Nikita spędziła dosyć przyjemny wieczór. Nie mogła jednak wypatrzeć śladu wojownika w egzoszkielecie. Najzwyczajniej zniknął zaraz po walce. Było to nieco niepokojące.
O 21 dwójka dowiedziała się, z kim będą walczyć.
Kuro dostał wręcz darmową wygraną...choć szkoda było jego przeciwnika. Mistrz karate miał walczyć z...Tanu. Jego walkę wyznaczono na godzinę 15:00
O 17:20 miała walczyć Nikita. Jej przeciwnik też okazał się osobą jej znajomą...zawodnik numer siedem, Jokyoku Sake.
Tej pijawki chyba nie da się pozbyć...
23.Marzec.2221
11:00
Hotel Monaco - Mieszkanie mistrza Kuro.
Nikita leniwie otworzyła oczy. Może balowanie nie było najlepszym pomysłem, skoro planowała spędzić noc śpiąc na krześle w wzmocnionym pancerzu pod drzwiami hotelowymi.
Byłoby lepiej gdyby nie nagła pobudka.
Gdy Rosjanka chciała przetrzeć oczy, drzwi nagle otworzyły się, coś na nią wpadło, odepchnęło na kanapę na środku pokoju i wylądowało kilka kroków od niej.
Od ich zderzenia aż zagrzmiło w pokoju. Po sekundzie otworzyły się drzwi do sąsiedniego pokoju, z których wyjrzał Kuro.
Wszystkich wzrok spoczął na osobie która znalazła się w pokoju.
Przyczyną zamieszania był blondyn w niebieskim stroju, łączącym styl europejski i tradycyjny japoński, ostatni szczyt mody. Postać była całkiem wysoka i miała z sobą...katanę.
Obejrzała się po pokoju, dojrzała poduszkę obok siebie i pacnęła ją w głowę.
-
Z...ZOSTAW CHUU! - krzyknął Kuro wchodząc w postawę bojową, chcąc za wszelką cenę bronić poduszki-maskotki.
Chłopak zaś pacnął się w czoło i wykonał pokłon w stronę murzyna.
-
Proszę...PROSZĘ ZROBIĆ ZE MNIE SMOKA!
-
...Co...? - zapadła niezręczna cisza.