Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2013, 19:07   #27
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Cathil sięgnęła dłonią do gardła, a potem przeciągnęła nią po piersi. Wciąż czuła na sobie dotyk śmierci. Przełkneła ślinę i rozejrzała się po wciąż leżących, choć pewnie już świadomych towarzyszach. Magia, uroczysko, to nie był zwykły sen. Wstała i bezbłędnie podeszła do wyżłobin, które już wcześniej widziała. Nie poświęcała im wielkiej uwagi, stała nad nimi i zastanawiała się nad swoim kolejnym ruchem.
Pognać za krasnoludem? Jeśli wierzyć wizji, z której się wybudziła, był to plan skazany na tragiczną porażkę. Znów pomasowała grdykę, gdzie anonimowy wojownik przed chwilą zatopił chłodną stal. Dostała drugą szansę. Nie była z tych co lubią cokolwiek marnować. Los chciał żeby szła do Wieży? Pójdzie do Wieży. I tam zażąda odpowiedzi.
Ruszyła w stronę obozowiska.

- Krasnolud uciekł - powiedziała zaskakująco spokojnie i zapytała towarzyszy - Co robimy?

Druidka coś odpowiedziała, ale uwagę Łowczyni przyciągnęło dziwne zachowanie Kesy Znachorki. Czyżby odchodziła? Czy to wina Cathil? Kobieta wgapiała się w scenę pożegnania ze ściśniętym sercem i nieprzyjemnie bolesnym gardłem. Ponownie potarła skórę na szyi. Może jeżeli rozmasuje mięśnie to fantomowy ból zniknie?
Otrząsnęła się z napastliwych myśli. Oddalająca się sylwetka Kesy z Imari ciążyła jej na sercu. Z trudem przełknęła gorzką ślinę i zmarszczyła czoło.

- Tak - powiedziała z determinacją - Ja - zawahała się, jeszcze raz spoglądając za Znachorką - Ja pójdę przodem, sprawdzę drogę, może coś upoluję.

Odetchnęła głęboko i ruszyła w kierunku, który obrali na początku wyprawy. To był dobry wybór. Nie spodziewała się jakichś zasadzek, czy niebezpieczeństw, choć w głowie wciąż miała ten dziwny nocny majak. Nie chciała teraz po prostu patrzeć na swoich towarzyszy.
Jej samotnia nie trwała jednak długo. Szybko zorientowała się, że Druidka poszła za nią. Poruszała się w lesie jak po własnym podwórku, Cathil poczuła do kobiety szacunek.

- Nic nie znalazłam, zdaje się, że trakt jest bezpieczny - zwróciła się do Druidki wyłaniając się z cienia, z martwą wiewiórką w ręce. Spojrzała na Nenę wyczekująco. Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć.
- To dobrze, przynajmniej tyle... A ile jeszcze przyjdzie nam wędrować? - wtrącił się Niziołek.
Cathil wzruszyła ramionami. Znała jedynie kierunek, w geografii krainy orientowała się średnio.
- Co za różnica - mruknęła - Prędzej czy później dotrzemy do celu.
- Dobrze więc, komu w drogę temu czas - rzekł niziołek i mówił dalej, ale Cathil nie słuchała. Dotarło do niej tylko ostatnie złowieszcze słowo - Śmierć...



Jeszcze wybrzmiewało w jej świadomości, jak zły omen wywołujący bardzo konkretne skojarzenia. Szum wiatru ciętego przez czarne skrzydła, żółte oczy pełne groźby, nacisk ostrza i rozrywane sztyletem ciało.



Dalsze słowa towarzyszy docierały do niej jak z dna głębokiego jeziora. Skupiała się na jednym, zaciekle próbowała rozmasować ściśnięte strachem gardło.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 06-05-2013 o 19:13.
F.leja jest offline