Cicho wszędzie, spokój wszędzie.
Ślady zwierzyny wskazywały na to, że w okolicy od dawna nikt groźny się nie kręcił. Groźny dla zwierząt, oczywiście, bo te omijały rejony, w których czyhało na nie niebezpieczeństwo. No i można było mieć nadzieję, że uda się coś upolować.
Nagły ból w ramieniu w oczywisty sposób świadczył o tym, że panująca dokoła cisza była zwodnicza i fałszywa. Podobnie jak fałszywa była Youviel. Nie było tak ciemno, żeby nie mógł rozpoznać elfki, którą w ciągu ostatnich dni widywał nieraz.
Co sobie głupia krowa myśli?, przebiegło mu przez głowę. Nienormalna, czy co? Najpierw strzela do niego, a potem szczerzy się w radosnym uśmiechu, jakby nic się nie stało.
- Niech cię demony porwą - rzucił w ślad za uciekającą nader szczere życzenie.
Nie zamierzał jej gonić. Nie wiadomo, dokąd by go wyprowadziła, na jakie manowce. Lepiej było wrócić do kompanów i poinformować o nietypowych zachowaniach elfki.
Wyrwał strzałę i prowizorycznie opatrzył ranę.
***
Youviel, ku jego zdziwieniu, była w obozie i zachowywała się jakby nic się nie stało.
- Nie masz czasem siostry-bliźniaczki? - spytał. - Ruszałaś się może stąd? Jakaś elfka, podobna do ciebie jak dwie krople wody, poczęstowała mnie strzałą. Jeśli to nie ty, to mamy ciekawy problem. |