Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2013, 18:31   #30
Yannar
 
Yannar's Avatar
 
Reputacja: 1 Yannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znanyYannar wkrótce będzie znany
Powóz trząsł się miarowym tempem po wyboistych uliczkach Rzymu. Lukrecja siedziała w jego wnętrzu coraz bardziej zmęczona i znużona. Marzyła, że odpocznie nieco w domowym zaciszu, sprawdziwszy wprzódy ogólny rytm dnia rodziny i służby. Myśli ulatywały poza horyzont niczym stado dzikich gęsi jesienią. Ciężka jak kamienie na dnie Tybru głowa opadała siłą bezwładu na piersi. Przysnęła. Obudziło ją silne szarpnięcie. Jej ciało poleciało na przeciwległe siedzenie. Ostatkiem sił zatrzymała się na wyciągniętych dłoniach by utrzymać się w jako takim ładzie. Wychyliła się przez okno i ze zdziwieniem zobaczyła, że dotarła już na miejsce. Dumne Pallazo della Cancelleria wznosiło się na kilka kondygnacji wyróżniając się nowoczesną renesansową architekturą. Stangret zatrzymał się przy głównym wejściu na Campo de Fiori. Gościny jej rodzinie udzielał sam karydanł Raffaele Riario, który sympatyzował z jej bratem.



Wzniesiony od podstaw w renesansowym stylu budynek, budził wśród rzymskich notabli nieskrywany rodzaj zazdrości. Raffaele Riario został mianowany kardynałem w 1477, w wieku siedemnastu lat, a kilka lat później został tytularnym kardynałem. Mówiło się, że ponoć budynek stoi na ruinach dawnej świątyni San Lorenzo z Damaso. Mawiano także, że nocami po krużgankach i izbach wędrują dziwne postacie odziane w długie szaty i pobrzękujące łańcuchami. Lukrecja jednak nie tylko nie bała się ich, co nie wierzyła w dziwne jak dla niej opowieści. Kardynał Riario zamieszkał co prawda na początku w rezydencji kardynalskiej w pobliżu kościoła, ale wkrótce postanowił odbudować kościół i pałac. Pikanterii dodawał fakt, iż cała budowa była finansowana z jego wygranej w kości. Budynek miał od strony Via del Pellegrino piękny balkon z hasłem "Hoc opus sic Perpetuo" wykonany według słynnej szkoły Andrea Bregno a jego charkterystyczną cechą były płaskorzeźby przedstawiające Rosa Canina, rzadki gatunek róży z pięcioma płatkami, która była heraldycznym symbolem Riario. Wnętrze pałacowych murów rozświetlał krużganek z podcieniami wyłożonymi trawertynem w kolorze kości słoniowej co na owe czasy było symbolem wyłożonej twardej gotówki na budowę. Czterdzieści cztery egipskie, granitowe kolumny podpierały szerokie podwórze, dając możliwość schowania się rozmaitym podsłuchiwaczom i wytrawnym graczom dworskim, zarówno rzymskim, jak i watykańskim. Interesy świeckie bowiem nieustannie mieszały się z tymi ze świata duchowych wielmożów. Koncepcja wnętrz wyróżniała się także ogromnym muralem autorstwa Giorgio Vasari zakończonego w ciągu zaledwie stu dni.

Wyszła z powozu niespiesznie układając na sobie fałdy sukni i poprawiając strój, który zburzył swój ład nagłym hamowaniem karety. Posłała stangretowi pod nosem wiązankę gorących jak lawa życzeń niezbyt udanego życia. Otrzepała ostatni nieład na sobie i weszła w chłodne, pałacowe mury.

Jej rodzinie przeznaczono południowe skrzydło, udała się więc w tę stronę, mijając po drodze krzątających się ludzi. Weszła śpiesznym krokiem na piętro i z rozmachem otworzyła drzwi. Zaskrzypiały w swój charakterystyczny sposób niczym drzewo proszące ostatnim tchnieniem o łagodne ścięcie. To co ujrzała zatrzymało ją w miejscu. Ano jej dzieci umorusane i brudne bawiły się beztrosko rozrzucając resztki ze śniadania po całym pomieszczeniu. Służba jakby rozpierzchła się na sam dźwięk jej kroków, chowając się dosłownie do każdej wolnej mysiej dziury. Pijany małżonek leżał na stole między opróźnionymi butelkami wina i niedbale ustawionymi naczyniami. Odór alkoholu i potu unosił się w powietrzu drażniąc powonienie. Zmęczona twarz w ciągu mgnienia oka ustąpiła wściekle zaciętej minie. Złapała się pod boki i krzyknęła ile tylko sił w płucach... szyby w oknach lekko zadrżały.
- A żeby Cię! Tak się skundlić. Tak upaść. Tak... Zacisnęła pięści z niemocy. Na cóż bowiem zdały się jej słowa. A biadolić w takich chwili nie przystało. Nie jej.
 
__________________
Błędy uczą nieufności do świata i do siebie. *T. Konwicki*
Yannar jest offline