Wątek: Legenda o...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2013, 23:25   #6
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Reina popatrzyła z odrazą na Raya:
- Jak możesz myśleć tylko fiutem to idź do tej paniusi i ją sobie przeleć. Potem nie płacz jak cię zarazi jakimś syfem. Sądząc po stanie uzębienia jej tatusia i zapachu braciszka, odo higieny nie przywiązują wielkiej wagi. Pewnie dlatego wynajęli właśnie ich do odgrywania tej szopki. Nie jestem jakąś desperatką, którą zaraz swędzi między nogami na widok nagiego faceta, by się rzucać na nieprzytomnego pijaka wielką pałą.
- Szkoda, to byłby niesamowity widok - westchnął z rozczarowaniem. - Chociaż doceń ich przykładanie się do szczegółów! Ja nie mogę tak zupełnie na poważnie, inaczej można by się faktycznie wkurzyć.
- Nie masz pojęcia jaka jestem wściekła - Kobieta dla zobrazowania swoich słów wyciągnęła przed siebie ręce zaciśnięte w piąstki. - Normalnie jak bym teraz dopadła kogoś, kto nam to zrobił nie ręczyłabym za siebie. - Jej oczy błyszczały dziko i skrzyły się złością. Jej włosy falowały przy każdym słowie wokół twarzy odbijając promienie zachodzącego słońca.
Najwyraźniej mit o płomienności natury rudowłosych miał w sobie sporo prawdy. Była w tym momencie oszałamiająco piękna.

Ray przyjrzał się jej dokładnie.
- Mówią, że złość piękności szkodzi, ale w twoim przypadku jest chyba odwrotnie.
W sumie jej nie znał i nie miał pojęcia jak zareagować, dla niego złość nie miała teraz sensu.
- Szkoda teraz marnować siły. Ciesz się tym niesamowitym wyglądem, może się okazać, że będziesz strasznie wkurzona, gdy znów wrócisz do swojego starego.
- Niby co ma mnie cieszyć? Nawet nie ma tu porządnego lustra bym się mogła sobie przyjrzeć.
Wybuch złości musiał ją jednak zmęczyć, bo westchnęła zrezygnowana opuszczając dłonie.
- Chciałabym się obudzić i przekonać, że to wszystko było tylko jakimś idiotycznym snem.

Podszedł do niej i delikatnie poklepał ją po ramieniu.
- Tak tak. Oboje jesteśmy w tej samej sytuacji. Musimy się zwyczajnie dowiedzieć o co tu chodzi. Jutro wrócimy tą ścieżką i już - racjonalizm Raya nie pozwolił mu na zbyt wiele gwałtownych emocji. - W wodzie można się całkiem nieźle sobie przyjrzeć.
- To nie ma znaczenia. Ta twarz jest nieprawdziwa. Kiedy wrócę do normalnego życia zniknie. Lepiej się do niej nie przywiązywać - Racjonalizm bibliotekarki ponownie przejął kontrolę nad jej emocjami.
- A jeśli jest prawdziwa? - mężczyzna uśmiechnął się. - A jeśli nawet nie jest, to nie warto przez chwilę pokorzystać z życia? Tej papki w końcu nikt jeść nam w sumie nie nakazuje.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem:
- Pokorzystać? Skorzystać to ja mogę z darmowego karnetu do spa, albo talonu na wycieczkę. Jak jest korzyść z wyglądu, choćby nie wiem jak atrakcyjnego, kiedy człowiek przebywa w takiej zabitej dechami głuszy?
- Po co ci spa z takim wyglądem?! - otworzył szeroko oczy z niedowierzaniem. - Chyba raczej plaża na nudystów - zaśmiał się.
- No właśnie to mi przypomniało, że prawdopodobnie tutaj wszędzie znajdują się kamery. Może ty masz ochotę na publiczne pokazy swoich męskich możliwości. - powiedziała pukając go palcem w tors - Ja nie! A to oznacza, że nawet umyć się nie mogę porządnie z obawy przed podglądaczami. Zresztą i tak nigdzie pewnie nie znajdę czegoś tak nowoczesnego jak mydło. - Dodała kpiąco.
- Typowa marudna baba. I gdzie spędzisz noc? Tu, na zewnątrz, w tej cienkiej sukieneczce? Przez nią i tak sporo widać - uśmiechnął się cierpko. - Ja zamierzam spać tutaj. Nawet jak trzeba było przełknąć tę łyżkę papki.

Reina wskazała dłonią wejście do chaty:
- Proszę bardzo. Droga wolna. - Po czym odwróciła się i ruszyła drogą, którą wcześniej dotarli do chaty. Miała zamiar wrócić do cywilizacji, nawet gdyby miała iść z powrotem całą noc. Organizatorzy tej szopki nie mogli daleko rozciągnąć swoich macek. Człowiek szedł na piechotę około czterech kilometrów. Rano będzie już daleko. Tym bardziej, że zamierzała zejść z tej przeklętej góry. Ray tylko westchnął. Jej życie jej sprawa. Przecież nie musiał niańczyć kobiety poznanej dzień wcześniej. Wrócił do izby zastanawiając się kiedy Reina zmieni zdanie.
 
Eleanor jest offline