Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2013, 09:50   #35
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
wspólny post woltrona i felidae

Kurwa” pomyślał Piotr Brzyski, gdy odzyskał świadomość. Nie pamiętał jak znalazł się w łóżku, a jak przez mgłę pamiętał co wydarzyło się na korytarzu. Obcy mężczyzna, atak, dziwne słowa. Nie miało to logicznego sensu. Wiedział za to kim jest kobieta pochylająca się nad nim.

- Gdzie jestem? Kim jesteś? – zapytał się Brzyski. Ku jego zaskoczeniu jego głos brzmiał nieco skrzekliwie i słabo.


Lena przyglądała się jakiś czas człowiekowi, który tak niespodziewanie znalazł się na jej stole operacyjnym. Dziwnie tu nie pasował. Nie przyszedł raczej z dzieckiem, zastanawiała się więc czego mógł szukać w jej klinice.
Kiedy mężczyzna nagle otworzył oczy w pierwszej chwili chciała uciec od niego wzrokiem ze zmieszania, ale opanowała się i wytrzymała spojrzenie. Była jednak pewna, że na policzkach wykwitły jej dwa wielkie rumieńce.

- Niech pan nie robi gwałtownych ruchów, bo będzie bolało. Jest pan w szpitalu, ktoś pana zranił nożem. Jestem doktor Sobolewska, czy coś pan pamięta?

Brzyski spojrzał na kobietę, która zarumieniła się.
- Niewiele. W korytarzu zaatakował mnie nożem młody człowiek w kapturze - dodał nieco niepewnie. Mówienie sprawiało mu problemy -Nim się zorientowałem co się stało skurw... - Brzyski ugryzł się w język - uciekł. Potem pamiętam tylko krew na ręku gdy dotknąłem szyi. Mam wrażenie, że nożownik coś do mnie powiedział, ale nie mogę sobie przypomnieć sobie jego słów - skłamał tak naturalnie, że nie sądził by pani doktor zorientowała się.

Zapadła niezręczna cisza.

- Dziękuję za uratowanie mi życia - przerwał ją Piotr. - Jeżeli mógłbym się jakoś odwdzięczyć - powiedział dosyć niespodziewanie dla samego siebie. "Chłopie co ty pieprzysz? Nie pamiętasz dlaczego tutaj jesteś? Kto cię tutaj przysłał? I po co?" odezwał się głos rozsądku, ale Brzyski postanowił go zignorować. Może był tylko opryszkiem i złodziejem, ale miał swój honor... choć miał też nadzieję, że Sobolewska nie zapyta go po co przybył do Trójmiasta.

- Nie ma za co dziękować. Miał pan dużo szczęścia. Raz, że był pan od razu we właściwym miejscu, dwa, że cios nie uszkodził żadnego z ważnych narządów. - Sobolewska sprawdziła opatrunki - Przyszedł pan sam do kliniki? Dziwię się trochę, ponieważ to szpital specjalistyczny dla dzieci, panie....? - Lena spojrzała pytająco na Piotra.

- Tak jak pani powiedziała, miałem dużo szczęścia - odpowiedział Piotr - Mam na imię Piotr. Przyszedłem sam, choć słyszałem o tej klinice... - Brzyski zawahał się, ale tylko na moment. - a także o pani… lepiej niech pani usiądzie – przerwał nagle Piotr wskazując krzesło obok łóżka.
Gdy kobieta usiadła Brzyski opowiedział ze szczegółami po co przybył. - Proszę nie krzyczeć - dodał. - Słyszałem, że ma pani znamię w kształcie gwiazdy. Ciekawe, że mam takie samo znamię na karku...

Lena zbladła po słowach Piotra. Długi czas nie powiedziała nic, patrząc mu prosto w oczy. Potem wstała i odgarnąwszy włosy mężczyzny na karku obejrzała znamię. Pewnie gdyby opowiedział jej to wszystko jeszcze parę dni temu wezwałaby natychmiast ochronę. Ale nie dzisiaj. Nie po tym wszystkim co zdarzyło się z Mają. Nie po tych snach. Wypuściła głośno powietrze i ponownie usiadła na krześle i cicho, ale stanowczo odezwała się.

- Panie Piotrze...właściwie powinnam powiadomić policję. O napadzie i o tym co mi pan wyznał.... i już sama nie wiem. Gdyby nie to znamię, nie uwierzyłabym w ani jedno pańskie słowo. Ale faktycznie, mam identyczne. Znamię. A od kilku dni miewam dziwne koszmary senne. Po co Rosjanom pierścień mojej córki? Czego od nas chcą??

- Nie mam pojęcia - odpowiedział Piotr. - Ale to niebezpieczni ludzie, którzy wiedzą gdzie pani mieszka, pracuje, jak pani wygląda, a także to że córka jest adaptowana. I dobrze płącą. Glin bym nie wzywał... chyba że ma pani kogoś znajomego, kogoś komu pani ufa. Nie potrafię ci - Brzyski miał trochę dosyć formy "pan" i "pani" - doradzić. Pewnie najłatwiej byłoby oddać pierścień i pozbyć się problemu w zamian za 10 tysięcy, które mi obiecano. Wtedy wszyscy mamy spokój. Ruscy mają to na czym im zależy, pani i pani córka jest bezpieczna, a ja mogę zacząć nowe życie bez długów i zobowiązań wobec kogokolwiek.

Miał dobrą gadanę. Normalnie nigdy nie dyskutowałaby z kryminalistą. Choćby ze względu na przeszłość bała się mężczyzn takich jak ten. Ale w tej absurdalnej sytuacji to właśnie on stał się niejako jej jedyną podporą. Była mu wdzięczna, za to co powiedział, a jednocześnie przerażona wiadomościami, które ogłosił jak gdyby nigdy nic.

- Problem w tym, że ja nie mam pojęcia o jaki pierścień chodzi. Nie znam przeszłości Mai, a żadnego pierścienia nie miała kiedy ją przysposabiałam. Niech mi pan.... wierz mi - Lena dopasowała się do nagłej zmiany formy zwracania się do tego mężczyzny - żaden pierścionek nie jest dla mnie wart utraty życia czy zdrowia mojego dziecka, bo o swoim nie wspominam. Gdybym tylko go miała, oddałabym bez problemu. - kobieta potarła czoło w geście skupienia.

- Co teraz? Jeśli nie dostaną tego pierścienia nie odpuszczą ani tobie ani mnie. - powiedziała cicho bardziej do siebie niż do Piotra.

Nie chciała uciekać. Tu był jej dom, jej miejsce na ziemi, na które bardzo ciężko pracowała. Poza tym gdzie mogłaby się schować przed bandziorami? Nigdzie nie byłyby bezpieczne. Myślała przez długą chwilę błądząc wzrokiem po kremowej ścianie, a potem mały plan nagle ułożył jej się w głowie.

- Myślę, że dopóki nie opuścisz kliniki będą czekać. A to kiedy ja opuścisz zależy ode mnie. Czy masz jakieś wskazówki co do tego jak ma wyglądać ten pierścień? - spytała

- Będą czekać przynajmniej dwa-trzy tygodnie. Nie zakładałem, że jakiś pedał zatakuje mnie nożem, a robotę trzeba zaplanować... Pierścien jest złoty z rubinem, mała miała go mieć gdy ją przyjęłaś pod dach. Nie sądzę by Ruskie się na to nabrały - podsumował plan z wykonaniem podróbki. Z drugiej strony... Brzyski nie potrafiłby rozróżnić złotego pierścienia z rubinem od tandetnej podróby. Znał się na samochodach, piłce nożnej i nagich kobietach z rozkładówki Playboya... Gra jednak była zbyt ryzykowana by udawać idiotę. - Są za to za kumaci... poza tym zadali sobie zbyt dużo trudu by cię namierzyć. Z drugiej strony nie mam pojęcia jak wygląda prawdziwy rubin... Widziałem zdjęcie pierścienia, ale kurwa nie wiem czy potrafię go opisać na tyle by ktoś wykonał kopię. Jeżeli mała nie miała pierścienia przy sobie to trzeba się o niej dowiedzieć więcej... albo znaleźć sposób w jaki można ich zgubić... Wolałbym tu nie siedzieć za długo - a po krótkiej przerwie dodał niepewnie - decyzje należy jednak do pani.

Lena podzielała wątpliwości Piotra, ale mimo wszystko postanowiła spróbować. Może w ten sposób udałoby się kupić trochę czasu.
Wzięła od Brzyskiego możliwie jak najdokładniejszy opis pierścionka i postanowiła po pracy złożyć zlecenie u znajomego jubilera.
Poza tym czekało na nią jeszcze jedno zadanie. A właściwie dwa.

Antek miał kolegę, byłego glinę, który od dobrych paru lat prowadził biuro detektywistyczne. Tuż po powrocie do swojego gabinetu zadzwoniła do niego i poprosiła o poszperanie w historii jej dziecka. Ostoja niczego nie obiecywał, ale liczyła na to, że przeszłość Mai choć trochę rozjaśni sprawę pierścionka. No i rosyjskiej mafii.

Późnym wieczorem zaś zasiadła do komputera i zaczęła szukać zdjęć znamion, które oboje z Piotrem nosili na ciele. Jakichkolwiek informacji.

Co mogły oznaczać? Czy była z Brzyskim w jakiś sposób spokrewniona? Czy byli jedynymi naznaczonymi?
Tysiące pytań, na które trzeba było znaleźć odpowiedź. Ale choćby zadanie było nie wiadomo jak trudne nie mogła się poddać. Dla dobra córki. I swojego.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline