Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2013, 11:26   #113
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Zabił. Po raz pierwszy w życiu zabił człowieka i … spodobało mu się. Czuł uniesienie, ekscytację. Adrenalina sprawiła, że przestał niemal odczuwać wszechogarniające zimno. Był przez chwilę panem życia i śmierci innej istoty. Czyż może istnieć coś bardziej pierwotnego i wspaniałego? Pierwotna walka, pierwotne instynkty. Życie i śmierć. Drapieżnik i ofiara. Cała ta cywilizacyjna otoczka tłamsząca człowieka została przez James’a odrzucona z łatwością i radością. Czuł się wolny. Naprawdę wolny i czuł się fantastycznie. Nim jednak w pełni rozsmakował się w uniesieniu włochata bestia pozbawiła go czucia.

Gdy odzyskał świadomość znajdował się zupełnie gdzie indziej. Na saniach eskortowanych przez bestie. Mac z fascynacją patrzył na giganteusy. Spróbował się poruszyć, ale fala bólu w żebrach niemal pozbawiła go tchu. Skutki ciosu bestii dotarły do niego z całą bolesną świadomością. Sycząc przez zęby usiadł z trudem. Czuł się jakby przejechał po nim walec. Ależ te stwory były silne.
- A niech mnie … jest ich więcej. – stwierdził zdumiony.
Rozejrzał się po okolicy mimo bólu głowy i całego ciała. Nie miał teraz możliwości pieścić się ze sobą.
- Profesorze Arturo. – zwrócił się do leżącego obok człowieka. – Niech Pan spojrzy, te gnidy przeżyły.
Wskazał na Ratzula i fałszywego menedżera.
- Ale niedługo. – syknął mściwie i wymacał pistolet w kieszeni – Musimy tylko poczekać na okazję, choć nie sądzę by giganteusy puściły ich wolno. Ciekawe co zrobią z nami? Co w ogóle robią z ludźmi, którzy ich widzieli? Co za wspaniałe istoty mimo wszystko.
Zakończył pełnym podziwu i bólu głosem.

Gdy kawalkada zatrzymała się i jedna ze śnieżnych bestii kazała im iść w labirynt James zwlókł się powoli z sań.
- Chodźmy. – powiedział cicho do kompanów. – I tak nie mamy wyjścia. Po za tym jestem tak poobijany, że nie dam rady uciec.

Widzieli co stało się z żołnierzem, który próbował zbiec. Mac bał się. Bał się że nikt z nich, może prócz Jakutów nie wyjdzie żywy z tego labiryntu, ale miał pistolet i to dawało mu odrobinę nadzieji. Po za tym nie widział innego wyjścia. Nie wyglądało także na to, by giganteusy chciały negocjować.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 08-05-2013 o 11:45. Powód: Fatalne samopoczucie James'a
Tom Atos jest offline