Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2013, 14:50   #11
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Nikita spoczęła na jednym z krzeseł, ściagnęła okulary i schowała je do kieszeni wewnętrznej płaszcza.

- W czym rzecz? - Zapytała krótko, z zimnym wyrazem twarzy i bardzo porfesjonalnym tonem.

- Ah, a więc Red Hood to faktycznie Katyusha. To może być odrobinę nieporęczne. - stwierdził Japończyk o dziwnie angielskim imieniu i nazwisku. - Cóż. Potrzebuję bodyguarda dla mojego przełożonego. Podejrzewa on, że jest szpiegowany a nie może sobie dopuścić na odniesienie ran dopóki nie załatwi pewnej sprawy. Problem polega na tym, że panienka chyba też nie? Na pewno szuka pani takiej pracy? - spytał z czymś w rodzaju zrozumienia w głosie, po czym głęboko zaciągnął się petem.

- Niech Pan mówi jaśniej... - Mruknęła omiatając pomieszczenie wzrokiem, po czym znów jej spojrzenie spoczęło na menagerze. - Kogo mam chronić, jaki szpieg? I o jakim wynagrodzeniu mowa... - Jej ton nie zmienił się ani trochę. - Jakby nie chciała przyjąć tej pracy, to bym się tutaj nie zjawiła. - Kończąc zdanie założyła nogę na nogę, a ręce skrzyżowała pod piersiami.

- Oh...można i tak. - przytaknął Henry po czym spojrzał w stronę drzwi na balkon. - Wejdź, to przecież profesjonalistka.

Te otworzyły się i wyszła z nich wysoka, umięśniona postać. Miała czarną skórę, afro na głowie i...zdziwienie na twarzy.


- CO? Nie mogę wystawiać na ryzyko innego zawodnika! - krzyknął zdziwiony a Niki szybko skojarzyła go. To był Kuro Butt.

Thomas podrapał się po twarzy po czym szybko zaczął wyjaśniać.

- Cóż, sama tu przyszła. Wierzę, że z imion to się znacie. Otóż na pana Kuro chyba ktoś czyha, jednakże nie może on sobie pozwolić na zostanie rannym przed końcem turnieju. W końcu chce w nim wygrać.

Na ustach Nikity, pojawił się mimowolny uśmiech.

- *Twaju* Kogo może się bać wielki Kuro Butt? Ale zlecenie to zlecenie, jestem profesjonalistką, więc zaopiekuję się panem Zmu... ekhem... Kuro. - Zaśmiała się gardłowo, przysłaniając usta dłonią.

- Nie bierz mnie źle, nie boję się niczego. - powiedział swoim twardym, choć spokojnym głosem Kuro, który nieco się uspokoił z zdziwienia. - Oprócz nieznanego. Ktoś mnie śledził przez kilka ostatnich dni. Wygrana w tym turnieju jest dla mnie naprawdę istotna, nie jestem cyborgiem, jak ktoś mi połamie ręce odpadam z całych zawodów. - spostrzegł mężczyzna całkiem słusznie. Henry przerwał mu jednak klaśnięciem w dłonie.

- Oferujemy dwa tysiące jenów za dzień. Masz zawsze być w pobliżu i odbierać moje telefony. Nie bierzemy odpowiedzialności za rany, oraz pozwalamy ci iść na przerwę na godzinę przed twoimi walkami. Stoi?

- Trzy tysiące... - Wypalila od razu, a z jej twarzy zmyło się rozbawienie. Ochraniać Kuro Butta, przed kimś, a potem na arenie go skopać lub być przez niego skopanym. O ironio...

- Zgoda. - jednym słowem przytaknął Butt, a Henry natychmiastowo sięgnął do kieszeni po zdjęcie i rzucił nim na stół.


- Jeżeli zobaczysz tego Androida to nie spuszczaj go z oczu. To właśnie on plątał się za naszym mistrzem. - zaśmiał się Japończyk zaciągając petem.

- Jest możliwość, że będę musiała go załatwić... to chyba nie jest problem? - zapytała Nikki oglądając zdjęcie. Od razu skojarzyła delikwenta, to on był wtedy w knajpie Raula.

- Wykluczcie to że jest androidem. Widziałam go w barze jak pił piwo. Czyli jak go ujrzę, obserwować tylko? - Nadal upewniała się Rosjanka, by było wszystko jasne. - Mało tego krążą plotki że próbował zabić Blue Devila, więc zagrożenie jest większe niż mi się wydawało. - Po tych słowach rzuciła zdjęcie na blat stołu.

- W takim razie...egzoszkielet? - zdziwił się Kuro spoglądając na Henriego. - Yakuza?

- Prędzej BMA. - stwierdził zastanawiając się przez moment. - Wolałbym abyś nikogo nie atakowała, póki ktoś sam nie zachowa się agresywnie. Nie będę załatwiał dla ciebie obrony prawnej, więc to co komu zrobisz to twoja sprawa, byleby Kuro był bezpieczny.

- Zrozumiałam. - Odparła Nikita wstając od stołu, podeszła do okna wyglądając przez nie. Przemówiła ponownie stojąc plecami. - Będę potrzebowała rozkładu, planów, wizyt i tym podobnych, dni Pana Kuro. Czy to jest problem? -

- Będzie. - stwierdził Kuro masując się po brodzie. - Ponieważ żadnego nie mam. Przedwczoraj sprzedałem swoje Dojo i sprowadziłem sprzęt treningowy tutaj, do hotelu. Nie zamierzam nigdzie wychodzić oprócz na czas walk. Moja dzisiejsza jest o 18:00 na arenie D. - wyjaśnił mężczyzna. - Dzisiaj nie będziesz więc zbyt potrzebna, bo niedługo wychodzę. Choć noc mogłabyś spędzić tutaj w salonie, jeżeli nie masz nic przeciw? - spytał z zastanowieniem. Może lepiej było nająć androida, który nie musi spać?

- Mam Pana pilnować, więc udam się z panem, ten ktoś może wykorzystać fakt że nie ma przy panu ochroniarza. Jeszcze jedno pytanie. - Odwróciła się w stronę dwójki. - Zatrudnił pan jescze jakiś ochroniarzy? Nie chce mieć jakiś niespodzianek. - Mówiąc to poprawiła kołnierz płaszcza.

- Nie. Wyłącznie ciebie, nie jestem najbogatszy. - przyznał ponuro Kuro.

Henry zaś podniósł się z miejsca. - Wyślę umowę przez sieć, a na razie muszę się zabierać. Powodzenia. - wyrzucił papieros przed okno i ruszył do wyjścia z pomieszczenia.

Kravchenko wzięła w rękę krzesło, i przeniosła je tuż obok drzwi, po czym usiadła na nim z wyprostowanymi nogami, zakładając jedną nogę, na drugą. Z kieszeni wyciągnęła telefon i zaczęła coś przeglądać.
- Hmm... przeoczyłam coś, ja też mam walkę dzisiaj, więc na pewno zabiorę się z Panem.- Oznajmiła nie odrywając oczu od wyświetlacza. To może być nawet korzystne, będzie miała klienta cały czas na oku, no poza czasem gdy będzie właśnie walczył na arenie, tam mu nie pomoże.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 02-05-2013, 22:48   #12
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Nikita nie narzekała. Kuro zajmował się sobą, nie wychodził jej zbytnio w drogę, mogła oglądać telewizję z swojej pozycji a nic złego się nie stało. Przynajmniej na dzisiaj.
Gdy zegar wybił godzinę wpół do osiemnastej, Butt postanowił zwinąć biznes i udać się na arenę. Ich obydwu czekała teraz walka. Zwyczajnie życzył dziewczynie powodzenia i udał się na walkę.

22. Marca. 2221
18:00 - Arena B

Wielkie metalowe drzwi otworzyły się, wpuszczając do środka przebraną Nikitę. Dziewczynie nie pozwolono nosić pancerza podczas walki co wcale jej nie zdziwiło. Gdy tylko pojawiła się w przejściu powitał ją komentator.
- Po lewej stronie areny walkę rozpocznie Katyushaaa! - który ją nieco zaskoczył. Nie była to Ruby lecz...Blue Devil. Najpewniej to on był owym gościem niespodzianką który nie wyrobił się na jej pierwszą walkę.
Rosjanka rozejrzała się po widowni. Była zdecydowanie liczniejsza niż ostatnio. Pośród znajomych zobaczyła Naila, Tanu oraz Raula...siedzącego obok Jokyoku. Włoch przyglądał się Nikicie po czym spojrzał na Japończyka i przesiadł się.
Gdy tylko wstał dziewczyna spostrzegła też coś niespodziewanego.
Faceta z zdjęcia które pokazał jej Henry. Ten nie-android był może na widowni, ale z jakiegoś powodu postanowił obejrzeć walkę Nikity a nie pojedynek Kuro, którego ponoć szpiegował.
- Po prawej zaś stronie, przed nami Android serii C0P-C4T, jest to czwarty model tajemniczej serii o której 3C nie chce wyjawiać szczegółów. Czy przejdzie test jakim jest pojedynek z Rosjanką?
C0P-C4T był androidem o szczupłej budowie z dużą ilością kabli udającą włosy, delikatną syntetyczną skórą i najprawdopodobniej nieistniejącym module emulacji uczuć. Jego twarz był tempa wręcz pusta. Można było porównać go co najwyżej do zaspanego nastolatka o poranku.
Odzienie androida było bardzo limitowane i stanowiło raczej element estetyczny. Zapewne prawnie nie pozwoliliby wystawić do walki androida bez odzienia.
- Z doświadczenia wiem, że walka przeciwko mechanicznym kreaturą jest zawsze trudniejsza. Mimo to ludzie posiadają ogromny potencjał, którego brakuje robotom o ściśle określonym poziomie. Czy ten właśnie android będzie w stanie uczyć się na błędach? A może Nikita posiada asa w rękawie przeciw elektrycznym stworzeniom? Przekonamy się już za dziesięć sekund, gdy rozpocznie się pojedynek. Zawodnicy mają czas na przyjęcie pozycji i przywitanie siebie nawzajem!
 
Fiath jest offline  
Stary 05-05-2013, 12:01   #13
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
[media]http://www.youtube.com/watch?v=QXS0vxsYKwM[/media]


Blue Devil jako komentator?! To dopiero miała motywację by wgnieść blaszaka w podłogę. Widownie obejrzała powierzchownie, zauważyłą parę znajomych twarzy, ale nie mogła sie teraz rozkojarzać. Zwłaszcza że na widowni był ten pseudo zabójca. Może chce się najpierw pozbyć Nikity a potem Kuro? Tego nie wiedziała.

Teraz trzeba było się zając “kopiokotem”, jak go nazwał Raul. Jeżeli jego imię ma jakieś znaczenie to zapewne kopiuje styl przeciwnika, albo same jego ruchy.

Przybrała postawę systiemy, która wyglądała jak... jakby po prostu stała wpatrując się w przeciwnika. Czekałą na ruch androida, by upewnić się w swej teorii.

Ten zaś wpatrywał się w nią tępo, zdecydowanie pozbawiony jakiejkolwiek postawy bojowej.

- Identyfikacja stylu: -1 nie wykryto, identyfikacja zagrożenia: 0, nieobecne, poziom agresji: 0, neutralność. - wymruczał do siebie, czy to z powodu oprogramowania czy też dla prowokacji. - Rasa: niespodziewana. Proces identyfikacji rasowej: Guten Tag, Cześć, Bonjour, *Privet*... - maszyna wymieniała przywitania w różnych językach, najpewniej czekając na jej reakcję.

Nie atakuje? To nie. Nikita zacznie ten taniec.

Powolnym krokiem, ba! Spacerkiem zaczęła zbliżać się do androida. W planie miała przyłożenie mu frontowym kopniakiem. Zagranie z wielu sztuk walki, ale Rosjanka chciała dowiedzieć się co wystarczy blaszakowi by określić styl przeciwnika.

Robot nie był jednak aż tak analityczny. W pewnym momencie wyskoczył w przód chcąc uderzyć pięścią w Nikitę. Dziewczyna cały czas go obserwowała a jej pomocniczy wszczep łatwo wykrył nagłą aktywność obiektu w obszarze wzroku.

Dziewczyna zrobiła odruchowy krok w bok, o włos omijając pięść przeciwnika i dostając małą lukę w czasie na reakcję.

Dziewczyna wykonała obrót pochylając się lekko, aby uderzyć łokciem w podbródek robota. Ten oberwał ostro tracąc równowagę i lądując krok przed Nikitą, na plecach. Nic mu się jednak nie obiło w środku. Ciężko będzie zranić takiego przeciwnika fizycznie.

- Czy państwo to widzieli? Niesłychane opanowanie z strony Nikity i szybki start pojedynku. - skomentował Blue Devil.

Komentarz niebieskowłosego olbrzyma dodał nieco animuszu kobiecie. Jako że leży postanowiła skrócić męki blaszaka, o ile odczuwał coś takiego. Heelhammer prosto na głowę...

Dziewczyna postąpiła w przód i podniosła nogę. Robot był jednak szybki, przeturlał się w bok gdy tylko noga zaczęła zmierzać w stronę ziemi, po czym odskoczył na równe nogi, odzyskując równowagę w odległości kroku od Rosjanki.

- Percepcja mechanicznych tworów niczym nie ustępuje cybernetycznym wojownikom! - nowy komentator był dużo bardziej aktywny od Ruby.

Napompowana słowami Blue Devila, przystąpiła do kolejnego zagrania. Nawet ją nie zdziwiło że wszyscy wiedzą że jest cyborgiem. Jak to się potocznie mówi miała na to conajmniej “wyjebane”.

Ledwo Niki wyskoczyła, Android był już w wybranej przez siebie pozycji...Do ataku dolnego! Zupełnie się przeliczył oczekując uderzenia naziemnego, był jednak szybszy co pozwoliło mu na odskoczenie od upadającej na niego pięści.

Reagował odpowiednio, jak na maszynę przystało, ale może nożyce założone na szyję coś dadzą? Do tego Katyusha postara się złapać jego rękę, by ją po porstu wyłamać z mechanicznego stawu.

Coś musiało się pogmatwać w obliczeniach androida. Tym razem jego reakcja była dużo za wolna. Chciał się rzucić na Nikitę, i gdy ledwo postąpił w przód ta leciała już na niego, z drobnego wyskoku założyła mu na szyję nożyce, zrzucając go ciężko na ziemię.

- I oto po długiej wymianie pierwsze porządne uderzenie! - krzyknął z entuzjazmem Blue Devil.

Miała go tam gdzie chciała. Choć jego twarz prawie ocierała się o okolice “ecchi” wszystko szło zgodnie z planem. Jeżeli stawy androida postawią większy opór niż tych organicznych odpowiedników, użyje odrobinę swej cybernetycznej przewagi.

Maszyna chciała coś zrobić, jednak nie dostała na to czasu. Nikita szybko pochwyciła jej ramię, a jej dłonie zawibrowały od siły wszczepów. Jednym ruchem przestawiła rękę w dość nienaturalną pozycję, gdzieś na bok wyleciała śrubka z ramienia oraz dało się słyszeć metaliczny trzask.

Niestety twarz mechanizmu tego nie wyrażała. Jego oprogramowanie dawało niezwykle mało satysfakcji z walki.

- Czy państwo widzą tą siłę!? - spytał publiczność komentator, zaskoczony efektywnością ataku dziewczyny. - Cyborg czy Android, jedna cholera! Widzimy genialny pokaz walki!

Bajka... ta walka wydawała się zbyt prosta. Dość prostolinijny, jednak o potężnej sile obliczeniowej umysł, który nie ma zdolności abstrakcyjnego myślenia, nie nadążał za Rosjanką. Skoro połamała już rękę, nadszedł czas na twarz.

Nikita uniosła rękę, i rzuciła nią prosto w twarz Androida. Metaliczny brzęk rozbiegł się po sali wraz z tumanami kurzu które wzniosło uderzenie. Coś odpadło z łączeń głowy z szyją. Kto wie, kilka takich i może nawet wybije na niej jakieś emocje.

- ...Aiki data...near complition. - wyjąkał system robota półszeptem, cokolwiek miało to znaczyć. Wydawało się, że czas się zatrzymał, gdy cała sala stała w zadumie przyglądając się temu co miało teraz miejsce. Wszyscy byli pod wrażeniem jak Homo ex Machina dostaje po twarzy od jakiejś drobnej Rosjanki.

- Aiki THAT!... - Warknęła Nikita podnosząc się szybko. Miała zamiar to zakończyć...

Kolejna pięść wylądowała na twarzy androida, wybijając z niego kolejne punkty zdrowia. Ciężko było mówić o jakiejkolwiek szansie na przegraną. Mimo to mechanizmy nie znają pojęcia błędu, jego wystąpienie w końcu doprowadza je do pełnej zguby.

- Discharge - syknął android i nagle jego ciało zaczęło elektryzować wszystko w otoczeniu, łącznie z siedzącą na nim Nikitą, która nie była w pełni człowiekiem, ból był okropny a metalowe elementy wzmocnień i sztucznych żyłek tylko wzmagały jego efekt, robiąc za idealne przewodniki.

- Panie i panowie, czyżby ruch zwrotny!? Android otrzymywał okropny wycisk ale to co widzimy teraz przekracza nasze wyobrażenia!

- *Rażati Sabaka!* - Warknęła Nikita, szykując Ki Blade, z zamiarem wbicia go prosto w jego syntetyczną gębę.

Cybernetyczne ostrze wyrosło z nadgarstka dziewczyny, która zaciskając zęby wbiła je w twarz Androida. Powstało ogromne spięcie z dwóch różnych źródeł wyładowania, co doprowadziło do iskry, awarii i eksplozji na twarzy mechanicznego tworu.

Zrobiło się gorąco, jednak nagle wyładowanie przestało przechodzić przez ciało Rosjanki. Otworzyła ona przymknięte już z bólu oczy aby zobaczyć, że trzyma dłoń na głowie androida bez skóry. Była to ładnie wyprofilowana czaszka z jakiegoś wyspecjalizowanego rodzaju metalu. Nie wyglądała na tytaniczną, choć żelazną też nie.

Cały tłum westchnął wręcz jednocześnie, a przynajmniej tak odczuła to Nikita gdy rzuciła wzrokiem po zebranych.

- I oto mamy zwycięzcę w oszałamiającym pojedynku między Katyushą za androidem C0P-C4T! Cóż za brutalny i wybuchowy finisz! - Zakrzyknął z entuzjazmem Blue, a drzwi po obu stronach areny otworzyły się.

Grupa ludzi w białych strojach wbiegła na arenę aby zabrać androida do naprawy, jeden z nich położył rękę na ramieniu Nikity aby zapytać.

- Panienka potrzebuje pomocy lekarskiej?

- NIe dotykaj mnie... - Burknęła Nikita szarpnięciem barku zrzucając dłoń medyka. Uniosła głowę na Blue Devila by wyczytać z jego wyrazu twarzy jakąkolwiek pochwałę. Postawiła sie do pionu i uniosła piąstkę w zwycięskim geście. Czyżby całe te walki zaczęły jej się podobać?

Jak było planowane, blaszak został wbity w ziemie, prawie dosłownie. Po walce Nikita postąpiła do szatni, przebierając się z powrotem w pancerz i skórzany płaszcz. Priorytetem było odnalezienie Kuro, i od eskortowanie go do hotelu. Nie zapominała także o tym dziwaku w białym egzoszkielecie, bez przerwy go wypatrywała, spodziewając się ataku z jego strony w każdej chwili.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 05-05-2013, 12:17   #14
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Gliniane naczynie z herbatą przewróciło się, zalewając ekran wmontowany w stół.
Mężczyzna trzęsącą się ręką uderzył w przycisk, ekran przełączył się rozpoczynając połączenie wychodzące. Po krótkim pstryknięciu pojawiła się na nim postać Ruby.
- Kogo nie-....O...Jin.
- To żałosne...tak po prostu...bezwartościowy.
- Nie przewidzieliśmy zdolności cyborga...
Oczy mężczyzny zwęził się. Cyborg? Cyborg? CYBORG?
Zaśmiał się głośno sięgając pod stół. Wyjął spod niego papier i zaczął wycierać stół z szerokim uśmiechem na ustach. - Cyborg...to nic nie zmienia...wadliwa fuzja...heh...

18:55
Dziewczyna zobaczyła Kuro gdy tylko wyszła z areny. Stał on na ścieżce prowadzącej do bloku dla zawodników i dyskutował z...Jokyoku.
Nie zdążyła jednak nawet ich podsłuchać. Gdy tylko Japończyk ją spostrzegł, szybkim krokiem odszedł zostawiając "zmurzyna" samemu sobie.
- I jak poszło, Nikito? - spytał z uśmiechem Kuro.
 
Fiath jest offline  
Stary 05-05-2013, 12:51   #15
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
18:55

- Poszło lepiej niż mogłam przewidzieć. - Odparła nie drgając na milimetr. Stała obok Kuro, z splecionymi dłońmi za plecami, w deilkatnym rozkroku, tak jakby ktoś wydał jej rozkaz “spocznij”.

- Jeżeli mogę wiedzieć, co chciał od Pana ten japończyk? -

- Jokyoku? - mężczyzna zdziwił się, że Nikita o to zapytała. - Dyskutował ze mną o pewnych sprawach ale mówił, abym tego z panią nie przedyskutowywał...Wy jesteście jakimś skłóconym małżeństwem czy co? - zaśmiał się Butt.

Pomimo niewzruszonej postawy, brew Nikki drgnęła delikatnie.

- Zalecam trzymanie się od niego z daleka. Zadaje się z dość niebezpieczną organizacją. Nalegam by Pan wziął sobie do serca mą jakże skromną radę. - Po tych słowach rozejrzałą się dookoła. - Mało tego widziałam naszego “gościa”, był na widowni gdy walczyłam. Zachowajmy ostrożność. - Powiedziała z pełną powagą.

- Wiem kim on jest. - odparł Kuro bez większego wahania. Widać był dość szczerym osobnikiem. - I właśnie o tym ze mną dyskutował. Sugerował, że pani zatrudnienie nie jest najlepszym pomysłem. Teraz jest dwóch graczy, których ktoś może zaatakować jednocześnie. W praktyce narażamy samych siebie, nie sądzisz? - zastanowił się Kuro.

Rosjanka przekręciła nieco głowę, zerkając ciekawie na Kuro swymi srebrnymi oczkami.

- Nonsens... - po tej krótkiej wypowiedzi, zaczęła się powoli przechadzać w przód. - Jeżeli nie użyją więcej jak jednej osoby nie mamy się czego obawiać. Ale jeżeli chce Pan zerwać kontrakt to nie będę się sprzeciwiać. - Wzruszyła ramionami, ponownie odwracając się do Kuro.

Ten jednak przecząco pokiwał głową.

- Jestem pewien przekonania, że we dwoje i tak jesteśmy bezpieczniejsi niż sami. Jokyoku jest specyficznym osobnikiem, ufam jego wiedzy ale na pewno nie jego domysłom. Czysta logika. - Kuro podrapał się po podbródku z zastanowieniem. - Musimy tu siedzieć do dwudziestej pierwszej, więc może zajmiemy się czymś przy okazji? Słyszałem, że mają bilard i restaurację w bloku.

- Nie wchodzi to w mój zakres zawodowy, ale nie odmówię. - Uśmiechnęła się delikatnie. Ten cały Kuro to jednak miły gość, pierwszy raz jej się zdarzyło by klient coś takiego zaproponował.
- Proszę... - Wskazała dłonią na drzwi jak jakaś pokojówka.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 05-05-2013, 13:03   #16
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Nikita spędziła dosyć przyjemny wieczór. Nie mogła jednak wypatrzeć śladu wojownika w egzoszkielecie. Najzwyczajniej zniknął zaraz po walce. Było to nieco niepokojące.
O 21 dwójka dowiedziała się, z kim będą walczyć.
Kuro dostał wręcz darmową wygraną...choć szkoda było jego przeciwnika. Mistrz karate miał walczyć z...Tanu. Jego walkę wyznaczono na godzinę 15:00
O 17:20 miała walczyć Nikita. Jej przeciwnik też okazał się osobą jej znajomą...zawodnik numer siedem, Jokyoku Sake.
Tej pijawki chyba nie da się pozbyć...

23.Marzec.2221
11:00
Hotel Monaco - Mieszkanie mistrza Kuro.

