Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2013, 11:13   #127
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Kapłanka nie rozumiała do końca, dlaczego wszyscy spodziewali się, że to właśnie ona będzie mogła pomóc. Bardzo chętnie zajęłaby się ranami krasnoluda, gdyby potrafiła. No dobra. Może powinna, w końcu posługiwała się magią, która generalnie miała pomagać. Tylko że to nie do końca był cel, w jakim jej zwykle używała... Może powinna poprosić Tyra o zupełnie innego rodzaju pomoc? Widząc jednak, że Bodvarowi pomógł nie kto inny jak Felethren, wzruszyła lekko ramionami. Może w końcu zaczną się dogadywać.

W trakcie jak reszta składała krasnoluda do kupy, zbierała jad z trupa bebilitha i leciała na zwiad, Samira przyglądała się jaskini i miejscu, w którym zniknęła aranea. Bardzo interesowało ją dlaczego pająkowate coś nie pomogło innym pająkowatym. Mariele wróciła szybko i w jednym kawałku, by zdać raport z obecności jakiejś drowki w kolejnej sali. Nim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić, nizioł w przebraniu postanowił sam zająć się sprawą.

Samira w zasadzie nie miała nic przeciwko. Była dziwnie pewna tego, że maluch sobie poradzi. Aczkolwiek mocno zbiła ją z tropu jego wypowiedź... Mistrzyni? Nauki? Przecież praktycznie nie zamieniła z nim słowa. Bardzo rzadko zwracano się do niej w ten sposób i to jedynie wśród kleru. A nie... Jakiś... Złodziejaszek? Zabójca? Cholera go wie. Zalazł jej lekko za skórę tą swoją wieczną iluzją, ale była jeszcze w stanie go tolerować.
- Uważaj na araneę. - mruknęła pod nosem, ale nawet nie była pewna, czy jeszcze ją usłyszał.

Białowłosa wprawnym okiem oceniła szybko stan Bodvara. Była pewna, że wyliże się z tego. Rany nie były jakieś strasznie ciężkie, a jedynie osłabienie musiało dokuczać.
- Jestem w stanie zniwelować efekty jadu tych stworzeń jutro rano, jeżeli uda mi się znaleźć odpowiednio wartościowy składnik do zaklęcia. - oznajmiła ze spokojem.
Nie była pewna, czy rudobrody w ogóle dałby się potraktować magią. Skoro więc rany nie zagrażały już jego życiu, postanowiła darować sobie uszczęśliwianie go na siłę.


Nie minęło wiele czasu, a wrócił Pantiln z nowym zwierzątkiem. Samira przysłuchiwała się relacji niziołka z typowym dla siebie spokojem. Zlustrowała zdobycz malucha, niemal będąc pewną, że drowka jest już niemalże na skraju śmierci. Jednocześnie coś w opowieści malucha pozwalało podejrzewać, że drowka nie do końca jest prawdziwą drowką albo przynajmniej nie od zwykłych drowów pochodzi. Na pewno nie zaszkodziłoby upewnić się co tego. Kapłanka podeszła do mrocznej i... Po prostu dotknęła jej z uśmiechem czającym się w kącikach ust.

Samira używa wymuszenia zmiennokształtności

Pod dotknięciem kobiety elfka nagle zaczęła się przekształcać. Jej ciało nabrzmiało, kolor skóry momentalnie pojaśniał, a kończyny nie tylko zmieniły kształt, ale i powieliły się! W ciągu paru sekund zamiast drowki Pantiln miał w ramionach (jakkolwiek irracjonalnie to nie brzmi) rasową araneę.
- Oh... - rzuciła Samira z przerysowanym, wręcz teatralnym zaskoczeniem. - Chyba to jednak nie jest tylko drowka. Wybacz, zepsułam ci zabawkę. - skierowała te słowa do Pantilna bez cienia faktycznego żalu.

- Co tu robisz? Jakie jest twoje zadanie? Kto cię tu sprowadził? - zapytała zaciekawiona, co aranea może robić tak blisko powierzchni.
A w zasadzie nawet dwie aranee, jak to wynikało z opisu wydarzeń z perspektywy niziołka.
- Ah, chwileczkę... - Samira wzniosła dłonie i skierowała ku Tyrowi kolejną modlitwę.
W odpowiedzi na jej prośbę złociste światło rozbłysło kręgiem dookoła drużyny.
- Odpowiadaj. A wy możecie pytać.

Samira rzuca sferę prawdy
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline