Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2013, 10:43   #180
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Bohaterowie wyruszyli.
Ostatnia nadzieja.
Zesłani przez bogów.
Wybrani...
Lista epitetów jakimi określiła wyjeżdżającą z grodu dwójkę Mildrith była długa. Piękne słowa płynęły z ust wdowy po zmarłym królu. Pełne nadziei i jednocześnie mające na duchu podnieść mieszkańców grodu.
I w zasadzie słowa te podniosły na duchu żegnających ich mieszkańców. Co prawda nie wszystkich, ale większość. Zwłaszcza tę, która sama nie była w stanie obronić się przed krwiożerczymi hordami Dzikich.
Bo przecież byli ich nadzieją. Nadzieją na pokój. Na spokojne życie. Byli nadzieją tych wszystkich ludzi na pokonanie wroga. Wszak przecież wszyscy chcieli by Hirvio odeszli raz na zawsze. Prawda??
Pogoda tego dnia była piękna. Słońce świeciło. Ani jednej chmurki na niebie nie było widać. W innych okolicznościach byłby to idealny dzień na miły wypad we dwoje gdzieś w głusz. Czystą i dziewiczą.
Nie zatrzymywali się już więcej do wieczora. A na spoczynek wybrali dobrze osłonięte miejsce, zdala od traktu. Wyznaczyli warty. Rozpalili małe ognisko. Posilili się.
Noc minęła im spokojnie, chociaż Chris miał wrażenie, że coś tam się w ciemności czai, obserwuje ich.
Samkha już nie miała takich problemów, ot Varjo przyszedł się przywitać. Nie widziała go od dłuższego czasu i bardzo ucieszyła się na to spotkanie.
Wczesnym rankiem, gdy tylko tarcza słoneczna zaczynała wychylać się zza horyzontu ruszyli dalej.
Ten dzień był podobny do poprzedniego. Jazda. Krótki odpoczynek połączony z ćwiczeniami i dalsza jazda. Może jednak dzień ten nie do końca podobny był do poprzedniego, gdyż po pierwszym postoju natrafili na zgliszcza wioski. Wszystko było doszczętnie spalone. Jednak ciał żadnych ni świeżych grobów nie znaleźli.
Nie było to najlepsze miejsce na odpoczynek, dlatego pojechali dalej, zostawiając za sobą zgliszcza. Odkryli coś jeszcze , może nie tak istotnego, ale zawsze. A mianowicie trakt za wioską był nieużywany od dłuższego czasu. Konie jednak nie miały problemu z przejechaniem.
Zbliżał się jednak wieczór i trzeba było zaleźć jakieś miejsce na odpoczynek. Nie stanowiło to jakiegoś problemu. Rozłożyli się niewielkim zagajniku, który osłaniał ich od tego co drogą kiedy było i dawał dość dobry widok na wszystko. Rozpalili nawet nieduże ognisko. Materiału na nie mieli pod dostatkiem. A w czasie drogi Samkha ustrzeliła dwa zające, wiec świeże mięso mieli na kolację.
Ognisko wesoło trzaskało. Wieczór był cichy i spokojny. Po kolacji podzielili się wartami. Samkha dostała pierwszą. Siedział na pniaku i wpatrywała się w ogień. Strzelające iskry unosiły się wysoko razem z dymem, by później zmienić się w gwiazdy na granatowym już firmamencie nieba.
- Piękna noc. - Aż podskoczyła gdy usłyszała ten głos. Znała go. Loki. Siedział teraz koło nie i wcale nie przejął się tym, że śmiertelnie ją wystraszył. - Naprawdę jest piękna. - Sięgnął pod poły swojego płaszcza i wyciągnął dzban. - To za tę piękną noc. - Podał dzban wojowniczce. - Wiesz, tak tu sobie siedzicie sami. Nie myślałeś o tym, żeby zboczyć z trasy?? Odjechać stąd?? Zostawić ich i zacząć żyć. Ale tak naprawdę żyć. - Przyglądał się jej tymi małymi ślepiami. - Nitk was nie odnalazłby. Zaczęłabyś wszystko od nowa. Co ty na to??

Chirs spał spokojnie. Sny przychodziły i odchodziły. Widział w nich swoją rodzinę. Widział swoją przeszłość. Jedno co łączyło te wszystkie zdawałby się chaotyczne sceny to postać tej kobiety. W pierwszej chwili jej nie rozpoznał. Nawet nie zwrócił na nią uwagi, to znaczy zwrócił, bo przecież idealne piękno zawsze przyciąga wzrok. A ona była idealne. Wszystko miała na miejscu, w idealnych proporcjach.
Dopiero gdy pojawiła się w trzeciej czy czwartej scenie dokładniej jej się przyjrzał.
Freya. Był tego pewien. A wtedy ona podpłynęła do niego, zwiewna i powabna.
- Nareszcie. - Odezwał się, jakby trochę znużona czekaniem na jego reakcję. - Tęsknisz za nimi, prawda?? A gdybym tak ci zaproponowała, że tam wrócisz?? Teraz. - Uniosła znacząco brwi. - Będziesz mógł nawet zabrać ze sobą tę kobietę, jeżeli tylko zechcesz.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline