Wyglądało na to, że dla Moortiki był równie dobrym klientem, co źródłem interesu. Przez chwilę zastanawiał się, czy ktoś nie opłacił jej, żeby dobrała się do jakiejś jego części. Z magią wolał uważać i nie ufał jej w pełni, ale prawie nikt nie wiedział gdzie robił zakupy swoich specjalnych trików z rękawa.
- Kiedyś przez kobiety wpakuję się w kłopoty, z których nie dam rady się wykaraskać, ale myślę że nic się nie stanie, jeśli się zgodzę na małe strzyżenie, ostatnio i tak włosy mi nieco za bardzo odrosły. - Puścił oko do kobiety, która potrafiła uciszyć niewygodne plotki na swój temat lepiej niż niejeden polityk lub prawnik. Nie mógł odmówić takiej ofercie. Zawartość flaszki mogła go kiedyś wyratować z ogromnych opresji albo pozwolić uciec z miasta, gdyby zaszła taka konieczność i to daleko.
Miał nosa z zajęciem się swoimi sprawami i sprawunkami z samego rana. Zdawało się że wydarzenia znowu nabierają tempa, statek miał być już wieczorem. Dhampir wykorzystał więc resztę dnia rozsądne, na spaniu, zamknął okiennice i rozkoszował się półmrokiem sypialni jak i kilkoma godzinami snu, jakie udało mu się złapać. Przed wyjściem na statek, zajrzał do kuchni jeszcze po nieduże zapasy, nie był pewien, czy w ferworze przygotowań, ktoś o tym pomyśli.
Statek wydawał się całkiem sensowny, a na pewno wystarczający na podróż na niedaleką wyspę. Z kolei kolacji, a właściwie uczcie, jaka ich przywitała, nie mógł nic zarzucić. Z czystej ciekawości skosztował jaj, ale skoncentrował się na indyku i wątróbkach. Wolał zdecydowanie mięsno krwawą dietę.
- Skąd? Z okolic Riddleport, chociaż można powiedzieć że mieszkam tu już na tyle długo, że jestem stąd. - Spokojnie powiedział dhampir i napił się nieco rumu przyniesionego przez Jaspera. Zastanawiał się jak zniesie morską podróż. Do tej pory pływał głównie na łodziach i w samym morzu. Pierwszy raz miał płynąć statkiem.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |