a poza kapitanem i kilkoma marynarzami znał mnie tylko Tobruk, tak to powinno się udać.
Po ogrzaniu się przy ogniu i chwilowym odpoczynku ruszył za resztą w stronę lasu. Mgła, która w niektórych wzbudzała lęk nie miała żadnego wpływu na Valdreda, a nawet dodawała mu otuchy. W końcu we mgle łatwiej się ukryć.
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |