Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2013, 22:18   #98
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pierwsza Jane zginęła, próbując przebić się przez drzwi windy. Nie spodziewała się zastosowania przez ukrywających się w niej ludzi taserów wysokiego napięcia. Jej obwody usmażyły się koncertowo. Druga Jane wkroczyła jednak do akcji, przechodząc bezceremonialnie nad pustą powłoką po Pierwszej Jane i spaliła strażników na skwarki. Druga Jane była twarda i nie miała zamiaru dać się złapać na ten sam numer. Razem z Trzecią i Czwartą Jane wykorzystały wysoce wytrzymałe linki z hakiem magnetycznym i wystrzeliły w szybie windy w najlepszym komiksowym stylu. Czwarta Jane preferowała porównanie do Ocean’s Eleven ale Trzecia Jane spojrzała na nią pobłażliwie. Gdy były na odpowiednim piętrze, Druga Jane i Trzecia Jane otworzyły siłą drzwi, choć były blokowane z ogromną siłą, podczas gdy czwarta Jane wykorzystała swoje soniczne klaśnięcie by zmieść czekających na nie agentów z podłogi. Niestety oberwała przy tym w obwody odpowiedzialne za koordynację i Czwarta Jane spadła na dach stojącej na dnie szybu windy. Przynajmniej wciąż była świadoma, wystarczyło wrócić po nią później. Trzecia Jane wskoczyła do hallu, zastosowała efektowny przewrót przez prawie ramię i dokonała autodestrukcji, wykańczając przy tym część przeciwników. Druga Jane szybko zorientowała się, że ci którzy pozostali przy życiu dysponują czymś w rodzaju pola siłowego. Teraz znajdowała się pod ostrzałem w bardzo niewygodnej pozycji. Na szczęście nagle włączyło się czerwone światło i przenikliwy dźwięk alarmu przeszył jej obwody.
Dziewiąta Jane musiała wreszcie zniwelować tarczę obronną na tym piętrze. Lada chwila, a Druga Jane będzie uratowana, dołączą do niej siostry. Po chwili dało się słyszeć dźwięk eksplodującego szkła i w hallu pojawiły się kolejne Jane - Trzynasta do Piętnastej i Szesnasta do Dwudziestej, a także Ósma i Dziesiąta.
Druga Jane pozwoliła sobie na złowieszczy uśmiech. Pora zatańczyć.





~”~

Słodki Jezu, co mu jest?, myśli kobiety były mieszaniną przerażenia i pewnej dozy oporu, Coś mu jest, nie zachowuje się normalnie.
Wydawało się jednak, że opanowała pierwszą panikę i zamierzała zaprowadzić Georga do laboratorium. Zaraz po wyjściu z windy podeszła do panelu autoryzacyjnego i zaczęła wstukiwać odpowiednie kody i skanować właściwe części ciała. W milczeniu, jednak Minton wyczytał w jej myślach, że nie ma zamiaru się sprzeciwiać na tym etapie. Drzwi do najnowocześniejszego laboratorium świata otworzyły się z iście Star Trekowym sykiem.
Za nimi, w przedsionku prowadzącym do sali gdzie przeprowadzano badania stało dwóch Specjalnych w pełnej gotowości bojowej. Jeden skrzył się elektrycznością, drugi wycelował w Mintona z broni tradycyjnej. Lekarka próbowała uciekać z powrotem do windy.
- Nie strzelajcie! To ja! - krzyczała, próbując ponownie otworzyć drzwi. Specjalni nie mięli jednak sumienia. Minton bardzo dobrze wyczuwał emocjonalną pustkę ich myśli, tam gdzie powinny buzować nieskładne eksplozje neuronów zwane człowieczeństwem.

[MEDIA]http://24.media.tumblr.com/bc0f1b6828c1b9cee6049e2838c9ea62/tumblr_mjgg1gkE6i1s38n5to1_500.gif[/MEDIA]

~”~

Alice wróciła do swojej postaci, choć nie pozbyła się całkiem błękitnego odcienia. Razem z Inkiem ruszyli wgłąb kompleksu badawczego. Loyd Llowery poddawał im informacje za pośrednictwem zmyślnego urządzonka, w które wcześniej ich zaopatrzył.
- Moje Jane zajęły większość ich sił przy wejściu - mówił szybko, nerwowo - Minton jest gdzieś wyżej, miejsca nie ma na planach, ale zrobiłem symulację przy pomocy … a nie ważne. Macie plan na ekran … - po chwili zobaczyli drogę wyznaczoną niczym gps’em. Ruszyli przed siebie. Byli już w pobliżu odpowiedniej klatki schodowej, gdy usłyszeli głos Loyda.
- Osz, kurwa … uważajcie, przed wami!
Tuż przed wejściem na schody stało trzech specjalnych w pełnym rynsztunku, a za nimi niewysoki mężczyzna w czarnym skórzanym płaszczu, rodem z filmu o III Rzeszy.
- Zabić - rozkazał i cofnął się na schody, rzucając jeszcze za siebie jakiś niewielki pulsujący na czerwono obiekt, który eksplodował w powietrzu, rozpylając duszący dym koloru waty cukrowej.

 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 08-05-2013 o 22:21.
F.leja jest offline