Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2013, 23:07   #121
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Walka toczyła się dalej i choć z samego jej początku trudno było przewidzieć jak się rozstrzygnie, to jednak z biegiem kolejnych chwil szala zwycięstwa przeciągała się na stronę drużyny bohaterów. Jedynie co, to za swoją śmiałość Bodvar przypłacił bardzo bolesną odpowiedzią jednego z bebilithów, ale to było wciąż za mało, by zwalić z nóg potężnego krasnoluda.

Tymczasem Pantlin ruszył do ataku, natychmiastowo znikając z zasięgu wzroku towarzyszy. Ze względu na toczącą się walkę Bodwyn nie mógł zbyt wiele skupić się na działaniach malucha, toteż jego umiejętności wciąż pozostawały pewną niewiadomą. Należy jednak przyznać, że były one nad wyraz ciekawe, szczególnie, że w jakiś sposób niziołkowi udało się wyeliminować jednego z demonów.

Bard postanowił zająć się pozostałym demonem, ranionym przed chwilą przez drowa. Jako pierwsza do ataku przystąpiła Mariele, gdyż to ona miała już w dłoniach swój filigranowych rozmiarów łuk. Choć miała naprawdę celne oko i z reguły trafiała do celu, to jednak tym razem zarówno pierwsza, jak i druga próba strzału nie dosięgła celu. Najwyraźniej ściana płomieni utrudniała dobre przymierzenie.

Po swojej małej kompance inicjatywę przejął tym razem Bodwyn, który zaprzestał wcześniej gry i sięgnął po łuk. Efekt muzyki wciąż jednak działał, zaś sama melodia tkwiła jeszcze w głowach sprzymierzeńców. Bard napiął łuk, wstrzymał oddech i wycelował, po czym w następnej sekundzie wypuścił strzałę. Tym razem już pocisk szczęśliwie trafił w pajęczego demona, czego efektem była podobnie jak poprzednio eksplozja wysokich, drażniących dźwięków. Ten atak już na dobre rozerwał ciało bebilitha, co oznaczało koniec tej walki.

Nie pozostało zatem nic więcej, niż tylko zebrać się ponownie i ruszyć dalej. Niepokojący był tylko stan krasnoluda, który został ugryziony przez jednego z pająków.
- Wszystko w porządku? Choć powinieneś odzyskać wkrótce część sił, to jednak ugryzienie może być poważniejsze niż się zdaje.




Mariele oddaje strzał: KP 22: 14+18=32
Szansa na trafienie 80%; k100=90 (chybienie)
Mariele oddaje drugi strzał KP 22: 1+13=14 (chybienie)

Bodwyn oddaje strzał: KP 22: 20+8=28 (trafienie)
Szana na trafienie 80%: k100=44 (trafienie)
Obrażenia: 43
 
Avarall jest offline  
Stary 26-04-2013, 09:58   #122
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1., godzina 04:25 - Krypty Dordrien

Błyskawica oświetliła na moment jaskinię, wyładowując wiązkę magii na odwłoku demonicznego pająka. Jeden z nich niemal eksplodował w kontakcie z nasyconym sztyletem Pantilna, drugiego wykończyła strzała opleciona w pieśni minstrela. Upewniwszy się, że jaskinia nie oferuje już więcej niespodzianek Felethren anulował zaklęcie wygaszając ścianę ognia, niziołek zaś na moment pojawił się po drugiej jej stronie, by z powrotem zniknąć w mrokach krypt. Cała szóstka zebrała się wokół Bodvara, który mimo krasnoludzkiej zaciętości walczył z efektami pajęczego jadu. Mirra wzięła brodacza pod ramię i odprowadziła kilka kroków dalej, bliżej wyjścia do korytarza, gdzie jucha i wnętrzności bebilithów nie wzbogacały krajobrazu podziemi.
- Szybko, niech mu ktoś pomoże! - Krzyknęła wołając resztę i samej inwokując krótką modlitwę do Lathandera. Zaklęcie tropicielki w połączeniu z uzdrawiającymi właściwościami harfy Bodwyna zdołały zaleczyć większość najgłębszych ran, jednak każdy znający się chociaż trochę na truciznach wiedział, że pierwszy kontakt z jadem był zawsze tym łagodniejszym.

Mirra rzuca zaklęcie leczenie lekkich ran (1k8 + 5 = 7 obrażeń)

- Pogarsza mu się - stwierdziła fachowo łowczyni widząc grymas bólu na twarzy krasnoludzkiego szturmowca. Nie wiadomo było, czy w tym stanie Bodvar będzie miał siły kontynuować wyprawę.

W międzyczasie Samira robiła w myślach szybki rachunek otrzymanych łask i czy któraś z nich będzie mogła ukoić kolosa chociaż na chwilę. Nie aferując się tak zaistniałą sytuacją i starając się ocenić wszystko na chłodno, co jakiś czas wodziła spojrzeniem po pomieszczeniu śrubując wzrokiem iluzoryczną ścianę. W pewnej chwili dostrzegła ruch, skoncentrowała się na jednym punkcie i zauważyła coś... Coś co zdecydowanie nie napawało jej optymizmem. Pod kamiennym łukiem prowadzącym wgłąb pieczar czaiło się jeszcze jedno pająkowate, zmiennokształtna Aranea która o dziwo nie włączyła się do starcia, ograniczając się tylko do podziwiania popisu drużyny z Wodospadów Sztyletu. Nie wiadomo czy bestia zdała sobie sprawę z bycia obserwowanej, czy nie, powoli wycofała się wgłąb jaskiń ponownie znikając kapłance z oczu.


- Samiro! Masz coś co mu pomoże? - Powtórzyła pytanie Mirra, wyrywając inkwizytorkę z zamyślenia.

Drużyna +1000 PD, Samira +100 PD
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 30-04-2013, 16:49   #123
 
Barthirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Barthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodze
Gdy walka dobiegła już końca Felethren przerwał swój czar. W jaskini zrobiło się nagle strasznie ciemno, więc oczy drowa przeszły z powrotem w spektrum podczerwieni. Trochę to zajęło, ale już po chwili był w stanie widzieć wyraźnie. Nagrzane od ognia podłoga i ściany emanowały jeszcze delikatnym ciepłem, a martwe bebilithy gasły szybko, zlewając się z niebieskim otoczeniem.

Elf przeszedł się w tę i z powrotem sprawdzając, czy pajęczaki nie miały jakiś równie paskudnych przyjaciół. Kijem szturchnął martwe korpusy bardziej z ciekawości, niż chęci sprawdzenia, czy na pewno nie żyją. Pierwszy raz widział martwego bebilitha, szkoda, że nie mieli więcej czasu. Pobrałby jad...

- Samiro! Masz coś co mu pomoże? - usłyszał tuż za swoimi plecami.

Obrócił się i zobaczył leżącego na posadzce krasnoluda. Nie zmartwił go ten widok. Bodvar był skuteczny w walce, ale strasznie upierdliwy i drażniący. Jednak Felethren nei życzył mu śmierci. Owszem, z chęcią uciąłby mu co nieco, ale raczej nie poderżnąłby mu gardła we śnie. Skro tak, to czy powinien mu pomóc? Zastanowił się, rozważył wszystkie za i przeciw i podjął decyzję.

Rzut 50/50: 31


- Ja mam coś, co mu pomoże - wyciągnął fiolkę antytoksyny. - I tak potrzebuję pustej flaszki, a jak dobrze pójdzie, to się chłopaczyna udławi.

Uśmiechnął się szelmowsko do Mirry, która jak wiedział, darzyła go najmniejszą sympatią. Poczekał, aż Bodvar wypije miksturę, teatralnie zaciskając kciuki i uśmiechając się głupio. Gdy zawartość zniknęła w przepastnym przełyku krasnoluda, drow porwał fiolkę i podszedł z powrotem do martwego bebilitha. Ostrożnie, starając się nie dotknąć dłonią cieczy, pobrał małą ilość trucizny. Zakręcił korek i schował łup do sakiewki.
 
__________________
Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul!
Barthirin jest offline  
Stary 01-05-2013, 00:28   #124
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Choć pajęcze demony zostały pokonane, to jednak nie obyło się bez pewnych strat. Uzdrawiająca moc harfy jak i zaklęcie Mirry uleczyło rany krasnoluda, ale wciąż w ciele wojownika był osłabiający jad. Wszystkie spojrzenia poszły w stronę kapłanki, po której najprędzej byłoby można spodziewać się czegoś, co mogłoby zaradzić na obecną sytuację. Ku zaskoczeniu z inicjatywą wyszedł Felethern, postanawiając 'podarować' brodaczowi fiolkę antytoksyny, gdyż jak sam twierdził potrzebował pustego pojemnika.

Bodwyn przyglądał się temu z boku, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Być może to wyciągnięcie ręki drowa w stronę krasnoluda będzie pierwszym krokiem do zakończenia ciągłych utarczek? Kto wie.

W czasie, gdy Bodvar dochodził do siebie, bard postanowił wykorzystać chwilę postoju i zrobić mały zwiad, w celu uniknięcia potencjalnej zasadzki. I w tej sprawie umiejętności jego małej towarzyszki były nieopisane. Stąd też przykucnął przy Mariele i poprosił ją o pomoc.

- Możesz dla nas sprawdzić dalszą drogę? Informuj mnie na bieżąco, a gdy napotkasz zagrożenie, zawróć - powiedział troskliwym głosem.

Ona zaś uśmiechnęła się radośnie i zaklaskała swoimi drobnymi dłońmi. Następnie uniosła się na swoich skrzydełkach i zrobiła fikołka w powietrzu. Po chwili zaś zaczęła tracić swą cielesną formę, by przeistoczyć się w coś rodzaju kuli światła. Następnie światło te zaczęło powoli blednąć i kiedy już całkowicie wygasło, Mariele w takiej formie niesłyszalnie powędrowała wgłąb niezbadanego korytarza.
 
Avarall jest offline  
Stary 06-05-2013, 09:50   #125
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1., godzina 04:30 - Krypty Dordrien

Po wypiciu zawartości fiolki oddech krasnoluda uspokoił się, Bodvar podniósł się na łokciach i po chwili usiadł machając sobie dłonią przed oczami, jakby potwierdzając że to wszystko nie było snem. Po jego zmęczonym wyrazie twarzy ciągle można było sądzić, że pierwsze starcie z jadem wywarło na jego organizmie spore spustoszenie, z resztą nie tylko na nim. Mimo leczniczych właściwości pieśni Bodwyna, części obrażeń nie dało się wyleczyć konwencjonalnymi środkami. O ile krasnoludzki szturmowiec przekonał się na własnej skórze o konsekwencjach porywczości, tak Mariele, Felethren i Mirra ciągle odczuwali na sobie skutki spotkania z rozjuszonym widmem. Po tym, jak Bodvarowi wreszcie udało się stanąć na prostych nogach, a także po chwili walki z samym sobą, podszedł do drowa i klepnął go z całych sił po plecach.
- Masz u mnie dług, a przysięgam na matkę mojej matki, że krasnolud pamięta o swoich długach i to nawet względem czarnu... Elfów tak, elfów! - Zadudnił swoim niskim głosem tak, że echo poniosło się po całej pieczarze. Czyżby, jak stwierdził to bard, miał być to początek pięknej przyjaźni męsko-męskiej?

W międzyczasie bezcielesna Mariele udała się na zwiad do znajdujących się dalej jaskiń. Bezszelestnie pokonała krótki korytarz otwierający się na kolejną pieczarę grobową. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to siedząca pod ścianą drowka, kobieta zdawała się wpatrywać w wejście z którego przyleciała eladrinka tak, że ta przez moment zastanawiała się czy jej nie widać. Podobnie jak miało to miejsce we wcześniejszych jaskiniach, tak i tutaj każda ściana wzbogacona została o wyżłobienia służące za miejsca chowania zmarłych. Sufit skąpany był w dziesiątkach pajęczyn nachodzących na siebie, niebianka zatrzymała przez moment na nim wzrok poszukując czegokolwiek, co mogło pasować do twórcy tej osobliwej sztuki. Po kilkunastu sekundach uznała jednak, że sieci musiały utkać martwe już bebilithy, wróciła się więc z powrotem przenikając przez iluzoryczną ścianę i zdając raport z tego co zobaczyła pozostałym.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 06-05-2013, 11:47   #126
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Niziołek jak tylko wyładował swą wściekłość na błędy obliczeniowe i zakrzywienia rzeczywistości, przycupnął na pośladkach, z zadowoleniem patrząc jakiego to giganta udało mu się upolować. Pamiętał słowa Nina, że jego nikczemny wzrost będzie mu sprzyjał w wielu sytuacjach. Pamiętał mordercze treningi Ya, który chciał nauczyć malucha walki własnie w sposób wykorzystujący jego posturę. Jednak nie sądził, by miały one takie efekty. Spojrzał zdziwiony na swój sztylet nie dowierzając w moc jaką okiełznał. Nie spodziewał się po sobie takiej destrukcyjnej energii, jednak wiedział, że jest wyjątkowy i nie raz zaskoczy świat.

Jednak nie wszystko wszystko szło zgodnie z planem. Zacny krasnolud cierpiał na poważne skutki trucizny płynącej w jego żyłach. Gorączka trawiła jego ciało, zaś spazmatyczne dreszcze nie raz wstrząsnęły ciałem. Gdyby nie nić miłości jaka łączyła brodacza z czarnym elfem, zapewne pił by już najlepsze miody w królestwie Moradina. I nawet nie podzielił by się z Pantilnem! Na szczęście siła uczucia jakie drow darzył karła nie pozwoliła mu odejść w zapomnienie i przezwyciężyła słabości świata doczesnego.
Maluch tylko westchnął rozmarzony widząc tych dwóch, niczym braci, tak różnych wyglądam, a tak bardzo się miłujących.

Cała ta sytuacja sprawiła, że nie zauważył jak malutka księżniczka światła odeszła w niebezpieczną misję zwiadu. Gdy tylko wróciła i zdała raport, maluch spojrzał gniewnie, wręcz złowrogo, na barda, mając mu za złe, że wysłał śnieżynkę na tak nieprzewidywalną podróż. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ten go nie widzi.
- Dobra, panie i panowie. Ja dzielny Pantiln, jak na rycerza przystało, wyruszę samojeden w drogę skrajnie ryzykowną i obezwładnię strażniczkę. Wiem! Nie powstrzymujcie mnie. Piękna pani, proszę wybacz mi i nie płacz po mnie - rzekł do eladrinki po czym zwrócił się do mistrzyni. - W sercu noszę twe nauki, jeśli przestrzegać je będę, nic mi się nie stanie. Zawołam was, jak opanuję sytuację. - dodał na odchodnym. Idąc w stronę iluzorystycznej ściany, sam swe ukrycie przemienił, tak, że teraz wyglądał jak malutka wersja Felethrena. Skradając się co nie miara, i skrywając za kamieniami, ruszył tam gdzie drowka z opisu czekać powinna.



Niziołek wszedł powoli i spokojnie do komnaty strzeżonej przez elfkę, w dłoni trzymając swe ogromne ostrze. Skradanie się w jej stronę było o tyle nie przyjemne, że ta wciąż się w niego wpatrywała, jakby widząc go. Jednak gdy tylko zeszedł jej z lini wzroku, a jej spojrzenie za nim nie podążyło, był pewny, że jednak nie przejżała jego kamuflażu. Wyrównał oddech i przystanął na chwilę by uspokić nerwowe bicie serca. Każdy błąd mógłby zdradzić jego obecność, a tego by nie chciał.

Gdy był już jej tak blisko, że byłby w stanie dotknąć jej delikatnej skóry, lub przeczesać palcami jej śnieżno białe włosy, podszedł do ściany o którą się opierała. Stając tuż przy jej boku przyłożył pomału sztylet do jej ciała, po czym wesołym głosem rzekł w języku elfów.
- Dzień dobry. Ładny mamy dziś dzionek. Choć bebilithy nisko latają więc może padać. Oj, nie radzę się ruszać. Nie chciałbym uszkodzić tak pięknej kobiety. - dodał pospiesznie.

