Wątek: Legenda o...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2013, 20:50   #5
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ray, również nieco ciekawy, zerknął w tamtą stronę, szeroko otwierając oczy.
- To twój brat? - spytał nieco z głupia frant. Podobieństwo ciężko było dostrzec. - Jeśli potrzebował kobiety, to aż dziwię się, że żadnej nie znalazł.
Odwrócił się do Marthy, z bliska patrząc w jej oczy i zniżając głos.
- A czy ty pragniesz mężczyzny?
Jeśli to poszło tak daleko, to dlaczego nie sprawdzić wszystkich możliwości? Zwłaszcza, że bliskość pięknej kobiety działała na niego tak jak powinna działać na każdego sprawnego faceta.
Martha zaniemówiła na chwilę, a potem jeszcze mocniej spłoniła, zwinnie wyślizgując się z jego uścisku.
- Ojciec mnie ukarze, jak nie przygotuję strawy. Ale potem... - spuściła nieco wzrok. - Żyjemy w odosobnieniu, nieczęsto mamy możliwość spotykać innych. Zwłaszcza takich... pociągających.
Szybko odwróciła się i ponownie zajęła jedzeniem, wsypując do kociołka to co ubijała w mniejszym naczyniu.

Reina wyrwała Kenowi bukłak bez większych trudności. Mężczyzna tylko coś mruknął. W środku była jeszcze prawie połowa zawartości, która śmierdziała kwaśnym mlekiem wymieszanym z czystym etanolem. Kobieta pociągnęła nosem ~Klątwa! Jasne! - Mruknęła do siebie pod nosem - I do tego stara jak świat!~
- Nic dziwnego, że jest w takim stanie, skoro najwyraźniej nadużywa alkoholu - powiedziała wysuwając się zza zasłony i potrząsając bukłakiem. Popatrzyła na Marthę - Skąd twój brat bierze to świństwo? To jest właśnie przyczyna waszych problemów. Gdyby przestał to pić mógłby znowu być prawdziwym mężczyzną.
Skoro mieli ochotę na zabawę. Mogła im dostarczyć nieco rozrywki. Choć może nie na taką czekali.
- Na początek pomogłaby mu lodowata kąpiel i solidne baty na gołe pośladki. - powiedziała z z błyskiem w oczach. Ciekawe jak to się spodoba tej pornograficznej aktorzynie.
- Alkohol? - Ray zainteresował się tym co robiła Reina. - Daj trochę. Dobrze mi to zrobi. I zasłoń tę kotarę, nieszczególnie chce mi się na niego patrzeć. Wolę twoje nowe wdzięki.

Wyszczerzył się i znalazł sobie miejsce do siedzenia. Westchnął z ulgą. W końcu na nogach byli już długo. Przynajmniej licząc tylko to co pamiętał.
Starzec nagle ocknął się, jakby przywołany do rzeczywistości słowami Reiny.
- To jedyny napój, który przyjmuje, obca kobieto! - warknął niemal, zdenerwowany. - Za kogo ty się uważasz, że myślisz, że wszystko wiesz?! Sfermentowane owcze mleko, sam mu je robię. Zaczął już po tym, jak jakaś wiedźma urokiem go poraziła! Może nawet taka jak ty bezwstydnica.
Martha nic nie rzekła, bardziej się skupiając na mieszaniu strawy i nie unosząc wzroku.
Reina wzruszyła ramionami:
- Rób co chcesz starcze. Jak chcesz wykończyć syna twoja sprawa. My stąd odejdziemy i to nie my będziemy patrzeć jak marnieje i w końcu umiera z powodu zatrutej wątroby.
Potem pokręciła głową i usiadła w kącie. Nie miała pojęcia co ją naszło. Wczuła się jakby to wszystko było prawdą. Potęga mediów była zaiste wielka.
- Zatrutego czego? - spojrzał na rudowłosą kobietę dziwnie. Na szczęście jego córka chwilę później ustawiła na środku stołu dużą miskę, do której przelała sporo czegoś, co wyglądało na pierwszy rzut oka na gulasz. Taki najgorszego rodzaju. Położyła obok drewniane łyżki. Jej ojciec szybko zasiadł i zaczął siorbać gęstą, głównie chyba jednak warzywną zupę. Rozgotowanego mięsa nie było w środku prawie wcale.
- Siadajcie, jedzcie... nie jest to wystawna uczta, ale na tyle nas stać.

Ray zerknął na Reinę, a potem z powrotem na stół. Nie ma to jak dbanie o szczegóły. Dość niepewnie zasiadł za stołem i wziął do ręki drewniany sztuciec. W końcu po to właśnie rąbał to cholerne drewno. Nabrał żarcia na łyżkę i uniósł do ust, pewny, że organizatorzy nie mogli przecież ich zatruć. Równie pewny był tego, że będzie to obrzydliwe. Zamknął oczy i włożył to do ust, starając się jak najszybciej połknąć i nie wąchać.
Panna Tremain poszła w jego ślady najpierw uważnie oglądając drewnianą łyżkę. To była bez wątpienia ręczna robota. Na drewnie widać było wyraźnie pociągnięcia dłutem. Żadna maszyna nie wykonałaby czegoś takiego. Naprawdę się starali jeśli chodziło o staranność odtworzenia szczegółów. Już miała sięgnąć po strawę gdy dotarło do niej, że wszyscy sięgają do tej samej miski. Soki żołądkowe podeszły jej go gardła gdy zaśliniona łyżka starca wylądowała z powrotem we wspólnym naczyniu. Odłożyła łyżkę z głośnym stuknięciem:
- No to już zdecydowana przesada! - Powiedziała głośno spoglądając w przestrzeń gdzieś w kierunku, gdzie musieli za pomocą kamer czaić się ich dręczyciele. - To niehigieniczne i poniżej ludzkiej godności! Jestem wykształconą, kulturalna kobieta i nigdy nie zgodzę się na takie prymitywne traktowanie!

Ray poczuł smak rozgotowanych warzyw, niepokojąco przypominających niezbyt świeżą rzepę, zmieszaną z czymś jeszcze i to wszystko ugotowane na mięsnym, tłustym wywarze niczym z kebabu - choć kawałków mięsa znajdowało się tu niewiele, to zapach baraniny dominował. Było to lekko posolone i doprawione niewielką ilością ziół. Mimo tego zdecydowanie nie należało do rzeczy smacznych, zwłaszcza dla ludzi przyzwyczajonych do luksusów XXI wieku. To jednak nie jego grymas i zachowanie wywyołał nagłą, martwą prawie ciszę, jaka zapanowała przy stole. Mowa wygłoszona przez Reinę sprawiła, że starzec najpierw zbladł, a potem mocno poczerwieniał.
- Co?! Damulka?! To ja goszczę pod swoim dachem, a ty coś gadasz, że źle? Od ust sobie odejmuję, a ty źle? To won!
Wskazał jej drzwi, dygocząc ze złości. Najwyraźniej na pewne kwestie był przeczulony.
Kobieta zerwała się od stołu:
- A pewnie, że pójdę i to prosto do najbliższego sądu. Jeszcze gorzko wszyscy pożałujecie, że próbujecie się zabawiać kosztem kogoś, kto sobie absolutnie czegoś takiego nie życzy. To jest naruszenie mojej osobistej wolności i godności jeśli dodać do tego tego zapijaczonego ekshibicjonistę za zasłoną!

Po tych słowach odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła w kierunku wyjścia. Ray popatrzył za nią. Trochę nie dziwił się temu zachowaniu, z drugiej jednak strony chwilowo nie mieli wyjścia. Podejrzewał, że wieczór był już blisko. Odłożył łyżkę, w duchu dziękując, że ma to chociaż tę dobrą stronę, że nie musi jeść tego paskudztwa i wstał.
- Wybacz proszę, gospodarzu. Reina nie jest przyzwyczajona... do pewnych rzeczy. Powinniśmy być już dawno u siebie, a pozostajemy gdzieś w nieznanych nam górach. Ona nie chciała nikogo obrazić.
Wiedział, że w przekonywaniu to nie jest zbyt dobry, ale za to był duży i miał broń. Jeśli to inscenizacja, to ten tutaj nie powinien zbytnio szarżować. Mężczyzna szybko wyszedł za rudowłosą.
- Nie uważasz, że trochę przesadziłaś? Musimy gdzieś przenocować, jutro wrócimy tą samą drogą. Ale po nocy łaził nie będę, nawet latarki nie mamy.
Wzruszyła ramionami:
- Może... - Zaraz jednak obudził się w niej buntowniczy duch - choć właściwie nie! Nie podoba mi się, że igrają z nami i nie będę jadła z tym śliniącym się dziadem z jednej miski. Prędzej bym zwymiotowała. Widziałeś jakie miał zepsute zęby? Jak w dzisiejszych czasach można się tak zapuścić? Ohyda! - wzdrygnęła się z obrzydzenia. - Wolę głodować!
- To głoduj w ciszy. Jakbyś miała męską naturę, to byś przeleciała tego golasa i byłby spokój - Ray zaplótł ręce na piersi, patrząc na kobietę. - Robienie scen nic nie zmieni. Jeśli to aktorzy to dobrze grają swoje role - wzruszył ramionami.
 
Sekal jest offline