Kapitan statku wydawał się jej człowiekiem łagodnego usposobienia pomimo że dowodził bandą przemytników i podniebnych piratów. O ile w ogóle by człowiekiem, a raczej nie. Miał zielonkawą skórę i dziwne włosy a do tego szaty pokryte dziwnym pismem. W jego spojrzeniu było jednak coś co pozwoliło jej zaufać kapitanowi.
- Uleczę twoich ludzi jeśli ktoś został ranny podczas pożaru – powiedziała. – Zaprowadzisz mnie do nich? Tylko obiecaj że nie zaatakują mnie ani drowa!
- Wątpię aby chcieli zaatakować kogoś, kto ma zdolność leczenia ich ran, ale jak wspomniałem, nie jestem na tyle zdolny, aby powstrzymać całą załogę gdyby ta miała ochotę zaszarżować na któreś z was.
- W porządku w porządku w porządku, zaprowadź mnie do rannych!
Kapitan zaprowadził ją do małego prowizorycznego obozowiska rozbitego w lesie nieopodal. Obozowisko składało się z Kiku ognisk, szałasów, składowiska tego co udało się w pośpiechu wynieść ze statku, głównie były to małe beczki z prochem. Załoga nie była z najlepszym humorze, ale najwyraźniej udało się im upolować kilka miejscowych kóz i sarnę, więc póki zajadali się chwilowo mięsem, byli stosunkowo spokojni. Na widok kapitana nie zareagowali w żaden sposób, pomimo zdumienia na widok białego wilka, nikt z nich praktycznie nie porzucił zajęcia jakim obecnie się rozkoszował, ani nie ruszył się z miejsca.
The Camp by *KaanaMoonshadow on deviantART
- Przyprowadziłem kleryka, który zgodził się uleczyć wasze rany – powiedział kapitan. – Jeśli będziecie grzecznymi chłopcami, to załatwi to raz dwa.
- To wilk... – wyrwało się komuś.
- Jak się nie podoba to sam sobie radź z gangreną – mruknął kapitan.
- Skąd się w ogóle wziął ten wilk i ten drow?
- Kleryk przyszedł leczyć a nie z tobą gadać – warknął kapitan.
Kiti miała trochę wątpliwości, ale w końcu podeszła do pierwszego rannego i zajęła się jego ranami. Potem już poszło gładko kiedy nabrali do niej zaufania. Kiedy zrobiła co mogła postanowiła wracać do Diritha.
- Kiedy pozbędziemy się feniksa powiesz nam gdzie szukać tego źródła?
- Dlaczego tak bardzo was ono interesuje? Wierzycie że naprawdę działa?
- A nie działa!?
- Hmpf! – mruknął złośliwie. – Umówmy się. Pozbędziecie się feniksa i załatwicie nam zapasy, a powiem wam co wiem, spakujemy się na statek i wynosimy się stąd, nie będziemy sprawiać wam kłopotów.
- Ale muszę wiedzieć czy wiesz gdzie ono jest i czy działa!
- Za dużo chcesz wiedzieć bez zapłaty.
- Widziałeś je?
- Obiecuję, że powiem wam gdzie je znaleźć, wasza sprawa czy tam dotrzecie i w jakim stanie stamtąd wyjdziecie.
- To nie brzmi zbyt fajnie!
- Póki co feniks siedzi na moim statku i straciliśmy wiele zapasów.
- Pójdę porozmawiać z moim towarzyszem! To specjalista od zabijania, feniksów też!
- Świetnie, zatem idź z nim porozmawiać i wróć kiedy feniks będzie martwy.
Kiti zamierzała wrócić do Diritha aby to z nim omówić.