Wątek: [AMA]CyberCore
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2013, 18:32   #17
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Niemal odrazu postawiła się do pionu sprężynką i wyszarpnęła pistolet z kabury. Czerwona kropka na czole blondyna drgała delikatnie, gdy pewnym chwytem NIkita celowała do niego.

To co powiedział potem, było conajmniej niedorzeczne.

- *Shto* Panie Kuro, zna go pan?! - Zapytałą nie odrywając oczu od przybysza.

- Za cholerę nie mam pojęcia kim on jest. - stwierdził Butt kręcąc głową, nieco ogłupiały. Blondyn zaś klęczał z głową do ziemi, powtarzając "proszę" jak obłąkany. - Że co on chciał do cholery?

- Chce być smokiem... pewnie efekt uboczny kosmicznego pyłu. - Wydedukowała Nikita, sądząc że osobnik musi być czymś odurzony. Widząc że zagrożenie jako tako zniknęło, jej broń ponownie spoczęła w kaburze. - Mam go wyrzucić? - Zapytała rozkładając ręce.

- Chcę dołączyć do smoków! Również pragnę zniszczyć Yakuzę! Błagam! - jęczał chłopak, a Kuro niepewny siebie drapał się w tył głowy. - Cóż...jak my tego nie zrobimy, to i tak zaraz wpadnie służba zobaczyć co to za hałas. - stwierdził niepewny siebie. - Jakie jest twoje zdanie?

Jej zdanie? To ona ma swoje zdanie? Ta robota staje sie coraz ciekawsza...

- Kazdy kto chce zniszczyćYakuze to dobry człowiek, ale radzę zachować ostrożność. To może być jakiś tani podstęp. - Nikita zbliżyła się do dziwnego osobnika, i przyklękła przed nim.

- Jak ci na imię? I o jakich smokach mówisz? - Zapytała.

- Meer...Meer Blue... - wyjęczał chłopak w sumie z ledwością.

- Właściwie wiem o czym mówi. - spostrzegł Kuro. - Od jakiegoś czasu panuje mit o grupie zwanej smokami...którzy polują na zorganizowane mafie, więc głównie Yakuzę i niszczą jej plany. Ale...nie mam z nimi powiązania. Ba, nie mam specjalnie nic przeciw yakuzie...chociaż gardzę ich metodami.

Na ten komentarz oczy Meera zawęziły się, jak gdyby chłopak doznał szoku.

Smoki? Dlaczego Katyusha dopiero teraz dowiedziała się o takiej organizacji? Gdyby wiedziała wcześniej, pewnie sama już dawno zasiliła by ich szeregi.

- Meer, możesz mi powiedzieć więcej o Smokach? - zadała kolejne pytanie, tym razem położyła dłoń na jego ramieniu z ciepłym uśmiechem.

- To łowcy bezprawia... - wyjąkał chłopak. - Widziałem ich raz w akcji. Ta postura...Jestem pewien, że widziałem Pana. - stwierdził podnosząc w końcu wzrok z ziemi. Katyusha doznała małego szoku.

Chłopak miał niesamowicie podobne do niej rysy twarzy. Co prawda był blondynem, więc szybko ochłonęła.

Chłopak usiadł na ziemi.

- Yakuza zniszczyła moją rodzinę. Od tamtej pory chcę ich zlikwidować...gdy tylko dowiedziałem się o smokach, zacząłem ich szukać. Moje wszystkie wnioski zaprowadziły mnie tutaj.

Kuro przeczesał ręką włosy dość zmieszany po czym zamknął drzwi, orientując się, że pewnie słychać ich na całym piętrze.

- To może ja zrobię herbaty...? - zaproponował.

Nikita podniosła się i skinęła głową do Kuro. Ona sama zaś podeszła do kanapy i rozsiadła się na niej. Zastanawiało ją jednak dlaczego ten Meer jest taki podobny do niej...

- Opowiedz mi o swojej rodzinie. - Powiedziała zakładając nogę na nogę. - I wstań przedewszystkim... - Dodała nieco rozbawiona.

