Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2013, 18:42   #27
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
- O mój Boże. - Wypowiedziała cicho Jeanne zakrywając usta rękoma i cofając się powoli. – On... on...
Nie zdążyła więcej niż powiedzieć gdyż gwałtowny spazm szarpnął jej ciałem. Kobieta pochyliła się do przodu. Kolejny skurcz szarpnął jej ciałem. A wraz z nim pani biolog pozbyła się zawartości swojego żołądka.

Fox, ciągle stojąc nad przewodnikiem, na chwilę spojrzał na rzygającą Jeanne, po czym zapatrzył się na plamę krwi na ścianie. W głowie miał mętlik myśli, na pierwszy plan wybijała się jednak ta, która krzyczała: „Trzeba go było zamknąć w piwnicy!”. Zaklął pod nosem, po czym przemówił do komunikatora nieco innym głosem niż zwykle.
- Przewodnik zabił najstarszą dziewczynę. Miał własną broń, rewolwer. Musiałem go ogłuszyć. – komunikat był prosty, ale kryła się za nim jakaś złość.
Następnie, kompletnie ignorując wszelkie osoby znajdujące się w pomieszczeniu, poszedł upewnić się, czy odgłosy silnika pochodzą od ich pickupa.

- Kurwa - powiedziała Blue, kiedy mózg zabryzgał ścianę i na tyle, na ten moment, ograniczyła się jej inwencja. Odgłos gwałtownych wymiotów spowodował, ze odlepiła się jednak od ściany, z która nawet nieźle była obecnie zgrana kolorystycznie. Podeszła do siennika, ściągnęła z niego koc i przykryła nieżywą dziewczynę. Potem złapała Jeanne za ramię i pociągnęła za sobą.
- Chodź - powiedziała zdecydowanie, wskazując korytarz. Widywała już ludzi w szoku, dyrektywność nieźle się sprawdzała w takim przypadku.
Øksendal dała się poprowadzić niczym małe dziecko. Po drodze raz jeszcze zwymiotowała. Ale na szczęście dla nich obu trafiła na podłogę, omijając buty i ubrania.

Felix dostrzegł nadjeżdżającego pickupa, w którym siedzieli Shade i Wig. Nie zastanawiając się długo, bez słowa udał się po ich ekwipunek, szukając przy tym liny albo czegoś innego, czym można by spętać przewodnika i uniknąć kolejnych problemów.

Nie musiał szukać długo i już po chwili wrócił z wygrzebanym z jakiegoś pełnego rupieci wiaderka sznurem. Powinien się nadać. Wig był już w środku. – Kane został. Dołączy do nas na pustyni, jak pozbędzie się ogona. Shade czeka na zewnątrz. Co mam wziąć? – spytał.
- Zwiąż ćpuna i zanieś go do wozu. Ja będę znosił rzeczy z góry i jak trzeba będzie, zostawię Ci je przy drzwiach. Tak będzie najszybciej – odpowiedział Fox. Nim zdążył się udać na górę, jego uwagę zwróciło wołanie Blue z zewnątrz. Jeanne była w szoku, hakerka szukała jakichś środków na uspokojenie i koca. Felix nie nie miał też zamiaru tracić czasu na przeszukiwanie ich ekwipunku, więc po prostu wziął pierwszą nieprzesiąkniętą krwią szmatę, która nawinęła mu się pod rękę, zwinął ją w kłębek i rzucił do Blue, a także upewnił się, że rzeczy biolożki zostaną wyniesione w pierwszej kolejności. Jeżeli gdzieś są środki uspokajające, to właśnie tam.

Raver zaczął znosić ich sprzęt, upewniając się, by nic ważnego nie zostało w miejscu, do którego nie mieli zamiaru wracać. Oba swoje karabiny oczywiście miał już przewieszone na plecach, rewolwer zabrany przewodnikowi wrzucił do plecaka. Po drodze wpadł na jednego z dzieciaków, sycząc pod nosem. Nie patrzył mu w oczy, jak zwykle zresztą w przypadku dzieci, ale wiedział, że bachory miały przesrane – zapewne dołączą do tysięcy innych, znajdujących się w podobnej sytuacji. Irytowało go to, że nie doskoczył w porę do przewodnika, ale tego już przecież nie naprawi, a podróż z dzieciarnią na pustynię to byłaby katastrofa. I tak już mieli trzech cywili na pokładzie, w tym dwóch niedysponowanych.

Felix wyszedł z domu i załadował ostatnie rzeczy na pickupa, po czym sam wskoczył do wozu.
- To już wszystko - stwierdził, nie mówiąc do nikogo konkretnego. Fox na pewno nie będzie tęsknił za ich byłą kryjówką. W tej chwili liczył tylko na to, że ta w mieście będzie znacznie lepsza, a w zasadzie - że w ogóle będzie kryjówką. Dotychczasowa efektywność przewodnika nie dawała jednak podstaw do optymizmu.
- Przesuń Murzyna, Wig. Musi się tu zmieścić jeszcze Kane, a szkoda by było, gdyby naszemu przewodnikowi się coś stało - mruknął ponuro Raver.
 
Cybvep jest offline