Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2013, 20:23   #63
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
- Widzę kapitanie, że jeden okręt to za mało. Potrzebna będzie nam cała flota? Bo ruszać możemy niebawem. Wycieczka się udała, więc i targi o zaopatrzenie będzie można niebawem zakończyć.

Jhink dołączył do zgromadzenia przy promie pozwalając przygodnym obserwatorom na dostrzeżenie “drobnego” dysonansu między swoją, a Raghama posturą.

- Coś ciekawego nas minęło? W dżungli było bosko, a i drwale się znaleźli.

Mimo widocznego znoju człowiek zachowywał pogodę ducha i wyglądał jakby aktywny dzień w objęciach Servos rozbudził go miast zmęczyć. Błękitne oczy żywo przeskakiwały po zagadniętych dopominając się równego entuzjazmu w odpowiedzi.

-Raczej nas nie ominie. On twierdzi.- rzekł z przekąsem Ragham wskazując na starego t’skranga.- Że w górze rzeki widziano barki Skawian. Ale ja mu niespecjalnie wierzę.
Scalor zaś wzruszył ramionami. -To niepokojące jednak... że się pojawili w tej części dżungli.

- Skawianie? - blondyn nie krył zdziwienia - W górze rzeki? Poprawcie mnie, ale Skawianie raczej w delcie Wężowej siedzieli i poza przepychankami z lokalnymi handlarzami maczali łapki w w handlach esencjami. Ale Skawianie tu? I to z barkami? - gwizdnął przeciągle wyrażając bezbrzeżne zdumienie. -Takimi prawdziwymi czy drewnianymi tratwami udającymi barkę? Rzeczywiście niecodzienne. No to w ramach dodatku do tej skawiańskiej niespodzianki drogi kapitanie w onej pięknej dżungli za nami nasza radosna wycieczka uganiała się za Wydrami. Pasje mi świadkiem. Zagłodzeni i nieliczni ale Wydry jak się patrzy na obrożach kończąc. Na moje rozbitkowie bo i ich iluzjonista na prostą ich nie wyprowadził. Ha. Intrygująca nowina, nieprawdaż?

- Wydry? Jeszcze jakieś?-Scalor nie wydawał się za bardzo zdziwiony, po czym szybko powrócił do kwestii Skawian.- Mi też barki tego ludu wydają się tutaj raczej mało prawdopodobne.

-Barka. Jedna... sam widziałem. Gdy woda była czerwona jak krew... Zły to omen. -rzekł stary t’skrang z wyraźnym oburzeniem, z powodu podważania jego relacji.- Uważajcie... Gdy woda zmienia się w krew, to coś złego się zdarzy. Przed Pogromem, zawsze ukrywano się wtedy w niall.

Skawianie. Jeśli stary t’skrang miał rację było więcej niż kilka powodów na rozlew krwi na jaszczurzych terytoriach. Inna sprawa, że barka musiała by z sukcesem przebyć całą Wężową. A było to wręcz nie wykonalne. Albo niebawem zaczną docierać wieści o jej krwawym szlaku.

- Gdy rzeka spływa krwią to i zło się zdarzyło. Dla kogoś na pewno. Miejmy nadzieję, że tego akurat nam los oszczędzi. Wiadomo już kiedy odbijamy? Bo chyba nie zostajemy przywiązani do brzegu?

-Nie spływa! Zmienia się w krew, prawdziwą bulgoczącą krew!- wrzasnął poirytowany staruch.

-Ruszamy za jakieś...-Scalor zerknął na ciąg tragarzy przy swoim statku.-...na mój nos pół godziny. Wszyscy cali i zdrowi wrócili z wyprawy?

- Wszyscy przeżyli kapitanie. Ale co najmniej jednego załoganta będziesz musiał Ulskarze pod opieką zostawić. Odwagi miał za kilku ale szczęścia szczyptę. Minie chwila nim ponownie będzie mógł przydać się na statku. Rannych jest więcej. Jak widać. - wyszczerzył się w uśmiechu rozcierając między palcami własną krew - Ale niegroźnie. Kapitańscy adepci dali radę więc bardziej ta wycieczka załogi nie uszczupli.
-Niemniej szkoda... - westchnął Scalor zamyślając się, po czym spytał.- Kogóż to dopadły Wydry?
- Tur’samina.

-A jaka to była banda? Zorganizowana, czujna ? Wyglądali, jakby szukali czegoś?- wtrącił Ragham.
- Wyglądali jakby pierwszy raz w życiu w dżungli byli. Niezorganizowani. Nie potrafiący się wyżywić. - widać było, że Jhink nie wyrobił sobie o niemowach nadmiernie pozytywnego zdania. Ale jak należało traktować t’skrangi które tak blisko rzeki nie potrafiły znaleźć pożywienia?

- Postanowili zjeść drwali i Pasje jedne wiedzą jak owych porwali bo w swoim stanie nie powinni drwalom podołać. Za to swojego trupa pozostawili na szlaku, ani go nie objadając ani nie sprawdzając co miał przy sobie. Taktyką także nie dorównali swojej legendzie. Działali chaotycznie i w sposób wręcz samobójczy. Pozwalając wybijać się niemal pojedynczo. A miejsce na zasadzkę mieli piękne. Gdyby wyczekali odpowiedniego momentu nasze straty były by dużo większe. - potwierdził swe wątpliwości kiwając na boki głową. - Pustułka z naszym iluzjonistą dorwali wydrzego maga, ale wątpię by dużo więcej o celach tej nieporadnej grupki się dowiedzieli. A czego zwykły Wydry szukać tu, że miast zaskoczenia słyszę “Jeszcze jakieś?”? - postanowił wyciągnąć też parę informacji dla siebie.

-Uciekinierzy raczej, niż grupa poszukiwawcza.- stwierdził po namyśle Ragham.- Przerażeni, spanikowani... za bardzo, by myśleć jasno.
-Tylko co mogłoby przerazić Wydry?- spytał retorycznie Scalor.- I to aż tak?
Zasępiony kapitan nie dawał się pociągnąć za jęzor. Zaś stary właściciel promu już się ulotnił, kierując do miejscowej jadalni.
- Skawian kapitanie. Ani chybi tych strasznych Skawian.

Pozostawiwszy rozmówców na molo łucznik zawrócił na pokład Tancerki i dwa kubły wody później można było zobaczyć go schnącego na przybudówce zadaszającej maszynownię. Rozciągnięty na całą długość wpatrywał się w chmury.
 
carn jest offline