Chłopak kiwnął przytakująco głową, po czym podniósł się, ogarnął włosy i poprawił strój. W ten sposób wyglądał nawet dość przystojnie. Widać klęczenie odejmowało mu nieco ogłady.

- Nie jest to temat na który pragnę dyskutować. Mój ojciec jest...kimś kogo nienawidzę. Do głębi. A matki prawie nie znałem. - stwierdził pokrótce chłopak. - Jestem pewien, że ten stan rzeczy zawdzięczam Yakuzie. To ona rujnuje ludzi, zresztą, sam to widziałem.

- Skąd zatem pomysł że tutaj mógłbyś znaleść smoki? - Zapytała podpierając podbródek pięścią.

Chłopak sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyjął parę dokumentów którym rzucił na stół.

Były to niewyraźne zdjęcia robione po zmroku oraz liczne zapiski.

- Obserwuję ich od dawna. Z moich badań wynika, że lider jest masywną postacią o niezłomnej postawie i szybkiej reakcji. Świetnie pokrywa się to z stylem pana Kuro...do tego ich uzbrojenie i organizacja wskazuje, że mogli przejść karierę wojskową. Znów, czy mistrz Butt nie jest ex-marine?

Na stole pojawiły się trzy metalowe szklanki z herbatą.

W końcu ktoś kto pije z normalnych naczyń.

Butt zamyślił się na chwilę.

- Faktycznie brzmi podobnie...ale zapewniam, że nie mam z tym żadnych powiązań. Chyba brakuje ci nieco mantry.

Kiedy usłyszałą słowo mantra, jej serce zatrzymało się na milisekundę. Jednak nie dała po sobie poznać zaniepokojenia. Wzięła w dłoń dokumenty i zaczęła je uważnie przeglądać.

- Hmm... z twego opisu wynika że przywódca tej organizacji musi być... - Przerwała na moment, zastanawiając się nad czymś. - Nie to nie może być on... - Dodała z lekkim rozbawieniem w głosie. Westchnęła głośno, po czym jednak zapytała Kuro.

- Przypuszcza Pan ze to mógł być Blue Devil? Znaliście się ponoć, może miał jakieś zatargi z Yakuzą, poza tym sama widziałam jak jednym ciosem posłał na ścianę Jokyoku. Bez ostrzeżenia, ani niczego. - Stwierdziła, spoglądając z nad kartek na murzyna.

Blondyn przejął się domysłami Nikity, ale gdy tylko padło miano "Blue Devil", jego zapał nieco zwiądł. Kruo zasłonił na moment usta w zadumie.

- ...Nie...to raczej nie on. Blue jest może ex-mairne ale pozostał lojalny 3C. Cholera wie co i po co on robi, ale nie jest kimś kto zadedykowałby swoje życie polowaniu na przestępców. - stwierdził mężczyzna. - Zresztą, gdyby chciał pewnie od razu zacząłby szukać ich lidera, zamiast przeprowadzać pojedyncze akcje antyterrorystyczne.

- To możę Nail? - Wypaliła ni stąd ni zowąd. Trzeba było wykluczyć wszystkie możliwości. W sumie pasowałoby to Banga, całe te gadanie o honorze i tak dalej, całkiem w jego stylu.

- Bang? - zaśmiał się Kuro. - Może ma niezłomną postawę i silną posturę, ale to jeden z największych tępaków jakich znam...

- Przygłupi...niepozorny... - zamyślił się Meer...Po czym nagle zacisnął dłoń na katanie i wybiegł równie szybko jak wpadł do pomieszczenia. Nie zabrał nawet swoich dokumentów.

- Oy, A mantra!? - krzyknął za nim zdziwiony Kuro. -...Herbatę byś chociaż dopił... - zaproponował nieco zawiedziony zmarnowanym wysiłkiem.

- Panie Kuro, chciałabym podążyć za nim ale nie mogę być w dwoch miejscach na raz. - Podniosła się szybko, zapinając płaszcz.

- Wiem że to dziwna prośba ale pójdzie Pan ze mną? - Zapytała z powagą.

Kuro zastanowił się chwilkę, po czym wypił odrobinę herbaty.

- Nie mam zamiaru nigdzie dzisiaj iść, zwłaszcza do Ikebukuro. Co prawda sprzedałem Bangowi swoje stare dojo...ale jakoś boję się podróżować w obecnej chwili. Masz jednak moje pozwolenie aby wyjść. To interesujący dzieciak, jakoś sobie sam poradzę. Jestem w końcu mistrzem karate. - uśmiechnął się Butt dodając otuchy Nikicie czy też raczej sobie.

- Prosze zachować czujność... - Ukłoniła się tak jak to robią japończycy, po czym biegiem podążyła za blondynem. Gdy już opuściła hotel nie mogła nigdzie dojrzeć Meera, ale wiedziała dokąd zmierza, więc pośpiesznie wsiadła na swój motocykl.

13:22


Droga na Ikebukuro trwała aż dwie godziny. Dziewczyna nie mogła znaleźć Meera, więc udała się na dojo Naila.

Zastała tam pustkę i spokój. Budynek wyglądał tak pięknie, że aż błyszczał. Ninja-budowlańcy musieli świetnie się spisać przy jego remoncie.

Ptaszki śpiewały, słoneczko świeciło a Tanu grabił liście.

Dziwacznego chłopaka nigdzie nie było widać.

Spóźniła się? A może przybyła za wcześnie? Kopnęła nóżkę stawiając motocykl, zsiadął z niego i podeszła do Tanu.

- Cześć...umm... nie widziałeś może takiego blondyna, niebieski strój. Europejczyk zapewne.- Mówiąc to gestykulowała dokładnie o co jej chodzi.

Zajęło to chwilę nim Tanu zdał sobie sprawę z obecności Nikity, która wymachiwała przed nim rękoma.

Słuchając jej energicznie zaprzeczył ruchami głowy, jednocześnie machając przy tym grabiami, co skończyło się rozrzuceniem liści na wszystkie strony. Chłopak zwiesił na moment głowę zawiedziony tą niezdarnością.

- Ahh...był...niedawno. - przypomniał sobie i poprawił swoją odpowiedź.

Nikita przewróciła oczami, i podeszła stanowczo do Tanu. Oparła delikatnie obie dłonie na jego barkach.

- Wiesz może czego chciał? I gdzie sie udał teraz? - zapytała ponownie.

Chłopak odepchnął od siebie Nikitę jakby ta chciała go pogryźć i zasłonił się grabiami.

- Szukać mistrza. - odpowiedział krótko.

- *Spakojno mudak* - Uspokoiła go choć niewiadomym było czy Tanu zrozumiał co powiedziała. - Wiesz gdzie jest Nail? - Nadal pytała.

- Miał...biznes załatwiać... - stwierdził Tanu tuląc do siebie grabie, po czym zaczął się zastanawiać gdzie on mógł być. - Po co ci...Nail? - spytał.

Kravchenko westchnęła tak głośno, ze miało się wrażenie jak ubywa z niej energia życiowa.

- Muszę z nim porozmawiać, osobiście, powiedz mi proszę. - Rzekła, z nieco zmarnowanym wyrazem twarzy.

Chłopak zlustrował ją wzrokiem, wyglądał na speszonego i diabeł go wie co się działo w jego głowie.

- Nie. - zaprotestował w końcu. - Idź w cholerę...Nail jest moim nauczycielem, szukaj innego mistrza! On...on ma już dojo pod opiekę. - zbuntował się chłopak.

Na jej delikatnej twarzu znów pojawił się ten wyraz, wypaczony ze współczucia czy jakichkolwiek uczuć. Nie chciała go zabijać, ale chciała go mocno nastraszyć.

- Słuchaj *Sabaka* mam ciekawesze rzeczy do robienia niż użeranie się z jakimś gówniarzem. - powiedziała nader spokojnie, podniosła pięść po czym dodała:

- Gdzie...jest... NAIL!? - Ostatnie słowo krzyknęła mu w twarz.

Chłopak cofnął się krok w tył, zaciskając ręce na grabiach. Był jednak niezłomny.

- Wszczynanie walk poza turniejem jest karane dyskwalifikacją. - upomniał dziewczynę, jakby miała to być jego magiczna tarcza przed nią.

- Ciekawe jak o tym komukowilek powiesz kiedy wyrwę ci język... - Balonik zwany cierpliwością Nikity napęczniał już do rozmiarów w którym najmniejszy kontakt z nim spowoduje pęknięcie. - Ostatnia szansa młody... gdzie on jest? -

Chłopak zrzucił wzrok na bok.

- D...dlaczego? Jaki masz powód? - pytanie to dziwnie zabrzmiało w jej głowie przypominając słowa Gargulca. Chłopak zacisnął oczy w których zaczęły pojawiać się łzy.

- Po prostu zostaw mnie w spokoju! Idź w cholerę! Nic więcej nie niszcz... - ostatnia wypowiedź miała pewien błagalny charakter.

Balonik nie pękł, tylko uleciało z niego powietrze. Otworzyła szerzej oczy, zdając sobie sprawę z tego co właśnie robi. Groziła dziecku. Czy to nie one właśnie sprawiały że świat nie jest bardziej kolorowy? Przez nią Tanu zaczął płakać, a towarzyszyło temu uczucie, gdy dostaje się bagnetem pod żebra.

- Przepraszam... - Spusćiła wzrok i odwróciła się w stronę swego pojazdu, przyspieszonym krokiem. Zasiadła na maszynie, ale nie zapaliła silnika, oparła tylko głowę na kierownicy, karcąc się w duchu za to co zrobiła, albo chciała zrobić.

Zapadła chwila ciszy. Cierpliwość i spokój odpłaciły się jednak Nikicie, która po chwili usłyszała odpowiedź, wypowiedzianą szeptem.

- Miał się spotkać z jakimś reporterem. - jęknął tanu po czym rzucił grabie i pobiegł gdzieś w głąb dojo.

Kobieta ozywiła się nagle gdy usłyszała słowa Tanu. Już miała mu podziękować, jednak ten wydarł już dawno.

- Zadowolona jesteś?! - Burknęła pod nosem do siebie. Odpaliła zapłon, następnie skierowała się do jedynego miejsca gdzie jest reporter, jedyny jej znany. Obślizgły i zielony...

15:34

Fortuna sprzyja kobietom.

Nikita zatrzymała swój pojazd przy wieżowcu po dwóch, długich godzinach jazdy. Gdy tylko wstała dostrzegła...Onijina stojącego przed wejściem paląc papierosa. No tak, w budynku był zakaz palenia.

Facet chodził na lewo i prawo, widział Nikitę ale nie zwrócił na nią więcej uwagi. W końcu nawet jej nie znał.

- Przepraszam? Widział Pan może Nail Banga? - Zapytała wprost zsiadając z choppera.

- Jadalnia. - odrzucił odpowiedzią równie przejęty dyskusją co kobieta.

- *Spasiba* - Wyminęła go nawet na niego nie spoglądając. Chwilkę zajęło jej dotarcie do jadalni gdyż, panował tutaj niemały ruch. Od czasu do czasu jakis napaleniec pytał o autograf, lub czy może sobie zrobić z nią zdjęcie. Nie była jednak dobra dla swych fanów, ignorowała ich lub stanowczo odmawiała jakiejkolwiek interakcji. W końcu minęła próg jadalnie gdzie miałby się znajdować Nail.

W końcu w tłumie wypatrzyła szukaną przez siebie ofiarę.

Nail Bang siedział w jednym z kątów jadalni zajadając frytki z kurczakiem i dyskutując z Meerem jak gdyby nigdy nic. Chłopak szybko spostrzegł dziewczynę i zaczął machać do niej, wołając rozradowany.

- NIKI! Tutaj!

Odetchnęła z ulgą widząc że te dziwne poszukiwania się zakończyły. Zanim jednak dołączyła do nich zamówiła sobie coś do jedzenia. Jak zwykle nie była to mała porcja. Z tacką pełną żarcia zasiadła obok nich.

- Ciężko cię złapać Nail... - wypaliła, wbijając słomkę w litrowy kubek Coli.

