Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2013, 09:58   #32
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Kobieta w czerwieni szła w milczeniu za resztą zgrai, trzymając się nie uboczu i nie wdając w zbędne dyskusje. Widoki kompletnie jej nie interesowały. Ot kolejna zapyziała prowincja, trochę bardziej egzotyczna niż to do czego się przyzwyczaiła. Marsz w ciszy stanowił ukojenie dla niespokojnej duszy. Gadanie po próżnicy zawsze uważała za niepotrzebne marnowanie czasu i energii, a słodkie pierdzenie do uszka wywoływało u niej białą gorączkę. Poprzednią noc przeżyła względnie spokojnie chyba tylko dzięki alkoholowi. Historie życia, licytacje kto więcej doświadczył, kto przywódcą ma być...miała to gdzieś. Czas pokaże kto wart jest szacunku, z kim trzeba się liczyć, a komu w razie kłopotów poderżnąć ścięgna i zostawić z tyłu na pastę wroga. Wiedziała że dla postronnego obserwatora jej zachowanie mogło wydawać się dziwnie. Nie przedstawiła się, ani żadnej łzawej historii nie opowiedziała. Imiona nie są ważne, wszyscy śmiertelni są tak naprawdę tylko pyłem na wietrze, marnością nad marnościami. Czyny jednostki mówią o niej najwięcej, są ważniejsze od imion i tytułów. Określają kim dana osoba jest i to nie tylko wśród ludzi, ale przede wszystkim w oczach Boga.

Nie odezwała się również gdy razem z Oberynem stanęła na warcie. Chodziła tylko dookoła obozu, co jakiś czas zerkając na drugiego wartownika żeby upewnić się że wszystko jest w porządku. Urozmaicała sobie czas powtarzając w myślach modlitwy i treści ksiąg poznanych za młodu. Trochę tego było więc na nudę narzekać nie mogła.
Noc minęła spokojnie, w odpowiednim czasie obudziła kolejną wartę i położyła się spać.

Widok opustoszałego obozowiska skwitowała zirytowanym prychnięciem. Wszystko było w jak najlepszym porządku, tylko ludzi brakowało. Chwilę pogapiła się na dziennik i mapy, starając się zapamiętać rozkład komór w jaskini.
Rozgorzała kolejna dyskusja do której niechętnie, ale dorzuciła swoje trzy gorsze. Ci ludzie naprawdę kochali gadać, co do tego nie było żadnych wątpliwości i gdyby tylko coś z tego wynikało...
Ścisnęła palcami kąciki oczu, walcząc z nasilającą się irytacją.
- Sigmarze daj mi cierpliwość...bo jak dasz mi siłę to zaraz komuś przypierdolę - wyszeptała pod nosem zerkając na jazgoczące towarzystwo. Skakali na siebie jak psy, gryząc po karkach i ujadając. Skoro nawet przy tak prostej czynności jak ustalenie miejsca noclegu zaczynały się kłótnie i przepychanki to aż strach pomyśleć co będzie działo się dalej.
Wyraziła swoją opinię, a co wesołe towarzystwo zamierzało z nią zrobić...cóż decyzja o losie reszty nie leżała w jej rękach. Każdy z zebranych miał swój rozum, każdy odpowiadał za siebie. Chcieli zdychać jak szczury zapędzone w pułapkę - ich sprawa, ona jednak nie zamierzała dać się ślepo prowadzić niczym owca na rzeź. Życie nauczyło ją żeby być przygotowanym na każdą ewentualność i wszędzie wietrzyć podstęp. Wróg nie śpi. Nigdy. Tylko jasność umysłu i rozpalone ogniem wiary serce uchronić mogło człowieka przed marnym końcem.
Już miała odejść w cholerę i zająć się swoimi sprawami, gdy głos zabrał krasnolud. W krótkich, żołnierskich słowach wyjaśnił sytuację i zagonił bandę filozofów do roboty. Wykrzywiła usta w grymasie, który przy dużej dozie dobrej woli można by wziąć za uśmiech. Sensowny plan, nie miała co do niego żadnych zastrzeżeń więc bez zbędnego strzępienia języka zabrała się do pracy.
Westchnęła, rozglądając się za odpowiednim miejscem na ognisko. Gdyby powierzyć przygotowanie strawy estalijczykowi i temu drugiemu to wszyscy umarliby z głodu nim dwójka mężczyzn doszłaby do jakiegoś porozumienia.
 
Zombianna jest offline