Elfka aż podskoczyła słysząc głos obok swojego ramienia i co gorsza, chłód stali przywierającej do jej ciała. Odruchowo spojrzała w lewo i prawo, nie ruszając jednak rękami by nie prowokować niewidzialnego napastnika, upewniła się tylko że zagrożenie faktycznie jest niewidoczne, niewidzialne... W każdym razie poza zasięgiem jej postrzegania.
- Czego chcesz, iblith? Niewystarczająco nas już zgładziliście? - Odpowiedziała bardzo łamanym elfickim, co chwila przerywając i zastanawiając się nad każdym kolejnym słowem. Pantiln bez problemu mógł wyłapać jakiś obcy akcent w elfim drowki, która niespodziewanie podniosła głos wypowiadając ostatnie słowo.
- Najbardziej? Sądzę ze małe danie z frutti di mare było by najlepsze, ewentualnie sorbet truskawkowy. - rzekł po chwili namysłu. - Mówisz we wspólnym? Albo krasnoludzkim? Albo... Niziołczym? - też zaakcentował ostatnie słowo - Bo elfi ci nie idzie jak po mąsle... masełko... - rozmażył się na sekundę.
- ...Wspólnym - odpowiedziała krótko, jakby przełykając upokorzenie mroczna elfka.
- Zresztą... iblith... to czasem nie znaczy elfa? Nie, nie, nie! Źle mnie oceniasz. Nie jestem elfem, ot to co nie. - rzekł prędko w języku ludzi wciąż trzymajc pewną dłonią ostrze przy jej ciele. - Ech, my tu gadu, gadu, a koboldy się zbroją, jak to mawiał mój znajomy. Przejdźmy się na mały spacerek pod pięknym księżycem. No niestety w tej komnacie nie widać go zbytnio, więc co powiesz na tą którą podsłuchiwałaś? No już, już, bo ciasto wystygnie. - dodał wesoło. - No i nie denerwuj się tak, bo nie strawności dostaniesz.
Drowka przez chwilę sprawiała wrażenie namyślającej się, co powiedzieć dalej. W istocie jednak cała ta rozmowa była dla niej niczym innym, jak grą na czas. Jak na komendę zerwała się z miejsca porywając rapier i nadziak, Pantiln zaś kątem oka dostrzegł ruch po swojej lewej. Niziołek zdążył jednak wbić krótkie ostrze sztyletu pod żebra rozmówczyni, poważnie ją raniąc. W czasie w którym ta odturlała się na bok, tracąc przy tym równowagę, Pantiln rzucił się w tył instynktownie unikając nadlatującej pajęczyny rozbijającej się na kamiennej ścianie. Mógł przyrzec, że tylko niewidzialność uratowała go przed oplątaniem gdyż sieć trafiła bezbłędnie w miejsce, w którym przed chwilą siedziała jeszcze elfka. Szybko ocenił jak się sprawy mają na polu walki.



Drowka trzymała już w prawej dłoni rapier i kucała, nadziak leżał na ziemi gdyż lewą ręką uciskała mocno krwawiącą ranę u swojego boku. Na suficie zaś Pantiln dostrzegł pająkowatą istotę, któą
porównać można było do wielkiego, pająkowatego czegoś pełzającego po rozpiętych pajęczynach i niebezpiecznie zbliżającego się do małego, no nie do końca bezbronnego celu.

Zanim niziołek zdołał wprowadzić swoje plany w życie, pająkowate na suficie odezwało się do swojej towarzyszki w nieznanym mu języku, po tonie sądzić jednak można było że wydała jej krótki rozkaz, po czym rozpoczęło krótką inkantację rozchodzącą się echem po pieczarze, wspomagając się gestami pajęczych odnóży. Oczy stworzenia rozbłysły na moment, to zaś wykonało krok naprzód nie opuszczając sufitu.

- No nie, na to nie ma odtrutki - rzekł smutnym głosem rozpływając się w powietrzu. Doskoczył mentalnie wydając rozkaz swemu ciału do rannej już przeciwniczki i ciął dwa razy sztyletem.



Oba cięcia bezbłędnie dosięgły nieświadomej ataku drowki rozcinając tkankę pod pachą i w okolicach wątroby. Drugie pchnięcie powaliło elfkę na kolana, ranna wypuściła z dłoni także rapier upadając na ziemię i dysząc ciężko, nieświadomie spoglądając w oczy swojemu oprawcy. Nie miała sił uciekać, wiedziała też że jakakolwiek próba ucieczki skończyć się może dla niej wyłącznie gorzej. O dziwo pajęczak nie ruszył jej na ratunek, popędził za to sufitem ku ścianie znikając w niej, dosłownie przezeń przechodząc. Czyżby kolejna iluzoryczna ściana?

Wtem mała namiastka drowa pojawiła się z powrotem na planie materialnym. W dłoni trzymał zakrwawiony nóż, a na twarzy malował się cień smutku i żalu.
- I po co to było - rzekł cicho, podnosząc elfkę za ramię. - Jeśli Samira nie da ci antidotum to umrzesz gwałtownie. Idziemy. - rzekł, a radość całkowicie zniknęła mu z głosu. Ruszyli we dwójkę w stronę stacjonującego oddziałowi pacyfikującemu, czyli Bodvarowi i reszcie, a drowka, mając przed sobą wizję rychłej śmierci nie starała się więcej uciekać.

- Czołem kompanijo! Zobaczcie co znalazłem podrodze. - zakrzyknął wchodząc do sali. Iluzja ukrywajaca jego pseudoelfie oblicze przybrała na nowo swój pierwotny kształt. Nizioł spojrzał dumnie na jeńca po czym opowiedział co się stało w tamtych jaskiniach nie zapominając by wspomnieć o nowym przejściu zasłoniętym mirażem.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 06-05-2013 o 13:10.
andramil jest offline  
Stary 07-05-2013, 11:13   #127
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Kapłanka nie rozumiała do końca, dlaczego wszyscy spodziewali się, że to właśnie ona będzie mogła pomóc. Bardzo chętnie zajęłaby się ranami krasnoluda, gdyby potrafiła. No dobra. Może powinna, w końcu posługiwała się magią, która generalnie miała pomagać. Tylko że to nie do końca był cel, w jakim jej zwykle używała... Może powinna poprosić Tyra o zupełnie innego rodzaju pomoc? Widząc jednak, że Bodvarowi pomógł nie kto inny jak Felethren, wzruszyła lekko ramionami. Może w końcu zaczną się dogadywać.

W trakcie jak reszta składała krasnoluda do kupy, zbierała jad z trupa bebilitha i leciała na zwiad, Samira przyglądała się jaskini i miejscu, w którym zniknęła aranea. Bardzo interesowało ją dlaczego pająkowate coś nie pomogło innym pająkowatym. Mariele wróciła szybko i w jednym kawałku, by zdać raport z obecności jakiejś drowki w kolejnej sali. Nim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić, nizioł w przebraniu postanowił sam zająć się sprawą.

Samira w zasadzie nie miała nic przeciwko. Była dziwnie pewna tego, że maluch sobie poradzi. Aczkolwiek mocno zbiła ją z tropu jego wypowiedź... Mistrzyni? Nauki? Przecież praktycznie nie zamieniła z nim słowa. Bardzo rzadko zwracano się do niej w ten sposób i to jedynie wśród kleru. A nie... Jakiś... Złodziejaszek? Zabójca? Cholera go wie. Zalazł jej lekko za skórę tą swoją wieczną iluzją, ale była jeszcze w stanie go tolerować.
- Uważaj na araneę. - mruknęła pod nosem, ale nawet nie była pewna, czy jeszcze ją usłyszał.

Białowłosa wprawnym okiem oceniła szybko stan Bodvara. Była pewna, że wyliże się z tego. Rany nie były jakieś strasznie ciężkie, a jedynie osłabienie musiało dokuczać.
- Jestem w stanie zniwelować efekty jadu tych stworzeń jutro rano, jeżeli uda mi się znaleźć odpowiednio wartościowy składnik do zaklęcia. - oznajmiła ze spokojem.
Nie była pewna, czy rudobrody w ogóle dałby się potraktować magią. Skoro więc rany nie zagrażały już jego życiu, postanowiła darować sobie uszczęśliwianie go na siłę.


Nie minęło wiele czasu, a wrócił Pantiln z nowym zwierzątkiem. Samira przysłuchiwała się relacji niziołka z typowym dla siebie spokojem. Zlustrowała zdobycz malucha, niemal będąc pewną, że drowka jest już niemalże na skraju śmierci. Jednocześnie coś w opowieści malucha pozwalało podejrzewać, że drowka nie do końca jest prawdziwą drowką albo przynajmniej nie od zwykłych drowów pochodzi. Na pewno nie zaszkodziłoby upewnić się co tego. Kapłanka podeszła do mrocznej i... Po prostu dotknęła jej z uśmiechem czającym się w kącikach ust.

Samira używa wymuszenia zmiennokształtności

Pod dotknięciem kobiety elfka nagle zaczęła się przekształcać. Jej ciało nabrzmiało, kolor skóry momentalnie pojaśniał, a kończyny nie tylko zmieniły kształt, ale i powieliły się! W ciągu paru sekund zamiast drowki Pantiln miał w ramionach (jakkolwiek irracjonalnie to nie brzmi) rasową araneę.
- Oh... - rzuciła Samira z przerysowanym, wręcz teatralnym zaskoczeniem. - Chyba to jednak nie jest tylko drowka. Wybacz, zepsułam ci zabawkę. - skierowała te słowa do Pantilna bez cienia faktycznego żalu.

- Co tu robisz? Jakie jest twoje zadanie? Kto cię tu sprowadził? - zapytała zaciekawiona, co aranea może robić tak blisko powierzchni.
A w zasadzie nawet dwie aranee, jak to wynikało z opisu wydarzeń z perspektywy niziołka.
- Ah, chwileczkę... - Samira wzniosła dłonie i skierowała ku Tyrowi kolejną modlitwę.
W odpowiedzi na jej prośbę złociste światło rozbłysło kręgiem dookoła drużyny.
- Odpowiadaj. A wy możecie pytać.

Samira rzuca sferę prawdy
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline  
Stary 08-05-2013, 08:57   #128
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1., godzina 04:30 - Krypty Dordrien

- Pajęcza Królowa milczy ale my, prawdziwi wierni wiemy że to tylko test naszej wiary! Lolth pewnego dnia przerwie milczenie i wróci nas do swych łask, a wtedy wybijemy wam podobnych powierzchniowców i wyznawców Mściwej Banshee! - Krzyknęła pajęczyca o dziwo we wspólnym, nie próbując w żaden sposób uciekać ani wyrwać się. Prawdopodobnie do tego ostatniego nie miała nawet sił, gdyż trzy celnie wymierzone pchnięcia w korpus bardzo przybliżały ją do spotkania ze swoimi pajęczymi bogami. O dziwo jednak po chwili wahania zdecydowała się odpowiedzieć na zadane przez kapłankę pytania.
- Ukrywamy się tutaj przed wyznawcami Białej Banshee... Oni opanowali Sith Morcane - wymamrotała dysząc coraz ciężej - zabili kapłanki, przemienili w nieumarłe monstra, obdarli ze skór! Grupka ocalałych ukrywa się w jaskiniach dopóki Pajęcza Królowa nie przerwie swojego milczenia...

Samira rzuca na Wiedza (religia) ST 25: 19 + 6 = 25 (sukces)

Samira przykuła uwagę szczególnie do określenia Mściwej Banshee, które gdzieś, kiedyś obiło jej się o uszy. Dopiero po chwili namysłu przypomniała sobie ten zwrot odnoszący się do heretyckiej bogini drowów, Kiaransalee...

Samira +100 PD
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!

Ostatnio edytowane przez Sierak : 08-05-2013 o 09:01.
Sierak jest offline  
Stary 08-05-2013, 21:58   #129
 
Barthirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Barthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodze
Felethren wzdrygnął się czując uderzenie krasnoluda na plecach. Nie przywykł do takich "czułości"- w Menzoberranzan w plecy można było zarobić ewentualnie ze sztyletu. Odwrócił się do Bodvara i powiedział:

- Tak, jak chcesz zrobić coś pożytecznego, to wstrzymaj oddech, dopóki ci nie powiem...

Wykrzywił usta w zajadłym grymasie i wrócił do własnych myśli, w których totalnie już się zagubił. Z braku lepszego zajęcia szturchał kijem truchło bebilitha, mrucząc coś pod nosem. Kątem oka zauważył, że coś opuszcza pomieszczenie. Odwrócił się i zobaczył małego drowa.

- Któreś z was wie, dokąd "ja" idę? - spytał wskazując palcem na Pantlina.

Długi czas wpatrywał się w iluzoryczne przejście, przez które nagle wyszedł niziołek, taszcząc ze sobą mrocznoelfią kapłankę. Odwrócił się szybko, ukrywając nerwowy napad. Z jednej strony chciał rzucić się na drowkę i wypruć flaki, z drugiej wiedział, że stanowi ona cenne źródło informacji. Odruchowo sięgnął za plecy, które zapiekły go, gdy Felethren przypomniał sobie o wężogłowym biczu - podstawowej broni kapłanek Lolth.

Zwrócił się z powrotem do reszty. Przybrał na nowo maskę. Uśmiechnął się kpiąco. Samira dotykiem dłoni sprawiła, że w miejscy kapłanki pojawił się kolejny pajęczak.

- No proszę - Felethren uniósł brwi w teatralnym geście zdumienia. - Nasze brzydkie kaczątko przemieniło się w łabędzia!

Nikt nie zwrócił większej uwagi na jego drwinę, dlatego nieco speszony, wsłuchał się w zeznanie poczwary. Dziwne, jak Samira potrafiła zmusić takie coś do współpracy, ciekawe, jaki wpływ mogłaby wywrzeć na mnie?, zastanawiał się. To, co mówiła aranea miało sens. Kolejny kawałek układanki pasował do tego, którym tak szczodrze obdarzył ich sznurowiec. Felethren splunął na ziemię.

- Lolth to zwyczajna dziwka, która wspięła się tak wysoko, dzięki naiwności dhaerow... i własnej dupie! - Odwrócił się do pozostałych. - Dwie drużyny elfów. Jedna ścigająca drugą. Wszystko jest jasne. Za moment możemy się zastanowić, jak to wykorzystać, ale zabijmy to, zanim nam ucieknie i o nas doniesie, bo wtedy ilość drużyn elfów za plecami i ich wyznanie będzie naszym najmniejszym problemem.

Był zdenerwowany. Ktoś mógłby nawet stwierdzić, ze wystraszony, ale nerwy były uzasadnione. Chaos w poczynaniach drowów był iście... chaotyczny. W jednej chwili mogli się uganiać za sobą, a w drugiej połączyć siły i zmiażdżyć wspólnego wroga, by w spokoju kontynuować własne pojedynki. Felethren dobrze to wiedział i to właśnie go tak niepokoiło.
 
__________________
Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul!
Barthirin jest offline  
Stary 13-05-2013, 19:05   #130
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
- Nie unoś się tak, bo się zmęczysz. - mruknęła kapłanka do aranei, poprawiając zdobione kośćmi rękawice. - Pajęcza Królowa milczy. To bardzo ciekawe co mówisz. Czyli kapłanki mają... problem. - podsumowała.
To faktycznie była interesująca wiadomość. W zasadzie zmuszało to wyznawczynie Lolth do bardzo oszczędnego korzystania z własnej magii i polegania na magii wtajemniczeń oraz swoich czarodziejach. Może pajęcza intrygantka postanowiła zabawić się kosztem własnych dzieci i wzbudzić wśród nich jeszcze większy chaos?

- Mściwa Banshee. Biała Banshee. Kiaransalee. Pewnie postanowiła dorwać się do władzy wobec nieobecności Pajęczej. - Samira rozmyślała na głos. - Tak czy inaczej chyba trafiamy w środek wojny o wpływy...
Uspokajająco uniosła dłoń na wybuch Felethrena. Widząc, że nikt nie pali się do ustalenia, co dalej, ponownie odezwała się do pajęczej maszkary.
- Ile Was jest tam, skąd przyprowadził cię on? - zapytała, wskazując na niziołka. - I jak daleko ciągnie się wasza kryjówka?
Następnie zwróciła się do Pantilna.
- Czyń honory, gdy udzieli nam odpowiedzi. Jesteś w tym dobry, jak sądzę.

- Nierozsądnie zostawiać sobie za plecami grupę drowów. Ale i nie jesteśmy tu, by oczyścić cały Podmrok z ich obecności. - chciała użyć ostrzejszych słów, ale powstrzymała się z uwagi na ich mrocznoelfiego towarzysza.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172