Nikita leniwie otworzyła oczy. Może balowanie nie było najlepszym pomysłem, skoro planowała spędzić noc śpiąc na krześle w wzmocnionym pancerzu pod drzwiami hotelowymi.
Byłoby lepiej gdyby nie nagła pobudka.
Gdy Rosjanka chciała przetrzeć oczy, drzwi nagle otworzyły się, coś na nią wpadło, odepchnęło na kanapę na środku pokoju i wylądowało kilka kroków od niej.
Od ich zderzenia aż zagrzmiło w pokoju. Po sekundzie otworzyły się drzwi do sąsiedniego pokoju, z których wyjrzał Kuro.
Wszystkich wzrok spoczął na osobie która znalazła się w pokoju.
Przyczyną zamieszania był blondyn w niebieskim stroju, łączącym styl europejski i tradycyjny japoński, ostatni szczyt mody. Postać była całkiem wysoka i miała z sobą...katanę.
Obejrzała się po pokoju, dojrzała poduszkę obok siebie i pacnęła ją w głowę.
- Z...ZOSTAW CHUU! - krzyknął Kuro wchodząc w postawę bojową, chcąc za wszelką cenę bronić poduszki-maskotki.
Chłopak zaś pacnął się w czoło i wykonał pokłon w stronę murzyna.
- Proszę...PROSZĘ ZROBIĆ ZE MNIE SMOKA!
- ...Co...? - zapadła niezręczna cisza.
 
Fiath jest offline  
Stary 05-05-2013, 18:32   #17
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Niemal odrazu postawiła się do pionu sprężynką i wyszarpnęła pistolet z kabury. Czerwona kropka na czole blondyna drgała delikatnie, gdy pewnym chwytem NIkita celowała do niego.

To co powiedział potem, było conajmniej niedorzeczne.

- *Shto* Panie Kuro, zna go pan?! - Zapytałą nie odrywając oczu od przybysza.

- Za cholerę nie mam pojęcia kim on jest. - stwierdził Butt kręcąc głową, nieco ogłupiały. Blondyn zaś klęczał z głową do ziemi, powtarzając "proszę" jak obłąkany. - Że co on chciał do cholery?

- Chce być smokiem... pewnie efekt uboczny kosmicznego pyłu. - Wydedukowała Nikita, sądząc że osobnik musi być czymś odurzony. Widząc że zagrożenie jako tako zniknęło, jej broń ponownie spoczęła w kaburze. - Mam go wyrzucić? - Zapytała rozkładając ręce.

- Chcę dołączyć do smoków! Również pragnę zniszczyć Yakuzę! Błagam! - jęczał chłopak, a Kuro niepewny siebie drapał się w tył głowy. - Cóż...jak my tego nie zrobimy, to i tak zaraz wpadnie służba zobaczyć co to za hałas. - stwierdził niepewny siebie. - Jakie jest twoje zdanie?

Jej zdanie? To ona ma swoje zdanie? Ta robota staje sie coraz ciekawsza...

- Kazdy kto chce zniszczyćYakuze to dobry człowiek, ale radzę zachować ostrożność. To może być jakiś tani podstęp. - Nikita zbliżyła się do dziwnego osobnika, i przyklękła przed nim.

- Jak ci na imię? I o jakich smokach mówisz? - Zapytała.

- Meer...Meer Blue... - wyjęczał chłopak w sumie z ledwością.

- Właściwie wiem o czym mówi. - spostrzegł Kuro. - Od jakiegoś czasu panuje mit o grupie zwanej smokami...którzy polują na zorganizowane mafie, więc głównie Yakuzę i niszczą jej plany. Ale...nie mam z nimi powiązania. Ba, nie mam specjalnie nic przeciw yakuzie...chociaż gardzę ich metodami.

Na ten komentarz oczy Meera zawęziły się, jak gdyby chłopak doznał szoku.

Smoki? Dlaczego Katyusha dopiero teraz dowiedziała się o takiej organizacji? Gdyby wiedziała wcześniej, pewnie sama już dawno zasiliła by ich szeregi.

- Meer, możesz mi powiedzieć więcej o Smokach? - zadała kolejne pytanie, tym razem położyła dłoń na jego ramieniu z ciepłym uśmiechem.

- To łowcy bezprawia... - wyjąkał chłopak. - Widziałem ich raz w akcji. Ta postura...Jestem pewien, że widziałem Pana. - stwierdził podnosząc w końcu wzrok z ziemi. Katyusha doznała małego szoku.

Chłopak miał niesamowicie podobne do niej rysy twarzy. Co prawda był blondynem, więc szybko ochłonęła.

Chłopak usiadł na ziemi.

- Yakuza zniszczyła moją rodzinę. Od tamtej pory chcę ich zlikwidować...gdy tylko dowiedziałem się o smokach, zacząłem ich szukać. Moje wszystkie wnioski zaprowadziły mnie tutaj.

Kuro przeczesał ręką włosy dość zmieszany po czym zamknął drzwi, orientując się, że pewnie słychać ich na całym piętrze.

- To może ja zrobię herbaty...? - zaproponował.

Nikita podniosła się i skinęła głową do Kuro. Ona sama zaś podeszła do kanapy i rozsiadła się na niej. Zastanawiało ją jednak dlaczego ten Meer jest taki podobny do niej...

- Opowiedz mi o swojej rodzinie. - Powiedziała zakładając nogę na nogę. - I wstań przedewszystkim... - Dodała nieco rozbawiona.

Chłopak kiwnął przytakująco głową, po czym podniósł się, ogarnął włosy i poprawił strój. W ten sposób wyglądał nawet dość przystojnie. Widać klęczenie odejmowało mu nieco ogłady.

- Nie jest to temat na który pragnę dyskutować. Mój ojciec jest...kimś kogo nienawidzę. Do głębi. A matki prawie nie znałem. - stwierdził pokrótce chłopak. - Jestem pewien, że ten stan rzeczy zawdzięczam Yakuzie. To ona rujnuje ludzi, zresztą, sam to widziałem.

- Skąd zatem pomysł że tutaj mógłbyś znaleść smoki? - Zapytała podpierając podbródek pięścią.

Chłopak sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyjął parę dokumentów którym rzucił na stół.

Były to niewyraźne zdjęcia robione po zmroku oraz liczne zapiski.

- Obserwuję ich od dawna. Z moich badań wynika, że lider jest masywną postacią o niezłomnej postawie i szybkiej reakcji. Świetnie pokrywa się to z stylem pana Kuro...do tego ich uzbrojenie i organizacja wskazuje, że mogli przejść karierę wojskową. Znów, czy mistrz Butt nie jest ex-marine?

Na stole pojawiły się trzy metalowe szklanki z herbatą.

W końcu ktoś kto pije z normalnych naczyń.

Butt zamyślił się na chwilę.

- Faktycznie brzmi podobnie...ale zapewniam, że nie mam z tym żadnych powiązań. Chyba brakuje ci nieco mantry.

Kiedy usłyszałą słowo mantra, jej serce zatrzymało się na milisekundę. Jednak nie dała po sobie poznać zaniepokojenia. Wzięła w dłoń dokumenty i zaczęła je uważnie przeglądać.

- Hmm... z twego opisu wynika że przywódca tej organizacji musi być... - Przerwała na moment, zastanawiając się nad czymś. - Nie to nie może być on... - Dodała z lekkim rozbawieniem w głosie. Westchnęła głośno, po czym jednak zapytała Kuro.

- Przypuszcza Pan ze to mógł być Blue Devil? Znaliście się ponoć, może miał jakieś zatargi z Yakuzą, poza tym sama widziałam jak jednym ciosem posłał na ścianę Jokyoku. Bez ostrzeżenia, ani niczego. - Stwierdziła, spoglądając z nad kartek na murzyna.

Blondyn przejął się domysłami Nikity, ale gdy tylko padło miano "Blue Devil", jego zapał nieco zwiądł. Kruo zasłonił na moment usta w zadumie.

- ...Nie...to raczej nie on. Blue jest może ex-mairne ale pozostał lojalny 3C. Cholera wie co i po co on robi, ale nie jest kimś kto zadedykowałby swoje życie polowaniu na przestępców. - stwierdził mężczyzna. - Zresztą, gdyby chciał pewnie od razu zacząłby szukać ich lidera, zamiast przeprowadzać pojedyncze akcje antyterrorystyczne.

- To możę Nail? - Wypaliła ni stąd ni zowąd. Trzeba było wykluczyć wszystkie możliwości. W sumie pasowałoby to Banga, całe te gadanie o honorze i tak dalej, całkiem w jego stylu.

- Bang? - zaśmiał się Kuro. - Może ma niezłomną postawę i silną posturę, ale to jeden z największych tępaków jakich znam...

- Przygłupi...niepozorny... - zamyślił się Meer...Po czym nagle zacisnął dłoń na katanie i wybiegł równie szybko jak wpadł do pomieszczenia. Nie zabrał nawet swoich dokumentów.

- Oy, A mantra!? - krzyknął za nim zdziwiony Kuro. -...Herbatę byś chociaż dopił... - zaproponował nieco zawiedziony zmarnowanym wysiłkiem.

- Panie Kuro, chciałabym podążyć za nim ale nie mogę być w dwoch miejscach na raz. - Podniosła się szybko, zapinając płaszcz.

- Wiem że to dziwna prośba ale pójdzie Pan ze mną? - Zapytała z powagą.

Kuro zastanowił się chwilkę, po czym wypił odrobinę herbaty.

- Nie mam zamiaru nigdzie dzisiaj iść, zwłaszcza do Ikebukuro. Co prawda sprzedałem Bangowi swoje stare dojo...ale jakoś boję się podróżować w obecnej chwili. Masz jednak moje pozwolenie aby wyjść. To interesujący dzieciak, jakoś sobie sam poradzę. Jestem w końcu mistrzem karate. - uśmiechnął się Butt dodając otuchy Nikicie czy też raczej sobie.

- Prosze zachować czujność... - Ukłoniła się tak jak to robią japończycy, po czym biegiem podążyła za blondynem. Gdy już opuściła hotel nie mogła nigdzie dojrzeć Meera, ale wiedziała dokąd zmierza, więc pośpiesznie wsiadła na swój motocykl.

13:22


Droga na Ikebukuro trwała aż dwie godziny. Dziewczyna nie mogła znaleźć Meera, więc udała się na dojo Naila.

Zastała tam pustkę i spokój. Budynek wyglądał tak pięknie, że aż błyszczał. Ninja-budowlańcy musieli świetnie się spisać przy jego remoncie.

Ptaszki śpiewały, słoneczko świeciło a Tanu grabił liście.

Dziwacznego chłopaka nigdzie nie było widać.

Spóźniła się? A może przybyła za wcześnie? Kopnęła nóżkę stawiając motocykl, zsiadął z niego i podeszła do Tanu.

- Cześć...umm... nie widziałeś może takiego blondyna, niebieski strój. Europejczyk zapewne.- Mówiąc to gestykulowała dokładnie o co jej chodzi.

Zajęło to chwilę nim Tanu zdał sobie sprawę z obecności Nikity, która wymachiwała przed nim rękoma.

Słuchając jej energicznie zaprzeczył ruchami głowy, jednocześnie machając przy tym grabiami, co skończyło się rozrzuceniem liści na wszystkie strony. Chłopak zwiesił na moment głowę zawiedziony tą niezdarnością.

- Ahh...był...niedawno. - przypomniał sobie i poprawił swoją odpowiedź.

Nikita przewróciła oczami, i podeszła stanowczo do Tanu. Oparła delikatnie obie dłonie na jego barkach.

- Wiesz może czego chciał? I gdzie sie udał teraz? - zapytała ponownie.

Chłopak odepchnął od siebie Nikitę jakby ta chciała go pogryźć i zasłonił się grabiami.

- Szukać mistrza. - odpowiedział krótko.

- *Spakojno mudak* - Uspokoiła go choć niewiadomym było czy Tanu zrozumiał co powiedziała. - Wiesz gdzie jest Nail? - Nadal pytała.

- Miał...biznes załatwiać... - stwierdził Tanu tuląc do siebie grabie, po czym zaczął się zastanawiać gdzie on mógł być. - Po co ci...Nail? - spytał.

Kravchenko westchnęła tak głośno, ze miało się wrażenie jak ubywa z niej energia życiowa.

- Muszę z nim porozmawiać, osobiście, powiedz mi proszę. - Rzekła, z nieco zmarnowanym wyrazem twarzy.

Chłopak zlustrował ją wzrokiem, wyglądał na speszonego i diabeł go wie co się działo w jego głowie.

- Nie. - zaprotestował w końcu. - Idź w cholerę...Nail jest moim nauczycielem, szukaj innego mistrza! On...on ma już dojo pod opiekę. - zbuntował się chłopak.

Na jej delikatnej twarzu znów pojawił się ten wyraz, wypaczony ze współczucia czy jakichkolwiek uczuć. Nie chciała go zabijać, ale chciała go mocno nastraszyć.

- Słuchaj *Sabaka* mam ciekawesze rzeczy do robienia niż użeranie się z jakimś gówniarzem. - powiedziała nader spokojnie, podniosła pięść po czym dodała:

- Gdzie...jest... NAIL!? - Ostatnie słowo krzyknęła mu w twarz.

Chłopak cofnął się krok w tył, zaciskając ręce na grabiach. Był jednak niezłomny.

- Wszczynanie walk poza turniejem jest karane dyskwalifikacją. - upomniał dziewczynę, jakby miała to być jego magiczna tarcza przed nią.

- Ciekawe jak o tym komukowilek powiesz kiedy wyrwę ci język... - Balonik zwany cierpliwością Nikity napęczniał już do rozmiarów w którym najmniejszy kontakt z nim spowoduje pęknięcie. - Ostatnia szansa młody... gdzie on jest? -

Chłopak zrzucił wzrok na bok.

- D...dlaczego? Jaki masz powód? - pytanie to dziwnie zabrzmiało w jej głowie przypominając słowa Gargulca. Chłopak zacisnął oczy w których zaczęły pojawiać się łzy.

- Po prostu zostaw mnie w spokoju! Idź w cholerę! Nic więcej nie niszcz... - ostatnia wypowiedź miała pewien błagalny charakter.

Balonik nie pękł, tylko uleciało z niego powietrze. Otworzyła szerzej oczy, zdając sobie sprawę z tego co właśnie robi. Groziła dziecku. Czy to nie one właśnie sprawiały że świat nie jest bardziej kolorowy? Przez nią Tanu zaczął płakać, a towarzyszyło temu uczucie, gdy dostaje się bagnetem pod żebra.

- Przepraszam... - Spusćiła wzrok i odwróciła się w stronę swego pojazdu, przyspieszonym krokiem. Zasiadła na maszynie, ale nie zapaliła silnika, oparła tylko głowę na kierownicy, karcąc się w duchu za to co zrobiła, albo chciała zrobić.

Zapadła chwila ciszy. Cierpliwość i spokój odpłaciły się jednak Nikicie, która po chwili usłyszała odpowiedź, wypowiedzianą szeptem.

- Miał się spotkać z jakimś reporterem. - jęknął tanu po czym rzucił grabie i pobiegł gdzieś w głąb dojo.

Kobieta ozywiła się nagle gdy usłyszała słowa Tanu. Już miała mu podziękować, jednak ten wydarł już dawno.

- Zadowolona jesteś?! - Burknęła pod nosem do siebie. Odpaliła zapłon, następnie skierowała się do jedynego miejsca gdzie jest reporter, jedyny jej znany. Obślizgły i zielony...

15:34

Fortuna sprzyja kobietom.

Nikita zatrzymała swój pojazd przy wieżowcu po dwóch, długich godzinach jazdy. Gdy tylko wstała dostrzegła...Onijina stojącego przed wejściem paląc papierosa. No tak, w budynku był zakaz palenia.

Facet chodził na lewo i prawo, widział Nikitę ale nie zwrócił na nią więcej uwagi. W końcu nawet jej nie znał.

- Przepraszam? Widział Pan może Nail Banga? - Zapytała wprost zsiadając z choppera.

- Jadalnia. - odrzucił odpowiedzią równie przejęty dyskusją co kobieta.

- *Spasiba* - Wyminęła go nawet na niego nie spoglądając. Chwilkę zajęło jej dotarcie do jadalni gdyż, panował tutaj niemały ruch. Od czasu do czasu jakis napaleniec pytał o autograf, lub czy może sobie zrobić z nią zdjęcie. Nie była jednak dobra dla swych fanów, ignorowała ich lub stanowczo odmawiała jakiejkolwiek interakcji. W końcu minęła próg jadalnie gdzie miałby się znajdować Nail.

W końcu w tłumie wypatrzyła szukaną przez siebie ofiarę.

Nail Bang siedział w jednym z kątów jadalni zajadając frytki z kurczakiem i dyskutując z Meerem jak gdyby nigdy nic. Chłopak szybko spostrzegł dziewczynę i zaczął machać do niej, wołając rozradowany.

- NIKI! Tutaj!

Odetchnęła z ulgą widząc że te dziwne poszukiwania się zakończyły. Zanim jednak dołączyła do nich zamówiła sobie coś do jedzenia. Jak zwykle nie była to mała porcja. Z tacką pełną żarcia zasiadła obok nich.

- Ciężko cię złapać Nail... - wypaliła, wbijając słomkę w litrowy kubek Coli.

- Ninja może być nigdzie, ale nie potrafi być wszędzie. - wyrzucił żartobliwą mądrością Bang, uśmiechając się lekko znad talerza.

- Miałaś rację. To Bang jest mistrzem smoków. - poinformował ją natychmiastowo Meer jak gdyby siedział tu tylko po to, aby się jej pochwalić.

- Chcę dołączyć... - odparła jakby nigdy nic, zajadając hamburgera który ledwo się jej mieścił w rękach. Miała nadzieje że się zgodzi, w sumie dlaczego miałby jej odmówić?

- W ogóle wiecie na co się piszecie? - spytał Nail - Zwalczamy przestępców, ale nie jesteśmy wcale od nich lepsi. Nie różnimy się metodyką, przy takich działaniach powód jest nieistotny. Yakuza najpewniej też ma swój cel w tym co robi, problem w tym, że tworzy zbyt wiele krzywdy. Niezbyt nam się to podoba....więc walczymy. Prawo nie może, to my to robimy.

- I to mi się właśnie podoba najbardziej... nie zważacie na środki lub jakieś inne legalne gówno. - Stwierdziła twardo, popijając Colę. - Jeżeli mogę pomóc zmieść tych oprychów, to będę bardziej niż szczęśliwa. - Dodała, a frytki z jej talerza znikały dość szybko.

- W takim razie nie widzę problemu - uśmiechnął się Bang, jak gdyby chciał aby jego białe zęby robiły za znak aprobaty. Z tym, że były w nich kawałki kurczaka. - Całe moje dojo to tak naprawdę smoki. Z powodu turnieju staramy się nie być zbyt aktywnymi...coś jest nie tak z tym przedstawieniem, więc obecnie jesteśmy na nim skupieni. Wprowadzę was kiedyś jak przyjdziecie po informacje.

- Też to zauważyłam... - Rzekła upraprana na buzi od sosu i keczupu. Jednak nie zważając na to zajadała dalej. Z damy to sobie mało miała.

- Nie możemy zacząć od zaraz? Co wiemy? - Zapytała sięgając po frytki.

- Że jesteśmy w zatłoczonej jadalni. - odpowiedział Bang zajadając się frytkami. Meer zaś popijał kolę przez słomkę, aż w końcu się odezwał? - Czyja teraz walka? - spytał.

Bang spojrzał na niego jakby zapomniał o czymś istotnym, a jak na zawołanie, zadzwonił telefon Nikity.

Pośpiesznie wytarła ręce w ściereczki, po czym odebrała telefon.

- Halo? - padło z słuchawki znajomym głosem - Tu Henry. Butt właśnie skończył walkę, jest w pokoju medycznym na drugim piętrze wieżowca. Przypilnuj aby nic mu się nie stało póki nie wydobrzeje. - polecił Townsend i natychmiastowo się rozłączył. Widać miał inne nastawienie do pracownicy niż przyjazny Kuro.

- Rozumiem. - Rzekła neutralnym tonem, po czym rozłączyła się. - Kurwa mać - Łupnęła dłonmi o blat podnosząc się. - Panowie wybaczą... - Skinęła głową do Naila i Meera, po czym skierowała się w stronę pokoju medycznego. Uprzednio dokładnie wytarła twarz i ręce, z wszelkich zabrudzeń. Nie lubiła gdy ktoś jej przerywa posiłek, staje się wtedy jakaś taka... bardziej nerwowa niż zwykle.

Po drodze zobaczyła Blue Devila, który opuszczał pokój Kuro. Nie zobaczył on Nikity idąc w przeciwnym kierunku.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=AB6sOhQan9Y [/media]

Gdy oderwała wzrok od jego pleców zobaczyła przez otwarte drzwi Butta leżącego na łóżku. Miał lewą rękę w gipsie i bandaż na torsie. Jego twarz była blada a sam tępo wpatrywał się w sufit.

Nie dowierzała w to co widziała. Tanu go tak załatwił?

- Jeżeli czegoś pan potrzebuje proszę powiedzieć. - Rzekła ponuro, stając tuż obok jego łóżka.’

- ...Nie... - wysapał ciężko Kuro. Po chwili jednak zmienił zdanie. - Albo nie, zamknij drzwi. Bardzo proszę.

Nikita bez słowa sprzeciwu zrobiła to o co poprosił, po czym usłużnie wróciła na miejsce.

Zapadła długa cisza. Jakiś monitor obok Kuro pikał rytmicznie a mężczyzna leżał ciężko dysząc. Coś było z nim nie tak, jednak ten stan nie dotyczył Kravchenko. Jej zakres pracy był ściśle ustalony. Nie można jej było odmówić minimalnego podobieństwa do matki w tym zakresie.

Coś ciężkiego było w powietrzu, jak gdyby jakaś niewybaczalna zbrodnia nie chciała zniknąć.

Gdy oczy Nikity zawędrowały po podłodze, zobaczyły na niej pukiel niebieskich włosów o blond zakończeniu. Czyżby Devil je tu zostawił po swojej wizycie?

Po jakiś dwudziestu minutach w tej ciężkiej atmosferze nastąpił niespodziewany przełom.


Drzwi otworzyły się nagle. Stał w nich Nail Bang.

- TY SKURWYSYNIE! - ryknął wbiegając do pomieszczenia. W jego oczach był czysty gniew, pewna nieopisana furia którą dało się odczuć, jak gdyby powodowała wibracje wszędzie w okolicy.

Kuro spojrzał na niego przerażony. Chciał coś odrzec jednak nie był w stanie.

Nikita zerwała się odruchowo. Tak była wyćwiczona. Jej zleceniodawca był w zagrożeniu. Z drugiej strony, to sam Nail.

- TO DOPIERO DZIECKO.

- Ani kroku dalej Bang! - Położyła dłoń na kaburze, gotowa zrobić w najgorszym wypadku uzytek z pistoletu. MIstrz nie mistrz, dostanie kulkę i bedzie miał kuku. Jednak wolała tego nie robić, gdyż Nail był przywódcą organizacji do której chciała dołączyć.

- Uspokuj się proszę, nie rób czegoś co możesz potem żałować! - Wystawiła dłoń w uspokajającym geście. MIała nadzieje, żę Bang się nieco uspokoi, choć wcale nie wyglądał by zamierzał.

- NICZEGO NIE BĘDĘ ŻAŁOWAŁ. Ty zasrany morderco! DLACZEGO!? - krzyczał Nail bez opanowania. Migiem przy sali znalazł się mały tłum lekarzy i strażników, nikt jednak nie chciał nawet przekroczyć progu. Wielu uciekało na sam widok tego, co się dzieje.

- Nie chciałem... - wyszeptał Kuro zasłaniając ręką twarz.

- GÓWNO PRAWDA! DALEJ LIŻESZ DUPE SKURWYSYNOM Z YAKUZY! - wrzeszczał bliski granicy Nail.

- Co... jak... co... - Nikita była zdumiona, zdziwiona i niebiosa wiedzą co jeszcze. Nie co przestraszonym wzrokiem spojrzała na Kuro.

- Kogo.. zabiłeś... - Przełknęła ciężko ślinę. Odpowiedź chyba znała, ale tak bardzo chciała się mylić.

- Nie chciałem...naprawdę nie chciałem... - jęczał Kuro płacząc. - Prosiłem aby się poddał...mówiłem mu, że nie mogę przegrać...nie w tym turnieju...

Cierpliwość Banga była coraz bliższa zenitu.

- Nikita...odsuń się... - Wysyczał przez zęby, niezwykle agresywnie.

- Zabiłeś dziecko...- Brew Nikity zaczęła dziwnie drgać. - Zabiłeś... dziecko... - powtórzyła ponownie cała się trzesąc. Bez chwili namysłu, chwyciła Kuro za afro i miotnęła nim o podłogę.

- *MUDAK SABAKA, JEBLEĆ CIE KURWA* - Wrzeszczała Nikita, teraz już nie mniej wkurwiona od Naila.

Nail podniósł za głowę rannego Kuro i zacisnął rękę na jego twarzy unosząc go ponad ziemię.

Aura jego nienawiści była niemal widzialna. Butt przyglądał mu się z obłąkaniem w oczach, widział co się święci gdy odczuwał ten piekielny ból....

W pewnym momencie czaszka Kuro pękła zalewając posoką wszystko dookoła. Bang najzwyczajniej zgniótł jego głowę w ręce. Część gapiów zaczęła wymiotować, ci którzy ten widok przetrzymali uciekali gdzie pieprz rośnie.

W drzwiach pojawiła się jednak jeszcze jedna osoba, która splunęła na ziemię przerywając głośne sapanie Naila.

- Nawet cię tam nie było, gdy chłopak walczył. Smakował obiad? - był to Blue Devil.

Nikita widząc jak łeb Kuro pękł, od razu przypomniała jak to było na polu bitwy, takie widoki wcale jej nie ruszały. Jednak wszystko działo się tak szybko. Kravchenko postapiła parę kroków w tył, aż napotkała na ścianę. Tępo patrzyła się, na Naila i Blue Devila. To będzie horror.

- ..Co ty możesz wiedzieć... - wysyczał Nail spoglądając za siebie. - Nie jesteś lepszy! Meer był u mnie skurwysynie. Jakoś nie wspominał za dobrze twojej miłości. - syknął na Devila.

Ten jednak tylko przecząco pokiwał głową.

- I co z tego? - zaśmiał się. - Wszyscy zawiedliśmy jako rodzice. Ja jednak nie zrzucam swojej winy na innych. Kto tu jest mordercą?

- ZAMKNIJ RYJ!

Nikita nadal patrzyła z tym samym wyrazem twarzy na dwójkę ex-marines. Jej w połowie otwarte usta chciały coś powiedzieć, ale nie była w stanie wydusić z siebie słowa.

- I dlatego właśnie się rozpadliśmy. Nie jesteś lepszy od ścierwa. - skomentował Devil odwracając się. Nie był to jednak koniec dyskusji.

- JĄ TEŻ ZOSTAWISZ!? - wrzasnął wskazując palcem na Nikitę. - Robisz dzieciaki na prawo i lewo a potem co? Farbujesz włosy aby nawet nie być do nich podobnym!

Blue odwrócił się i spojrzał na Nikitę. Miał coś zwierzęcego w oczach. Zacisnął zęby, prychnął i odszedł, jak gdyby obawiając się tego, w co może się przerodzić ta dyskusja.

Zapadła chwila ciszy.

- *Shto*... jak.. - Złapała się za głowę, wypuszczając tyłko z ust półsłówka lub jakiś niezrozumiały bełkot. Osunęła się na podłogę, patrząc pytająco na Naila. Niech coś powie... cokolwiek...

Powiedział.

- Kurwa.

I po chwili wylądował dupskiem w plamie krwi po Kuro. Był równie roztrzęsiony co Nikita, może ewentualnie bardziej wprawiony w przetrzymywaniu tych sytuacji. - Tanu...on chyba chciał się wycofać...czemu nikt z nim tego nie przedyskutował...czemu ja tego nie zrobiłem? - zapytał sam siebie nieco rozpaczliwie.

- Nie... nie możliwe... Ojca zabiła neurocholera, tak mi mówiła... - Bąknęła pod nosem kiwając się w przód i tył. Kolejne słowa Naila uświadomiły coś Nikicie. Tanu bał się walki, dlatego się wtedy rozpłakał. Może specjalnie chciał wszcząć bójkę by zostać zdyskwalifikowanym!?

- *Boshe... moj boshe* - Zacisnęła mocniej palce na głowie, powstrzymując się od płaczu.

W tej nieskończonej niemal rozpaczy, pojawiło się jednak zakłócenie. Wpadło one jak kamień w kałużę.


Było ono pod postacią czwórki policjantów w ciężkich egzoszkieletach z bronią automatyczną w dłoniach. Wycelowali w dwójkę bacznie się rozglądając.

Bang odpowiedział im bezsilnym spojrzeniem.
Znała procedurę aż za dobrze, jeden fałszywy ruch i są podziurawieni. Uniosła tylko ręce, nie chcąc narażać Naila na zbędne niebespieczeństwo.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 05-05-2013, 18:49   #18
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
A6: Czuję się jak gówno.
22:30
Ogre: Przynajmniej nic się jej nie stało. Wróć. Na pewno coś jej się stało.
22:31
A6: Red...
22:31
AR: Nawet nie myśl się do niej zbliżać.
22:33
A6: Nie zrobię tego znowu...
22:35
Ogre: nikt cię nie będzie słuchać.
22:36


~*~

Anonymous: Co teraz będzie?
8:36
Anonymous 2: Masz na myśli newsy?
8:36
Anonymous: To jakieś brednie, prawda?
8:37
Anonymous 3: Moja córka potrzebuje implantów aby żyć...
8:38
Anonymous 2: Zaraz, to wszystko znaczy, że nie dostanę już protezy nóg?
8:39
Anonymous: Wszystko przez jedną sukę...
8:40
Anonymous 3: To wszystko wina Katyushy?
8:41
Anonymous 2: A kto wywołał skandal? O co mogło chodzić 3C?
8:41


~*~

24.Marzec.2221
8:32

Więzienie - Cela 4, skrzydło D.

Nikita siedziała w samotnej celi, mając równie wielkiego kaca moralnego co wczoraj.
Nie mieli jeszcze pewności czy ma tu zostać na dożywocie...jakkolwiek świadkowie mówili, że ona również zaatakowała Kuro, zrzucając go z łóżka.
Przynajmniej byli na tyle mili, aby dać jej telewizor w celi.
Przełączyła kanał.

~*~

A teraz w -VectorNews-> specjalny komunikat od tajemniczego właściciela Cyber Core Corporation, który postanowił wyłonić się z cienia.
Ekran ukazał japończyka o prostej twarzy i zwięzłych oczach. Nieco podobnego do Onijina. Nawet zanadto...zaraz.
- Nazywam się Okamijin. Wszyscy powinniście być zaznajomieni z moją korporacją Cyber Core która już od lat dominuje ponad dziewiędździesiąt procent wartości rynku robotyki. W związku z ostatnimi wydarzeniami i skandalami postanowiłem ostatecznie wycofać z rynku wszelkie materiały cybernetyczne. Powtarzam: Nie będzie już możliwości zakupienia elementów dla cyborgów od Cyber Core. Zarazem nasze patenty nie są na sprzedaż

Nie będzie części CyberCore? Zamknięcie patentów? To znaczy, że...nie będzie cyborgów w ogóle.

- Nasza korporacja w całości przekierowywuje się na plan produkcji i ulepszeń technologii androidów. Są to stworzenia dużo idealniejsze od ludzi którzy nie wiedzą do czego wykorzystać swoją drugą szansę. Turniej japonii miał być ostatnim momentem w którym nad tym rozważam... i uważam te rozważania za zakończone.

Brak Cyborgów i rosnąca ilość Androidów...to tak jakby oddać im przewodnictwo nad ludźmi, którzy pozostaną bezsilni.

~*~

Z rozważań skupienia Nikitę wybudził dźwięk otwieranych drzwi.
W wejściu do jej celi stała Aurora - jej matka.
- Zawiodłaś mnie. - wyszeptała.
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 05-05-2013 o 19:16.
Fiath jest offline  
Stary 05-05-2013, 19:50   #19
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
- Przyszłaś się pastwić? - Mruknęła tylko nie drgajac ani o centymetr, siedziała ze zwieszoną głową patrząc w podłogę.

Aurora obejrzała się na telewizor.

- Miałaś wygrać. Teraz nikt mu nie dowiedzie, że jest w błędzie. Andoridzi za przywódców...czy to koniec dla ludzkości? - zapytała siebie samą, wzdychając lekko. - ...Jesteś wolna. Wpłaciłam kaucję. Ale nie chcę cię więcej widzieć.

- Dlaczego mnie okłamałaś? Dlaczego mi nie powiedziałaś, że Blue jest moim ojcem? - Uniosła nieco głowę by spojrzeć na matkę.

- To tym się przejmujesz w takim momencie? - spojrzała na Nikitę ostro. - Blue devil...to bezwartościowy morderca i pedofil...gdybyś go znała, i tak nie chciałabyś go za ojca.

- *Harashooo* - Uśmiechnęła sie dziwacznie. - Matka tyranka, ojciec pedofil który nie chce mnie znać... kolorowo. - Jej głowa ponownie opadła nieco. - Zniszczyłaś sierociniec? - Zapytała zrezygnowana.

- To była tylko motywacja. - wyjaśniła Aurora. - Od początku gówno mnie obchodził. - wyjaśniła odwracając się. - Powodzenia w życiu.

Były to jej ostatnie słowa.

Kobieta opuściła celę zostawiając za sobą otwarte drzwi.

Kravchenko uniosła się powoli i opuściła celę. Wydano jej rzeczy, po czy, wysłano do bramki, która jest wyjściem z więzienia. Ale się porobiło... teraz cały biznes cybernetyki poszedł w diabły, o co będą obwiniać oczywiście nią samą. Posnuła się prosto do domu, unikając kontaku z ludźmi. Nie miała pojęcia czy może coś zrobić... cokolwiek. Zaczęła się zastanawiać czy lepiej by nie było zgnić w więzieniu. Po bardzo długim spacerze dotarła do domu, gdy przekroczyła próg, rzuciła w kąt swój płaszcz, a sama padła twarzą na kanapę. Było jej źle, i to bardzo chciała skulić się w kącie i płakać. Jednak od tego pomysły odwiodła ją mantra. Uniosła się ledwo i na czworaka doczołgała sie do zwiniętego papieru. Rozwinęła ją i postapiła zgodnie z instrukcjami. Procedura była taka sama, ponownie zapadła w sen.


Gdy otworzyła oczy była już w znanym jej świecie, jednak już jej tak nie przerażał, był jej całkowicie obojętny, rozejrzała się tylko wokół szukając jedynego lokatora tego miejsca.

I znalazła go.

Gargulec klęczał oglądając własną kosę w głębokiej zadumie.

- Hmm...to ciekawe... - mruczał do siebie, w końcu spostrzegł Nikitę i przemówił do niej echem. - Witaj znów Arkano! Powiedz...nie znasz może robota o kociej duszy? - zapytał podnosząc się. - Pierwszy raz mechaniczna istota wpłynęła do konspektu. To...zastanawiające...

- Znam... załatwiłam go na arenie. - Ton jej głosu przypominał sposób mówienia gargulca. Wydawało się że Nikita czuje się jakby ktoś wyssał z niej energię życiową. - Gargulcu... co robić jeżeli nie widzi się żadnych możliwości? - zapytała.

- Zwalczaj ogień ogniem. Skutek przyczyną. - zaproponował Gargulec. Coś było w tej opcji. Czy śmierć Okamijina nie oznaczałaby powrotu 3C do normalności? Aurora mogłaby przejąć własność nad korporacją...ale...czy na pewno więcej śmierci w czymś pomoże? - Są też inne drogi, ale musisz mi powiedzieć, co przynosi tą rozpacz?

- Jestem najprawdopodobniej najbardziej znienawidzoną osobą w kraju, matka się mnie wyrzekła, a ojciec zrobił to jeszcze wszcześniej. - Rzekła zmęczona psychicznie. - Zaraz po urodzeniu byłam skazana na śmierć, jednak matka powszczepiała we mnie ten złom. Gdyby nie technologia byłabym martwa. Czy nie zaprzeczam losowi? - Po tych słowach rozważała opcję zamordowania Okamijina, może chociaż tyle mogłaby zrobić? Ale to może także przynieść efekt odwrotny.

- Hmm... - Gargulec nagle pojawił się przed Nikitą, trzymając swoją olbrzymią kosę w dłoniach. Spoglądał jej głęboko w oczy. - ...Ile byś dała, za możliwość naprawy własnych błędów? Twoje sumarium...zmierza w stronę pustki. - stwierdził uśmiechając się pokracznie. - Czy przyjęłabyś za drugą szansę...wieczność w konspekcie?

- Nie - Odparła krótko, patrząc mu porsto w oczy. - To los gorszy niż śmierć mi się wydaje, współczuje ci ze musisz tutaj być. - rzekła szczerze.

- Ale czego dokonałem... - uśmiechnął się szkielet. - Wzbogaciłem wiedzę całego świata, rozwinąłem ludzkość...ocaliłem świat przed pierwotnymi skutkami drugiej wojny światowej... - wymieniał Gargulec bez najmniejszego żalu w głosie. - W konspekcie...możesz cofnąć czas. Tyle raz ile chcesz, póki nie umrzesz. Wystarczy powiązać z nim swoją duszę. Kto wie, może byłabyś w stanie się stąd wymknąć. To prawie nieskończona ilość szans. - przekonywał Nikitę Gargulec. - W innym wypadku...musisz po prostu żyć. Zawsze możesz wyjechać na wieś i zacząć spokojny żywot pasąc krowy.

- Cofnąć czas?! - zapytała a jej brwi uniosły sie wyżej. - W zamian za to mam żyć w tej nieskończoności? Mów jaśniej... - Dodała zrezygnowana.

- Mówię tak jasno jak się da. - stwierdził Gargulec.- Możesz cofnąć czas, ile razy zechcesz. Ale jeżeli zginiesz, obudzisz się jako Gargulec.

- Dobrze... cofnij czas... kiedy ide do pokoju medycznego... - wypaliła sama nie wierząc w to co mówi.

- Prawdziwa inteligencja to nie widza lecz wyobraźnia. Jesteś w stanie wyobrazić sobie koniec, w którym coś jest? - spytał Gargulec podnosząc kosę. - Wróć, jeżeli będziesz potrzebowała pomocy. - powiedział opuszczając ostrze.
Nikita poczuła, jak gdyby przeszył ją piorun.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 07-05-2013, 15:32   #20
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zHIVeWhCMU8[/MEDIA]

Mówi się, że ludzie nie powinni żyć przeszłością. Skoro jednak można do niej wrócić, czy to powiedzenie nie traci na znaczeniu?
Na pewno nie było to uczciwe zagranie względem jakiegokolwiek innego człowieka który również popełnił w swoim życiu błąd...z drugiej strony, skoro Nikita mogła to zrobić to dlaczego nikt inny nie podjął próby?
Mantrę otrzymała od Naila...mały, niewinny pergamin z instrukcjami co do medytacji, identyczny dla każdego. Dlaczego więc miała być na tyle wyjątkowa, aby dostać od Gargulca szansę na powrót?
Cena wydawała się jednak być olbrzymia.

Gargulec na pewno był istotą mityczną, ale również wydawał się na swój sposób tragiczny. Przesiadywał przez wieki w nieskończoności, czekając na jej koniec i z wielkim zdziwieniem witając wszystkich swoich, najpewniej rzadkich gości.
Skąd się jednak wziął? Czy miał jakieś cele? Na pewno był człowiekiem, tego Nikita była teraz pewna.
Oraz tego, że kiedyś do niego dołączy.
Żywot jaki prowadziła był niebezpieczny, choć miała możliwość cofania się w czasie, mogła w praktyce żyć nieskończenie długo...brzmiało to jednak jak wybór między więzieniem w pętli czasowej a klatką złożoną z niczego jak i wszystkiego. Obie opcje były równie koszmarne im dłużej się je analizowało.

Póki to jednak nastąpi, Nikita powinna być w stanie odnieść sukces...
Powinna.

23.Marzec.2221
15:41

Nikita, pełna irytacji szła korytarzem do pokoju medycznego aby przypilnować Kuro.
Z jakiegoś jednak powodu poczuła się źle.
Upadła na kolana osłabiona po czym zwróciła swój obiad na podłogę. Co się działo?
No tak, Kuro zginął, aresztowano Ją, matka ją porzuciła a świat idzie w cholerę przez decyzję jakiegoś właściciela mega-korporacji. A wszystko to...
…Jutro.
Przypomniała sobie czemu i po co tutaj jest. Podróż w czasie na pewno nie okazała się przyjemna, ale działała. To było najważniejsze.

Lekko zamulona podniosła się z ziemi, powoli wracając do siebie. Wyjrzała za róg i zobaczyła znany jej korytarz.
Blue Devil wyszedł z drzwi do pokoju medycznego i zaczął kierować się w głąb kompleksu. Nie spostrzegł Nikit. Zostawił za sobą otwarte drzwi.
Było około 15:40. Za około dwadzieścia minut Nail Bang wpadnie do pokoju medycznego z zamiarem zabicia Kuro Butta. Nie później jak wpół do szesnastej pojawi się policja.
Pytanie: Co teraz?
 
Fiath jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172