Ku zaskoczeniu oberwał w lewe ramię, co znacznie wytrąciło go z koncentracji. Z trudem udało mu się utrzymać przywołanego żywiołaka, jednak stracił trochę czasu na to jak i na otrząśnięcie się.
Po chwili jednak zrezygnował z pomocy wezwanego sojusznika. Był on już kilka chwil na polu bitwy i jego dalsze utrzymywanie tutaj wymagało poświęcenia energii, którą Silvadar postanowił zaoszczędzić. Uznał, że obecna sytuacja na polu walki jest pod kontrolą, bowiem została jedyne mała garstka bandytów, z którą to już drużyna nie powinna mieć jakichkolwiek problemów. Stąd też żywiołak w ciągu kilku chwil uległ rozproszeniu.
Napiął łuk i wycelował w najbliższego rabusia, jednakże chybił. Strzelanie ze zranioną ręką okazało się tym razem zbyt trudne dla maga wiatru.
Zaklął pod nosem, zły zarówno na siebie jak i na bandytów, którzy go poranili.
__________-
Strzał: 2 i 3, pudło