- Ninja może być nigdzie, ale nie potrafi być wszędzie. - wyrzucił żartobliwą mądrością Bang, uśmiechając się lekko znad talerza.

- Miałaś rację. To Bang jest mistrzem smoków. - poinformował ją natychmiastowo Meer jak gdyby siedział tu tylko po to, aby się jej pochwalić.

- Chcę dołączyć... - odparła jakby nigdy nic, zajadając hamburgera który ledwo się jej mieścił w rękach. Miała nadzieje że się zgodzi, w sumie dlaczego miałby jej odmówić?

- W ogóle wiecie na co się piszecie? - spytał Nail - Zwalczamy przestępców, ale nie jesteśmy wcale od nich lepsi. Nie różnimy się metodyką, przy takich działaniach powód jest nieistotny. Yakuza najpewniej też ma swój cel w tym co robi, problem w tym, że tworzy zbyt wiele krzywdy. Niezbyt nam się to podoba....więc walczymy. Prawo nie może, to my to robimy.

- I to mi się właśnie podoba najbardziej... nie zważacie na środki lub jakieś inne legalne gówno. - Stwierdziła twardo, popijając Colę. - Jeżeli mogę pomóc zmieść tych oprychów, to będę bardziej niż szczęśliwa. - Dodała, a frytki z jej talerza znikały dość szybko.

- W takim razie nie widzę problemu - uśmiechnął się Bang, jak gdyby chciał aby jego białe zęby robiły za znak aprobaty. Z tym, że były w nich kawałki kurczaka. - Całe moje dojo to tak naprawdę smoki. Z powodu turnieju staramy się nie być zbyt aktywnymi...coś jest nie tak z tym przedstawieniem, więc obecnie jesteśmy na nim skupieni. Wprowadzę was kiedyś jak przyjdziecie po informacje.

- Też to zauważyłam... - Rzekła upraprana na buzi od sosu i keczupu. Jednak nie zważając na to zajadała dalej. Z damy to sobie mało miała.

- Nie możemy zacząć od zaraz? Co wiemy? - Zapytała sięgając po frytki.

- Że jesteśmy w zatłoczonej jadalni. - odpowiedział Bang zajadając się frytkami. Meer zaś popijał kolę przez słomkę, aż w końcu się odezwał? - Czyja teraz walka? - spytał.

Bang spojrzał na niego jakby zapomniał o czymś istotnym, a jak na zawołanie, zadzwonił telefon Nikity.

Pośpiesznie wytarła ręce w ściereczki, po czym odebrała telefon.

- Halo? - padło z słuchawki znajomym głosem - Tu Henry. Butt właśnie skończył walkę, jest w pokoju medycznym na drugim piętrze wieżowca. Przypilnuj aby nic mu się nie stało póki nie wydobrzeje. - polecił Townsend i natychmiastowo się rozłączył. Widać miał inne nastawienie do pracownicy niż przyjazny Kuro.

- Rozumiem. - Rzekła neutralnym tonem, po czym rozłączyła się. - Kurwa mać - Łupnęła dłonmi o blat podnosząc się. - Panowie wybaczą... - Skinęła głową do Naila i Meera, po czym skierowała się w stronę pokoju medycznego. Uprzednio dokładnie wytarła twarz i ręce, z wszelkich zabrudzeń. Nie lubiła gdy ktoś jej przerywa posiłek, staje się wtedy jakaś taka... bardziej nerwowa niż zwykle.

Po drodze zobaczyła Blue Devila, który opuszczał pokój Kuro. Nie zobaczył on Nikity idąc w przeciwnym kierunku.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=AB6sOhQan9Y [/media]

Gdy oderwała wzrok od jego pleców zobaczyła przez otwarte drzwi Butta leżącego na łóżku. Miał lewą rękę w gipsie i bandaż na torsie. Jego twarz była blada a sam tępo wpatrywał się w sufit.

Nie dowierzała w to co widziała. Tanu go tak załatwił?

- Jeżeli czegoś pan potrzebuje proszę powiedzieć. - Rzekła ponuro, stając tuż obok jego łóżka.’

- ...Nie... - wysapał ciężko Kuro. Po chwili jednak zmienił zdanie. - Albo nie, zamknij drzwi. Bardzo proszę.

Nikita bez słowa sprzeciwu zrobiła to o co poprosił, po czym usłużnie wróciła na miejsce.

Zapadła długa cisza. Jakiś monitor obok Kuro pikał rytmicznie a mężczyzna leżał ciężko dysząc. Coś było z nim nie tak, jednak ten stan nie dotyczył Kravchenko. Jej zakres pracy był ściśle ustalony. Nie można jej było odmówić minimalnego podobieństwa do matki w tym zakresie.

Coś ciężkiego było w powietrzu, jak gdyby jakaś niewybaczalna zbrodnia nie chciała zniknąć.

Gdy oczy Nikity zawędrowały po podłodze, zobaczyły na niej pukiel niebieskich włosów o blond zakończeniu. Czyżby Devil je tu zostawił po swojej wizycie?

Po jakiś dwudziestu minutach w tej ciężkiej atmosferze nastąpił niespodziewany przełom.


Drzwi otworzyły się nagle. Stał w nich Nail Bang.

- TY SKURWYSYNIE! - ryknął wbiegając do pomieszczenia. W jego oczach był czysty gniew, pewna nieopisana furia którą dało się odczuć, jak gdyby powodowała wibracje wszędzie w okolicy.

Kuro spojrzał na niego przerażony. Chciał coś odrzec jednak nie był w stanie.

Nikita zerwała się odruchowo. Tak była wyćwiczona. Jej zleceniodawca był w zagrożeniu. Z drugiej strony, to sam Nail.

- TO DOPIERO DZIECKO.

- Ani kroku dalej Bang! - Położyła dłoń na kaburze, gotowa zrobić w najgorszym wypadku uzytek z pistoletu. MIstrz nie mistrz, dostanie kulkę i bedzie miał kuku. Jednak wolała tego nie robić, gdyż Nail był przywódcą organizacji do której chciała dołączyć.

- Uspokuj się proszę, nie rób czegoś co możesz potem żałować! - Wystawiła dłoń w uspokajającym geście. MIała nadzieje, żę Bang się nieco uspokoi, choć wcale nie wyglądał by zamierzał.

- NICZEGO NIE BĘDĘ ŻAŁOWAŁ. Ty zasrany morderco! DLACZEGO!? - krzyczał Nail bez opanowania. Migiem przy sali znalazł się mały tłum lekarzy i strażników, nikt jednak nie chciał nawet przekroczyć progu. Wielu uciekało na sam widok tego, co się dzieje.

- Nie chciałem... - wyszeptał Kuro zasłaniając ręką twarz.

- GÓWNO PRAWDA! DALEJ LIŻESZ DUPE SKURWYSYNOM Z YAKUZY! - wrzeszczał bliski granicy Nail.

- Co... jak... co... - Nikita była zdumiona, zdziwiona i niebiosa wiedzą co jeszcze. Nie co przestraszonym wzrokiem spojrzała na Kuro.

- Kogo.. zabiłeś... - Przełknęła ciężko ślinę. Odpowiedź chyba znała, ale tak bardzo chciała się mylić.

- Nie chciałem...naprawdę nie chciałem... - jęczał Kuro płacząc. - Prosiłem aby się poddał...mówiłem mu, że nie mogę przegrać...nie w tym turnieju...

Cierpliwość Banga była coraz bliższa zenitu.

- Nikita...odsuń się... - Wysyczał przez zęby, niezwykle agresywnie.

- Zabiłeś dziecko...- Brew Nikity zaczęła dziwnie drgać. - Zabiłeś... dziecko... - powtórzyła ponownie cała się trzesąc. Bez chwili namysłu, chwyciła Kuro za afro i miotnęła nim o podłogę.

- *MUDAK SABAKA, JEBLEĆ CIE KURWA* - Wrzeszczała Nikita, teraz już nie mniej wkurwiona od Naila.

Nail podniósł za głowę rannego Kuro i zacisnął rękę na jego twarzy unosząc go ponad ziemię.

Aura jego nienawiści była niemal widzialna. Butt przyglądał mu się z obłąkaniem w oczach, widział co się święci gdy odczuwał ten piekielny ból....

W pewnym momencie czaszka Kuro pękła zalewając posoką wszystko dookoła. Bang najzwyczajniej zgniótł jego głowę w ręce. Część gapiów zaczęła wymiotować, ci którzy ten widok przetrzymali uciekali gdzie pieprz rośnie.

W drzwiach pojawiła się jednak jeszcze jedna osoba, która splunęła na ziemię przerywając głośne sapanie Naila.

- Nawet cię tam nie było, gdy chłopak walczył. Smakował obiad? - był to Blue Devil.

Nikita widząc jak łeb Kuro pękł, od razu przypomniała jak to było na polu bitwy, takie widoki wcale jej nie ruszały. Jednak wszystko działo się tak szybko. Kravchenko postapiła parę kroków w tył, aż napotkała na ścianę. Tępo patrzyła się, na Naila i Blue Devila. To będzie horror.

- ..Co ty możesz wiedzieć... - wysyczał Nail spoglądając za siebie. - Nie jesteś lepszy! Meer był u mnie skurwysynie. Jakoś nie wspominał za dobrze twojej miłości. - syknął na Devila.

Ten jednak tylko przecząco pokiwał głową.

- I co z tego? - zaśmiał się. - Wszyscy zawiedliśmy jako rodzice. Ja jednak nie zrzucam swojej winy na innych. Kto tu jest mordercą?

- ZAMKNIJ RYJ!

Nikita nadal patrzyła z tym samym wyrazem twarzy na dwójkę ex-marines. Jej w połowie otwarte usta chciały coś powiedzieć, ale nie była w stanie wydusić z siebie słowa.

- I dlatego właśnie się rozpadliśmy. Nie jesteś lepszy od ścierwa. - skomentował Devil odwracając się. Nie był to jednak koniec dyskusji.

- JĄ TEŻ ZOSTAWISZ!? - wrzasnął wskazując palcem na Nikitę. - Robisz dzieciaki na prawo i lewo a potem co? Farbujesz włosy aby nawet nie być do nich podobnym!

Blue odwrócił się i spojrzał na Nikitę. Miał coś zwierzęcego w oczach. Zacisnął zęby, prychnął i odszedł, jak gdyby obawiając się tego, w co może się przerodzić ta dyskusja.

Zapadła chwila ciszy.

- *Shto*... jak.. - Złapała się za głowę, wypuszczając tyłko z ust półsłówka lub jakiś niezrozumiały bełkot. Osunęła się na podłogę, patrząc pytająco na Naila. Niech coś powie... cokolwiek...

Powiedział.

- Kurwa.

I po chwili wylądował dupskiem w plamie krwi po Kuro. Był równie roztrzęsiony co Nikita, może ewentualnie bardziej wprawiony w przetrzymywaniu tych sytuacji. - Tanu...on chyba chciał się wycofać...czemu nikt z nim tego nie przedyskutował...czemu ja tego nie zrobiłem? - zapytał sam siebie nieco rozpaczliwie.

- Nie... nie możliwe... Ojca zabiła neurocholera, tak mi mówiła... - Bąknęła pod nosem kiwając się w przód i tył. Kolejne słowa Naila uświadomiły coś Nikicie. Tanu bał się walki, dlatego się wtedy rozpłakał. Może specjalnie chciał wszcząć bójkę by zostać zdyskwalifikowanym!?

- *Boshe... moj boshe* - Zacisnęła mocniej palce na głowie, powstrzymując się od płaczu.

W tej nieskończonej niemal rozpaczy, pojawiło się jednak zakłócenie. Wpadło one jak kamień w kałużę.


Było ono pod postacią czwórki policjantów w ciężkich egzoszkieletach z bronią automatyczną w dłoniach. Wycelowali w dwójkę bacznie się rozglądając.

Bang odpowiedział im bezsilnym spojrzeniem.
Znała procedurę aż za dobrze, jeden fałszywy ruch i są podziurawieni. Uniosła tylko ręce, nie chcąc narażać Naila na zbędne niebespieczeństwo.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline