- Krasnolud uciekł - powiedziała zaskakująco spokojnie i zapytała towarzyszy - Co robimy?
Zanim słowa Cathil dotarły do Neny minęła spora chwila. Ten sen... druidka ciągle jeszcze widziała galopującego na nią wojownika i czuła wszystko to co objawiło jej się we śnie.
Czuła niemalże jak uchodziło z niej życie
- Tak, wiem.... i trochę nas wyprzedził.- już miała kontynuować wypowiedź, kiedy nagle podeszła do niej Kesa i przytuliwszy zaczęła się żegnać.
- Kesa... - szepnęła cicho. W pierwszej chwili chciała biec za kobietą i zawrócić ją z drogi. ale zaraz potem wspomniała o śnie i pokręciła ze smutkiem głową. Jeśli Kesa faktycznie widziała to co ona, to jakoś jej się nie dziwiła. Już historia opowiedziana przez Cathil przy ognisku dała jej sporo do myślenia. A pamięć o strzale nie chciała zniknąć z głowy.
Spojrzała jeszcze raz za oddalającą się Kesą i pomyślała, że nic już nie będzie jak dawniej. W jakiś sposób, choć uważała na początku, że to nie możliwe, przywiązała się do tej gromadki. Nawet do krasnoluda, który teraz cichaczem im uciekł.
- Proponuję dalej ruszyć naszą ścieżką. Niech Gzargh ucieka, sprawiedliwość i tak go dopadnie. A my mamy pewną misję do wykonania, prawda? - powiedziała pytająco spoglądając na towarzyszy.
- Tak - powiedziała z determinacją Cathil - Ja - zawahała się, jeszcze raz spoglądając za Znachorką - Ja pójdę przodem, sprawdzę drogę, może coś upoluję.
Odetchnęła głęboko i ruszyła w kierunku, który obrali na początku wyprawy. Nena jeszcze kilka razy spojrzała niespokojnie za Znachorką, która zniknęła w leśnej gęstwinie. Było jej smutno i sama przez chwilę rozważała, czy ich wyprawa ma sens.
Z zamyślenia wyrwał ją niziołek.
- Myślisz że nic nam nie grozi? - zapytał Orin druidkę. W jego oczach odprowadzających znikającą już w gęstym lesie sylwetkę uzdrowicielki widać było strach.
- Grozi? Orinie, cały czas nam coś zagraża, jesteśmy na nieznanym sobie szlaku, a i siebie najwyraźniej nie znamy na tyle, żeby.... Echhhhh - Nena westchnęła. Nie chciała się przyznawać do tego, że sen bardzo ja zmartwił. Do tego z odejściem Kesy stracili możliwość uzdrawiania ewentualnych ran czy chorób. Pozostawały jedynie jej zioła.
Po chwili namysłu dodała:
- Trzeba będzie dobrze się rozglądać. Zapomnieliśmy, że las nie jest tylko nasz, a w drodze czyhać może wiele niebezpieczeństw. Mówiąc to wyjęła zza pazuchy swoją łasiczkę i szepnąwszy jej coś do ucha wypuściła na miękkie poszycie lasu. Zwierzątko czmychnęło w gęstwinę a Nena naciągnęła na głowę kaptur i ruszyła w ślad za Cathil.
Druidka poleciła zwierzątku obserwację Cathil. Chciała wiedzieć co Łowczyni robiła sama w krzakach. Niloufar miała się jednak trzymać z daleka. Zabójczy łuk Cathil wszyscy zdążyli już dobrze poznać, a Nena nie chciała stracić jedynego przyjaciela, któremu mogła całkowicie zaufać. Orin nawiązał jeszcze do spotkania z wiedźmą, a Ellfar wypowiedział to, czego ona bała się powiedzieć na głos. Ktoś…. Lub coś postanowiło pomieszać im szyki. Pozostawało pytanie dlaczego i co chciał osiągnąć?
Musieli jak najprędzej dotrzeć do maga. Tylko on mógł odrobinę rozjaśnić im tę zagadkę.
- Ruszajmy.... i Kesa i Gzargh wybrali inną ścieżkę. Co dało by nam gonienie za jednym lub za drugim? Miałam również koszmarny sen... uważam, że to było ostrzeżenie. Prowadzi nas konkretny cel i nie powinniśmy szukać dodatkowych kłopotów. Kot i kruk....pech i śmierć.... może wiedźma chciała nas przestraszyć? Kto wie kim była i jaki był jej cel?
Szła wytyczonym szlakiem niespokojnie obserwując okolicę, gotowa do obrony siebie i swoich towarzyszy. Jej marzenie i zarazem przekleństwo - Kryształowe Miasto nagle przestało być tak interesującym celem.
Zapragnęła znowu znaleźć się na Lawendowych Wzgórzach i razem z ojcem oddać się kontemplacji....
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |